Święto zwiadowców

polska-zbrojna.pl 10 godzin temu

Choć na co dzień działają skrycie, bez nich żadna operacja wojskowa nie doszłaby do skutku. Dziś święto żołnierzy wojsk rozpoznawczych i walki elektronicznej. O tym, jakie zadania realizują obecnie, i jakie wyzwania czekają ich w przyszłości rozmawiamy z gen. bryg. Mieczysławem Bieńkiem, szefem Zarządu Analiz Wywiadowczych i Rozpoznawczych P2 Sztabu Generalnego Wojska Polskiego.

Panie Generale, wojska rozpoznawcze kojarzą się przede wszystkim z żołnierzem, który skrycie przemieszcza się po trudnym terenie. Ale w rzeczywistości wasza praca wygląda jednak inaczej.

Zgadza się, w powszechnej świadomości zapisał się właśnie taki wizerunek żołnierza wojsk rozpoznawczych, ale też pamiętam, iż kiedy byłem w szkole oficerskiej, rozpoznanie to właśnie był piach, czołganie się i skryte podejście. Jednak tak naprawdę to działania prowadzone we wszystkich domenach na potrzeby wszystkich rodzajów sił zbrojnych. Pozyskujemy informacje z różnych źródeł, budujemy bazy danych, przetwarzamy je i wykorzystujemy przy procesie planistycznym, decyzyjnym czy budowania świadomości operacyjnej. Dostarczamy informacje nie tylko dotyczące przeciwnika, ale też takie, które pozwalają na określenie precyzyjnego położenia celu i jego rażenia. A bez tych danych jego neutralizacja nie byłaby możliwa. Dlatego działamy nie tylko na lądzie, ale także na morzu, w powietrzu, cyberprzestrzeni i przestrzeni kosmicznej.

REKLAMA

Można powiedzieć, iż wojska rozpoznawcze z okazji swojego święta otrzymały niezwykły prezent związany z tą ostatnią domeną, bo kilka dni temu zapadła decyzja o pozyskaniu Satelitarnego Systemu Obserwacji Ziemi.

Satelity, które pozyskujemy w ramach programu MikroSAR, będą znajdowały się na tzw. niskiej orbicie i zapewnią nam dostęp do tzw. radarowego obrazowania Ziemi. Obraz jest budowany na podstawie wiązek odbijających się od ziemi. Co prawda, analiza takiego materiału jest nieco trudniejsza niż w przypadku typowych zobrazowań elektronicznych, jednak jego zaletą jest to, iż pozwala na rejestrowanie sytuacji w każdych warunkach pogodowych, zarówno w dzień, jak i w nocy. Natomiast zobrazowania optoelektroniczne będziemy pozyskiwać z satelit umieszczonych na wyższej orbicie. Chodzi o francuskie satelity, które pozyskaliśmy w ramach programu Poleos. Będziemy mogli z nich korzystać już w 2027 roku.

A czy polskie wojsko ma w ogóle kompetencje, aby takie satelity obsługiwać?

Systematycznie budujemy takie kompetencje. W Białobrzegach od ubiegłego roku działa Agencja Rozpoznania Geoprzestrzennego i Usług Satelitarnych, która powstała na bazie Szefostwa Rozpoznania Geoprzestrzennego. Trwa właśnie formowanie jej struktur, a także przygotowywanie kadry, która będzie obsługiwać satelity. Nie oznacza to oczywiście, iż w tej chwili nie wykorzystujemy potencjału tej domeny. Wręcz przeciwnie, niemniej korzystamy z zasobów, jakie w przestrzeni kosmicznej ulokowali nasi sojusznicy.

A czy budując zdolności, myśląc o przyszłości wojsk rozpoznawczych, uwzględnia Pan to, co dzieje się w Ukrainie?

Oczywiście. Wojna w Ukrainie pokazuje, jak ważne jest rozpoznanie. Dzięki niemu m.in. znacznie skrócił się czas reakcji na polu walki. Mając do dyspozycji nowoczesne technologie, można, po ataku, skutecznie odpowiedzieć ogniem w ciągu 15 sekund. To oczywiście nie tylko kwestia rozpoznania, ale także zasługa nowoczesnego sprzętu np. dronów.

Analizujemy doświadczenia z ukraińskiego frontu, ale mamy świadomość, iż przyszłe konflikty nie muszą wyglądać tak samo. Dlatego nasze spojrzenie jest szersze, nie polega jedynie na kopiowaniu i skupianiu się wyłącznie na tym, co sprawdziło się podczas konfliktu na Wschodzie. Nasza perspektywa jest też inna, chociażby dlatego, iż jesteśmy członkiem Sojuszu Północnoatlantyckiego.

Dobrym przykładem jest tu tzw. rozpoznanie patrolowe, piesze, o którym wspominaliśmy na początku naszej rozmowy. Użycie żołnierzy, którzy działali skrycie, aby pozyskać informacje, sprawdzało się na początku wojny w Ukrainie, ale teraz takie działania nie są prowadzone. To dlatego, iż linia rozgraniczenia między dwoma stronami konfliktu jest w zasadzie stała, a co najważniejsze, nasycona narzędziami walki elektronicznej czy obrony przeciwlotniczej, co sprawia, iż nie ma możliwości zbliżenia się do linii frontu w sposób niezauważony. Nie oznacza to oczywiście, iż nie powinniśmy takich zdolności budować, ale musimy uwzględnić, jak zmieniły się narzędzia wojsk rozpoznawczych, jak wykorzystują one zaawansowaną technologię, m.in. bezzałogowce rozpoznawcze czy radary.

Kiedy słyszę słowo patrol, mam od razu przed oczami żołnierzy, którzy działają przy polsko-białoruskiej granicy. Zdaję sobie sprawę, iż oni realizują zupełnie inne zadanie, ale może to dobry moment, aby zapytać o obecność wojsk rozpoznawczych we wschodniej części kraju.

Oczywiście jesteśmy obecni na granicy, częściowo w strukturach zgrupowania Podlasie i wspieramy jego dowództwo informacjami. Wykorzystujemy do tego celu m.in. bezzałogowce, jak choćby TB2 Bayraktar. Ale operacja trwa, więc nie mogę mówić o szczegółach tych działań.

Bariera wybudowana na granicy miała być wyposażona w nowoczesny sprzęt, systemy optoelektroniczne. Czy tak się dzieje? Czy korzystacie z tych rozwiazań?

O tych kwestiach mogę powiedzieć w kontekście powstającej Tarczy Wschód. Jej celem jest ograniczenie mobilności wojsk przeciwnika, ale też zapewnienie force protecion, czyli ochrony wojskom własnym. To ostatnie zadanie ma spełniać nie tylko zapora inżynieryjna, ale cały system rozwiązań rozpoznawczych, np. radarowych, które umożliwią nam pozyskiwanie i przekazywanie informacji. Przyznam, iż w tej chwili to obszar, na jakim sprawdzamy różne rozwiązania, które nie są wdrożone w Wojsku Polskim, ale sprawdziły się np. w Ukrainie czy w innych armiach. Testujemy w ten sposób m.in. radary pasywne, których zaletą jest to, iż nie wysyłają one żadnych sygnałów, trudno jest je więc zlokalizować.

Zmiany technologiczne na polu walki zachodzą bardzo gwałtownie i musimy się do tego dostosować. Podam jeden przykład. Od początku wojny w Ukrainie widzieliśmy, jak wielkie znaczenie ma zastosowanie dronów, jednak teraz obie strony konfliktu nauczyły się neutralizować bezzałogowce, czy to z wykorzystaniem broni konwencjonalnej, czy walki radioelektronicznej. Dlatego to tak ważne, aby nie lekceważyć tych kwestii.

W Polsce kilka się mówi o systemach antydronowych. Czy to dlatego, iż nie mamy rozwiniętych takich zdolności?

Spokojnie, wojsko dysponuje tymi systemami, ale ponieważ mają nas chronić, więc im mniej się o nich mówi, tym lepiej. Co więcej, te technologie cały czas są rozwijane. Nie chodzi bowiem o to, aby gromadzić dużą ilość takiego samego sprzętu, bo za jakiś czas nie sprosta on wymogom zmieniającego się pola walki. To trochę jak z komputerami, które w dość krótkim czasie stają się przestarzałe i bezużyteczne. W przypadku uzbrojenia najważniejsze jest to, aby precyzyjnie określić potrzeby wojska, umiejętności produkcji i adaptacji tego sprzętu do aktualnych wyzwań. Niewielkie bezzałogowce można tanio i gwałtownie wytwarzać w znacznych ilościach, natomiast proces pozyskiwania dronów z bardziej zaawansowanymi systemami trwa znacznie dłużej. Dobrym przykładem jest bezzałogowiec MQ-9B SkyGuardian, który ma rozpocząć służbę w Wojsku Polskim w 2027 roku. Do tego czasu będziemy korzystać z wyleasingowanej, nieco starszej wersji – MQ-9A SkyGuardian. To bardzo ważne nie tylko ze względu na możliwości, jakie nam zapewnia, ale też dlatego, iż pozwala nam przygotować się do obsługi docelowej wersji.

Ale to niejedyne zakupy, jakie zrealizowano na potrzeby wojsk rozpoznawczych.

Tak, w ostatnim czasie było ich więcej. Dobrym przykładem, jeżeli chodzi o pozyskiwanie innowacyjnych rozwiązań, są okręty Delfin, które zastąpią stosunkowo wysłużone jednostki wchodzące w skład grup okrętów rozpoznawczych. Warto wspomnieć, iż choć bazą tego projektu jest technologia szwedzkiej firmy Saab, okręty zostały zaprojektowane i są budowane w Polsce. Pierwszy z nich ma być wodowany jeszcze w tym roku, drugi na początku 2026, a uzyskanie pełnej zdolności operacyjnej jest zaplanowane na rok 2027.

Wojsko Polskie otrzymało samoloty wczesnego wykrywania i ostrzegania Saab 340 AEW, został również podpisany kontrakt na dostawę lekkich opancerzonych transporterów rozpoznawczych Kleszcz. Ale pamiętajmy, iż sprzęt to tylko jeden z elementów całego systemu pozyskiwania, analizy i dystrybucji informacji. Kluczowa w tej układance jest analiza, bo co z tego, iż będziemy mieli informacje, jeżeli we właściwym czasie nie zostanie ona odpowiednio przetworzona. Dlatego na proces analizy powinniśmy kłaść największy nacisk, zwłaszcza iż istnieje ryzyko, iż stanie się on po prostu niewydolny.

Z takim problemem mierzy się większość państw NATO. Przypomnę, iż kiedy analizowano ataki terrorystyczne w Stanach Zjednoczonych, to często okazywało się, iż tragedii można było zapobiec, gdyby zebrane informacje zostały odpowiednio przetworzone i trafiły w odpowiednie miejsce. Dlatego to tak ważne, aby skupić się na analizie danych.

A czy w tym przypadku może być pomocna sztuczna inteligencja? Te kompetencje również są rozwijane w Wojsku Polskim.

Sztuczna inteligencja nie bez powodu nazywa się sztuczną, bo choć może być pomocna w wielu kwestiach, nie zawsze jest w stanie wskazać meritum, to na czym nam zależy. Oczywiście korzystamy z jej możliwości, ale uważam, iż jeszcze długo nie będzie w stanie zastąpić człowieka. Weźmy pod uwagę także to, jak istotną rolę w prowadzeniu działań rozpoznawczych pełni pozyskiwanie informacji poprzez bezpośredni kontakt z ludźmi, czyli tzw. HUMINT. W wielu przypadkach to jedyna gwarancja pozyskania danych czy potwierdzenie tych informacji, które już mamy.

Jakich zatem ludzi potrzebują dziś wojska rozpoznawcze?

Spędziłem kilka lat w wojskach specjalnych, gdzie wbrew powszechnej opinii nie sprawność fizyczna, a predyspozycje odgrywają kluczową rolę. Bo kondycję można wypracować, a mentalność czy inteligencję emocjonalną już niekoniecznie. W wojskach rozpoznawczych jest podobnie. Na pewno najważniejsze są tu predyspozycje do analizy danych, spostrzegawczość, umiejętność nawiązywania kontaktu z ludźmi czy odnajdywania się w różnych sytuacjach. Do tego powinna być to osoba nierzucająca się w oczy, więc ten duży biceps nie zawsze jest na plus.

A jeżeli chodzi o kwestie strukturalne w Wojsku Polskim – obok pułków rozpoznawczych powstają bataliony, które prowadzą działania na rzecz dywizji – jakie zmiany jeszcze czekają ten rodzaj wojsk?

Przed nami na pewno jeszcze jedna zmiana. niedługo wszystkie jednostki rozpoznawcze, nie będą określane pułkami czy batalionami, czyli szczeblem zaszeregowania w strukturze, ale nazwą „jednostka”. Takie rozwiązanie funkcjonuje w wojskach specjalnych, bazujemy też na doświadczeniach z Ukrainy. Obecne rozwiązanie wymaga dostosowania struktury każdej z jednostek do obowiązującej doktryny, a wyjście z tego schematu pozwoli nam dopasować zdolności poszczególnych jednostek do konkretnych potrzeb. Oznacza to również, iż trudniejsza dla strony przeciwnej będzie ich identyfikacja.

Rozmawiała Magdalena Miernicka
Idź do oryginalnego materiału