Tylko poprzez współpracę opartą na uczciwych zasadach, w której obie strony są otwarte na transfer wiedzy i umiejętności, możemy wspólnie dostarczać produkty polskiej armii – mówił Jan Grabowski z zarządu Polskiej Grupy Zbrojeniowej podczas zorganizowanej 8 listopada przez Ambasadę Republiki Korei w Warszawie „3. Polsko – Koreańskiej konferencji kooperacji przemysłów obronnych”.
Po ataku zbrojnym Rosji na Ukrainę w lutym 2022 roku, Korea Południowa stała się obok Stanów Zjednoczonych najważniejszym partnerem Polski w dziedzinie obronności. Wszystko za sprawą wielomiliardowych umów na dostawy produkowanego na półwyspie koreańskim uzbrojenia – czołgów K2 Black Panther, wieloprowadnicowych wyrzutni rakietowych K239 Chunmoo, 155 mm armatohaubic K9 Thunder oraz samolotów szkolno-bojowych FA-50.
Głównym czynnikiem, który sprawił, iż polski rząd postawił na kooperację z dalekowschodnim partnerem było tempo uruchomienia dostaw kupionego sprzętu. W przeciwieństwie do większości producentów uzbrojenia, Południowa Korea była w stanie w ciągu zaledwie kilku miesięcy oddać Wojsku Polskiemu pierwsze zakontraktowane egzemplarze. Miało to krytyczne znaczenie dla uzupełnienia wyposażenia, które wcześniej Polska przekazała walczącej Ukrainie. Seul zobowiązał się również do transferu technologii do polskiego przemysłu i wyraził chęć współpracy przemysłowej przy produkcji w naszym kraju spolonizowanych wersji koreańskich czołgów, wyrzutni oraz armatohaubic.
REKLAMA
W przypadku samolotów FA-50 strona koreańska zobowiązała się w oparciu o nasze wymagania sama opracować i wyprodukować polską wersję maszyny, mającej mieć oznaczenie FA-50PL. Ulepszenia miały dotyczyć m.in. nowych radarów oraz modyfikacji pozwalających używać najnowszego typu uzbrojenia. Niestety zawierane w ostatnich dwóch latach umowy nie zaowocowały jeszcze uruchomieniem w Polsce produkcji K2, K239 oraz K9. Owszem, dostarczane do naszych jednostek wyrzutnie K239 są wyposażone w polskie podwozia oraz podobnie jak czołgi i działa w rodzime systemy łączności, ale daleko do nazwania takiego procesu polonizacją wyrobów obronnych.
Właśnie o możliwościach rozszerzenia współpracy pomiędzy polską i koreańską zbrojeniówką rozmawiali dzisiaj w Warszawie przedstawiciele polskich i koreańskich: firm zbrojeniowych, sił zbrojnych oraz rządowych instytucji odpowiedzialnych za pozyskiwanie nowego sprzętu wojskowego. Konferencję pt. „3. Polsko-Koreańska konferencja kooperacji przemysłów obronnych” zorganizowała Ambasada Republiki Korei w Polsce.
Wiemy jak to zrobić
Ambasador Hoonmin Lim, który otworzył konferencję, podkreślał, iż jego kraj traktuje priorytetowo współpracę z Polską w dziedzinie obronności i widzi ją nie tylko przez pryzmat dostaw sprzętu wojskowego, ale bliskich relacji gospodarczych i geopolitycznych pomiędzy naszymi krajami. Sangman Kim, reprezentujący na konferencji Agencję DAPA, podkreślał natomiast ogromne doświadczenie DAPA zarówno w produkcji sprzętu, jak i jego eksportu. Agencja Defense Acquisition Program Administration jest rządową instytucją, która zajmuje się zakupem uzbrojenia na rzecz koreańskich sił zbrojnych, a także koordynuje wszystkie kontrakty eksportowe. – Wiemy jak to robić, jak skutecznie i gwałtownie dokonywać transferów zaawansowanych systemów uzbrojenia do innych państw – zapewniał koreański urzędnik. – Nasze produkty, które są zaliczane do najlepszych na świecie, nie powstały z niczego. W przypadku każdego był to trudny, wymagający proces. Uczyliśmy się na błędach i przez cały czas się uczymy – dodał.
Uczciwa współpraca
Obecni na konferencji przedstawiciele polskiej zbrojeniówki, dość zgodnie podkreślali, iż choć widzą ogromny potencjał w kooperacji z koreańskimi przedsiębiorstwami, to nie są to łatwi partnerzy. – Tylko poprzez współpracę opartą na uczciwych zasadach, w której obie strony są otwarte na transfer wiedzy i umiejętności, możemy wspólnie dostarczać produkty polskiej armii. Dla nas, jako kraju i przemysłu, priorytetem musi być uruchamianie produkcji na miejscu. Zdolności serwisowo-obsługowe to absolutne minimum – mówił Jan Grabowski, członek Zarządu Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Jego zdaniem, najlepszym dowodem na to, iż kooperacja z koreańskimi podmiotami może być efektywna dla obu stron, jest program armatohaubicy Krab. – Pamiętamy doskonale, iż to koreański Techwin, dziś Hanwha, zgodził się na sprzedaż nam licencji na podwozie do Kraba, którego nie byliśmy w stanie skutecznie opracować sami – wyjaśniał.
Prezes Grupy WB, Piotr Wojciechowski, dodał, iż kooperacja z Koreą Południową nie musi być dla polskiej zbrojeniówki drogą jednokierunkową. – Niedawno podpisaliśmy kontrakt na eksport do tego kraju naszych rozwiązań, i choć nie jest on może duży, to szybkości jego realizacji mogą nam chyba pozazdrościć choćby Koreańczycy. Sprzęt już jest w tym kraju i lada dzień ruszamy ze szkoleniem tamtejszych żołnierzy – mówił.