Wystawy, warsztaty, koncerty i degustacje – łącznie kilkadziesiąt różnych wydarzeń przygotowano w ramach 13. edycji Pardes Festival – Spotkań z Kulturą Żydowską. W tym roku to wydarzenie obejmuje Kazimierz Dolny, Celejów, Podgórz, Wojciechów, a po raz pierwszy także Puławy.
To właśnie w puławskiej mediatece otwarto wystawę ukazującą różne postawy ludzi wobec holokaustu.
– Ta wystawa przede wszystkim ma cel edukacyjny – wyjaśnia przedstawicielka Amerykańskiego Muzeum Pamięci Holokaustu w Polsce, Alina Skibińska. – Uczy o tym, jak ludzie zachowywali się w czasie II wojny światowej wobec zagłady, wobec Żydów, którzy musieli się ukrywać i ratować. Jest o postawach świadków ludobójstwa. Jakie ludzie podejmowali decyzje, co z tego wynikało dla ofiar ludobójstwa. W szkołach głównie przedstawia się samą faktografię. Kto dokonał, jakie decyzje miały miejsce. Natomiast rola ludzi, którzy tutaj mieszkali wtedy, kiedy to się działo, jest bardzo rzadko pogłębiana. Pokazujemy całe spektrum postaw. Najtrudniej jest pokazywać to co było najbardziej powszechne, czyli obojętność i bierność. Świadkowie, którzy np. widzą deportację, ale po prostu patrzą na nie.
– Staramy się eksplorować, odkrywać, przybliżać miejsca, miasta, miasteczka, które na naszej mapie jeszcze się nie pojawiły – tłumaczy Aleksandra Markiewicz, dyrektor programowa Pardes Festival – Spotkań z Kulturą Żydowską. – Tego roku ciekawie ta trasa, ta mapa nasza festiwalowa się układa, bo zaczynamy w Puławach. Dwa dni w Kazimierzu. Tradycyjnie, bo Kazimierz jest miasteczkiem, które odwzorowuje ten dawny, przedwojenny układ, połączenia dzielnicy chrześcijańskiej i żydowskiej. Mały rynek, tzw. tyły kazimierskie.
CZYTAJ: Obecność znaleziona w niepamięci. Kolejna odsłona Spotkań z Kulturą Żydowską
– Lubelszczyzna była szczególnie mocno zaludniona przez społeczność żydowską – mówi prof. Andrzej Trzciński z Zakładu Kultury i Historii Żydów UMCS. – Chociażby z tego powodu, iż tu było bardzo wiele miast prywatnych. Właściciele miast prywatnych bardzo chętnie sprowadzali Żydów, dlatego iż oni byli czynnikiem, który stanowił rozruch dla powstających miasteczek. Później także uzyskiwali z tego znaczne zyski gospodarcze, z powodu tego, iż Żydzi pracowali głównie w rzemiośle i czasami choćby zakładali zakłady przemysłowe, mniejsze lub większe.
– Ja akurat to wszystko nie tyle pamiętam, ile wiem o tym z przekazów rodzinnych, z książek – opowiada Alicja Stołecka. – Nie pochodzę z Puław. Urodziłam się w Orłowie Murowanym koło Krasnegostawu. W pobliżu jest Izbica, gdzie przed wojną 70 procent mieszkańców stanowili Żydzi. Znam z przekazów sąsiedzkich, od mojej babci, co się z ich sąsiadami działo podczas wojny. Mnie to do tej pory przeraża.
– Nazywam się Jolanta M. Zielińska, urodziłam się w Puławach w 1951 roku. Mój ojciec nazywał się Perek Cytryn. Był prawie jedynym, który przeżył w Kazimierzu Dolnym II wojnę światową, jedyny z całej jego rodziny. Wiem, iż najpierw ojciec ukrywał się u rodziny Ulanowskich. Później przez góry i wąwozy przyjechał do swojego brata do Warszawy i tam się ukrywał.
– Jest plama, wyrwa, niepamięć. Próbujemy wypełnić tę niepamięć, wygrzebać z tej niepamięci bardzo mocną, wielowiekową obecność żydowską na Lubelszczyźnie – mówi Aleksandra Markiewicz. – To jest ten krajobraz kulturowy sztetla, który został unicestwiony we wrześniu 1939 roku. Jest nie do odtworzenia, ale to byli sąsiedzi. Ich obecność, niekiedy kompletnie wyrugowana z przestrzeni miasta, tak jak jest w Puławach, jednak tak mocno się zaznaczyła, iż powinniśmy, jest to naszą odpowiedzialnością i powinnością, powracanie do historii tych miast i miasteczek sprzed września 1939 roku. Tamta kultura była częścią polskiego dziedzictwa kulturowego. I pozostała nim. Musimy to sobie na nowo przypominać i uświadamiać.
Dodajmy, iż Pardes Festival potrwa do niedzieli (14.09).
ŁuG / opr. PrzeG
Fot. archiwum RL