Świdnica: 3.01.2025 r. 60-lat temu Zmarł Major WP Mieczysław Kozar- Słobódzki

obserwator.walbrzych.pl 2 dni temu

Fot. Ryszard Wyszyński









W piątek 3. stycznia minęło 60 lat od śmierci przedwojennego majora Wojska Polskiego Mieczysława Kozara-Słobódzkiego – który był kompozytorem popularnych piosenek żołnierskich – cenionych i śpiewanych podczas uroczystości patriotycznych, ale również takich, które weszły na stałe do repertuarów chórów, solistów czy też są przypominane w wersjach instrumentalnych tylko jako melodie.
W swoim repertuarze jedną z jego piosenek ma również największa kapela góralska, o której tak wiele się ostatnio mówiło „Mała Armia Janosika” prowadzona przez Damiana Pałasza. Twórca tej piosenki był żołnierzem I Brygady Józefa Piłsudskiego. 60. lat jakie mija od jego śmierci, to dobry powód by przypomnieć, iż Mieczysław Kozar -Słobódzki wniósł znaczący wkład w powojenny rozwój szkolnictwa w Świdnicy. To jemu bowiem zawdzięczamy utworzenie w tym mieście pierwszej polskiej szkoły z maturą, która do dziś istnieje, a której tradycje kontynuuje I LO. Niestety, legionowa przeszłość nie była dobrą rekomendacją w tamtym czasie i został i organizator szkoły po roku zmuszony został do rezygnacji z kierowania nią i w ogóle stracił w niej pracę. Do końca życia Mieczysław Kozar-Słobódzki mieszkał jednak w Świdnicy, współpracował z teatrem miejskim. Po śmierci spoczął na najstarszym świdnickim cmentarzu parafialnym przy Alei Brzozowej.
Oszczędna w słowa inskrypcja na płycie grobu tej postaci tak wiele znaczącej dla historii polskiej muzyki przypomina, iż był on: legionistą, kompozytorem pedagogiem. Urodził się 1 stycznia 1884 r. zmarł – 3 stycznia 1965. Do jego najbardziej znanych utworów należą pieśni powstałe jeszcze w legionach Józefa Piłsudskiego. Jest on autorem takich piosenek jak: „Białe róże” bardziej znanej od pierwszych słów „Rozkwitały pąki białych róż”,….ale nie tylko tej tak popularnej żołnierskiej, ale również pięknej melodii napisanej do wiersza Juliana Tuwima ”Bajka” z wpadającym mocno w ucho refrenem: „Mów dalej, mów dalej, mów jeszcze – ja bajki tak lubię ogromnie.., którą, u szczytu jej popularności, przed wojną, śpiewała cała Polska.
Ale to nie wszystko. Miastu Mieczysław Kozar -Słobódzki pozostawił też cenny dar – Piosenkę o Świdnicy, którą napisał rok przed śmiercią. Dzisiaj pamięć o tej wybitnej postaci kultywuje Młodzieżowy Dom Kultury w Świdnicy, który wybrał go na patrona placówki.

Dlaczego Kozar – Słobódzki wybrał Świdnicę ?
Drogi wielu Polaków wiodły po wojnie na Ziemie Zachodnie. Zniszczona wojną Warszawa nie mogła mu dać schronienia. W Świdnicy mieszkała najstarsza córka Mieczysława Kozara-Słobódzkiego – pani Ewa, która wyszła za mąż za znanego świdnickiego lekarza internistę Jana Wysockiego. To do niej przyjechał w 1945 roku, zaraz po wojnie, zmęczony tułaczką, ojciec i pozostał już w Świdnicy na zawsze. Mąż pani Ewy prowadził domową praktykę lekarską. Pani Ewa Wysocka od wielu lat już nie żyje. Przed jej śmiercią, miałam okazję z nią rozmawiać. Zostałam zaproszona do jej pełnego rodzinnych pamiątek mieszkania. Była przemiłą dystyngowaną starszą osobą, która wiele przeszła w latach wojny i ze smutkiem, ale też z doskonałą pamięcią o tym opowiadała. Zachowała w domu wiele fotografii ojca z czasów przedwojennych. Obie odwiedziłyśmy wówczas grób kompozytora na cmentarzu parafialnym przy alei Brzozowej.
Był to skromny pomnik z lastryko, jaki wówczas stawiano na większości grobów na jednej z kwater. Zmarły kompozytor był jednak pochowany wśród swoich krajan. Ludzi podobnie przybyłych jak on z kresów, którzy po II wojnie światowej znaleźli w Świdnicy swoje miejsce na ziemi. Jedno, co wyróżniało w tamtym czasie grób, to wysoki krzew różany przy tablicy nagrobnej, widoczny z daleka z białymi pąkami w czasie jej kwitnięcia. – To na pamiątkę napisanej przez niego pieśni – mówiła córka, która ten krzew zasadziła. Mój ojciec nie miała wykształcenia muzycznego, ale na pewno był w tej dziedzinie wybitnym samoukiem – wyjaśniała przed laty Ewa Wysocka. Miejscem urodzenia Mieczysława Kozara -Słobódzkiego jest osada Chocin. To przysiółek koło przedwojennego Stanisławowa, który włączono po latach do tego miasta. Niestety bywa, iż w wielu publikacjach nazwa miejsca urodzenia kompozytora jest mylona z Chocimiem, a to błąd. Mieczysław Kozar-Słobódzki ukończył pierwszą szkołę w Kołomyi. Zanim poszedł do służby w armii austriackiej, bo to tych czasów, kiedy Polski nie było jeszcze na mapie politycznej Europy, sięga jego młodość. Na początku kariery zawodowej był nauczycielem niemieckiego w Gimnazjum w Stanisławowie. Swoją przyszłą żonę pannę Janinę – poznał tam jeszcze w latach szkolnych. – Ojciec studiował germanistykę we Lwowie, a pierwszą jego pracą była posada nauczyciela w gimnazjum stanisławowskim – relacjonowała córka. Potem były Legiony Polskie i awans – za Józefem Piłsudskim do Warszawy, gdzie był zatrudniony w Ministerstwie Spraw Wojskowych. W stan spoczynku przeszedł w stopniu majora w roku 1928. „Tuż przed przejściem na wojskową emeryturę był oficerem wywiadu, co po wojnie, już za czasów Polski Ludowej, przysporzyło mu wiele dodatkowych kłopotów”- wspominała przed laty bohaterka mojej rozmowy. Pani Ewa Wysocka nie odziedziczyła talentu muzycznego po ojcu. Miał go za to jej starszy brat Bogusław Słobódzki, który był ogromnie utalentowanym człowiekiem. Na wojnę wyjechał z Warszawy żegnając się z matką, jak wielu młodych i nigdy nie było mu dane z niej powrócić. Został zamordowany przez sowietów w Starobielsku. Jego nazwisko było na listach ofiar ujawnionych jeszcze w czasie wojny – wspominała z bólem jego siostra – Ewa Wysocka. Mówiła, iż brat miał fenomenalny słuch po ojcu. Był ogromnie wesoły i kochany przez wszystkich, którzy go znali. W czasach studiów dorabiał sobie, grywając wieczorami w znanych warszawskich kawiarniach, w tym grywał- na cztery ręce – ze sławnym pianistą Berezyńskim. To garść wspomnień o bohaterze – ukochanym i jedynym synu Mieczysława Kozara-Słobódzkiego, który nie ma swojego grobu. Kompozytor bardzo boleśnie przeżywał śmierć swojego jedynego syna i nie potrafił się z nią pogodzić do końca życia. Z jego twarzy na zawsze zniknął uśmiech – to ostatni fragment wspomnień z mojego spotkania z rozmowy z córką Ewą, którą przeprowadziłam w 1998 roku, a która już nie żyje. Przypomnienie Syna Słobódzkiego i brata pani Ewy nie jest bez przyczyny. W ogrodzie rośnie dąb Bogusław – właśnie jego pamięci. Został posadzony przez młodych świdniczan przy Młodzieżowym Domu Kultury w Świdnicy.
Potomkowie Mieczysława Kozara-Słobódzkiego – mieszkają w tej chwili w różnych częściach Polski. Po mieczu nikt nazwiska nie kontynuuje. Urodzony w Świdnicy wnuk Kozara-Słobódzkiego, po córce, z którymi miałam okazję rozmawiać przed laty podkreślał, iż jego samego i dorosłych już potomków prawnuków cieszy każda informacja ukazująca się w książkach i artykułach gdzie jest wspominany ich sławny przodek jako żołnierz legionów i jako kompozytor. Te informacje są skrzętnie gromadzone przez nich .Oni sami też docierają do kolejnych przedwojennych pamiątek, które się rozproszyły po kraju. Dzięki ich uprzejmości poszerzył się również mój zbiór przedwojennych fotografii Mieczysława Kozara-Słobódzkiego.






Piosenka dla Świdnicy
W Świdnicy pamięć o Mieczysławie Kozarze-Słobódzkim kultywuje przede wszystkim noszący jego imię „Młodzieżowy Dom Kultury”. Placówka propaguje szeroko wiedzę o tej zasłużonej dla Polski postaci – której ziemskie szczątki spoczęły ]na zawsze w świdnickiej ziemi. Gromadzi pamiątki oraz publikacje dotyczące patrona. Jedną z ważniejszych inicjatyw jest organizowany rok rocznie przez młodzież – Bieg imienia Mieczysława Kozara- Słobódzkiego, którego szlak wiedzie do wszystkich miejsc na terenie Świdnicy , które są związane z historią życia kompozytora w mieście. To jeden ze sposobów propagowania wiedzy o tej postaci wśród kolejnych pokoleń świdnickiej młodzieży, które korzystają z placówki. Miasto i nasi mieszkańcy powinni pamiętać, ze ten wybitny Polak także mieszał u nas i tak wiele zrobił też dla naszej społeczności– podkreślał dawny dyrektor placówki Zbigniew Cyrul.
W zbiorach MDK, oprócz fotografii Kozara-Słobódzkiego, w izbie patrona znajduje się m.in. jedna z najcenniejszych pamiątek po nim – brulion ze skreślonymi jego ręką notatkami, które pisał, gdy organizował polską szkołę. Rarytasem tych zbiorów jest też oryginał zapisu nutowego „Pieśni o Świdnicy”, którą kompozytor komponował 16 czerwca 1954 r. Całość tego zapisu dodatkowo uwiarygadnia jeszcze niewielki dopisek. Kompozytor zastrzega sobie w nim iż „wykonanie publiczne tylko za zezwoleniem kompozytora”. Obok jest własnoręczny podpis Mieczysława Kozara-Słobódzkiego.
Krystyna Smerd













Idź do oryginalnego materiału