Świat mógł znaleźć się na krawędzi nuklearnej katastrofy, a ludzkość o krok od wkroczenia w nową, przerażającą erę. Jak ujawnił wiceminister spraw zagranicznych Polski Władysław Teofil Bartoszewski podczas prestiżowej konferencji Raisina Dialogue w Nowym Delhi, prezydent Rosji Władimir Putin był gotowy użyć taktycznej broni jądrowej na terytorium Ukrainy. Od realizacji tego katastrofalnego w skutkach scenariusza powstrzymały go nie zdecydowane ostrzeżenia ze strony Stanów Zjednoczonych, ale dwa najważniejsze telefony od przywódców państw, które Kreml uważa za sojuszników – Chin i Indii.

Fot. Warszawa w Pigułce
Sensacyjne informacje przekazane przez polskiego dyplomatę rzucają nowe światło na kulisy dyplomatycznych wysiłków, które mogły zapobiec eskalacji konfliktu na Ukrainie do poziomu, jakiego świat nie doświadczył od czasów bombardowań Hiroszimy i Nagasaki. Bartoszewski, dzieląc się tymi informacjami z azjatycką agencją prasową ANI (Asian News International), podkreślił, iż mimo licznych ostrzeżeń ze strony Stanów Zjednoczonych, Putin początkowo nie zamierzał odstąpić od swoich planów. Amerykańskie przekazy dyplomatyczne, choćby te najostrzejsze, nie zdołały przekonać rosyjskiego przywódcy do zmiany stanowiska.
W tym krytycznym momencie kluczową rolę odegrały telefony od przywódców dwóch azjatyckich mocarstw. Osobiste interwencje prezydenta Chin Xi Jinpinga oraz premiera Indii Narendry Modiego miały decydujący wpływ na decyzję Kremla. Według polskiego wiceministra, obaj przywódcy jasno dali do zrozumienia Putinowi, iż ich kraje, mimo formalnie przyjaznych relacji z Rosją, zdecydowanie sprzeciwiają się eskalacji konfliktu do poziomu, który mógłby zagrozić globalnej stabilności. Siła ich argumentów oraz pozycja, jaką oba te państwa zajmują w rosyjskiej strategii geopolitycznej, skłoniła ostatecznie Putina do ponownego rozważenia swoich planów i odstąpienia od zamiaru użycia broni nuklearnej.
Od początku pełnoskalowej inwazji na Ukrainę w lutym 2022 roku, Rosja niejednokrotnie sięgała po nuklearną retorykę. Kreml regularnie posługiwał się groźbami użycia broni jądrowej jako narzędziem politycznego nacisku i elementem strategii zastraszania zarówno Ukrainy, jak i wspierających ją państw zachodnich. Wielokrotnie w wypowiedziach rosyjskich polityków i propagandystów państwowych pojawiały się aluzje do możliwości użycia „wszystkich dostępnych środków” w obronie tego, co Moskwa uważa za swoje żywotne interesy.
Potwierdzeniem tej niepokojącej tendencji stała się radykalna zmiana rosyjskiej doktryny nuklearnej, którą Putin wprowadził w kontekście trwającego konfliktu. Zgodnie z zaktualizowanym dokumentem, Moskwa zastrzega sobie prawo do uznania każdego ataku ze strony państwa nienuklearnego wspieranego przez mocarstwo nuklearne za ich wspólny atak. Ta fundamentalna zmiana oznacza, iż Kreml dopuszcza możliwość odpowiedzi siłą nuklearną choćby na atak przeprowadzony przy użyciu broni konwencjonalnej, jeżeli tylko uzna, iż zagraża on jego suwerenności.
Znowelizowana doktryna wprowadza ponadto pojęcie „odstraszania nuklearnego”, które może być stosowane „przeciwko potencjalnemu przeciwnikowi, co oznacza poszczególne państwa i koalicje wojskowe bloków, które uważają Federację Rosyjską za potencjalnego przeciwnika i posiadają broń jądrową lub inne rodzaje broni masowego rażenia bądź znaczący potencjał bojowy sił ogólnego przeznaczenia”. Ten niejasny i szeroki zapis daje Rosji znaczną swobodę interpretacyjną w zakresie okoliczności uzasadniających użycie broni nuklearnej.
Eksperci ds. bezpieczeństwa międzynarodowego wskazują, iż obniżenie progu użycia broni jądrowej przez Rosję stanowi jedno z największych zagrożeń dla globalnego systemu bezpieczeństwa. Od zakończenia zimnej wojny społeczność międzynarodowa wypracowała szereg formalnych i nieformalnych mechanizmów zapobiegających proliferacji broni jądrowej oraz jej użyciu. Działania Rosji podważają te osiągnięcia i tworzą niebezpieczny precedens.
Szczególnie niepokojący jest fakt, iż rosyjska doktryna nuklearna zdaje się zacierać tradycyjną granicę między bronią konwencjonalną a jądrową. Eksperci wskazują, iż taktyczna broń jądrowa, o której użyciu rozważał Putin, to stosunkowo niewielkie ładunki nuklearne, które mogłyby zostać wykorzystane na polu bitwy przeciwko celom wojskowym. Mimo mniejszej mocy w porównaniu z bronią strategiczną, ich użycie stanowiłoby radykalne złamanie nuklearnego tabu i mogłoby wywołać nieprzewidywalną eskalację konfliktu.
Ujawnienie informacji o rozważanym przez Putina użyciu broni nuklearnej rzuca również nowe światło na rolę, jaką w globalnej polityce odgrywają dziś Chiny i Indie. Oba państwa, utrzymujące bliskie relacje gospodarcze z Rosją i często dystansujące się od jednoznacznego potępienia jej działań na Ukrainie na forum międzynarodowym, najwyraźniej wyznaczyły czerwoną linię w kwestii użycia broni jądrowej. Ich stanowcza postawa pokazuje, iż mimo pragmatycznego podejścia do relacji z Kremlem, nie są gotowe zaakceptować działań, które mogłyby fundamentalnie zagrozić międzynarodowemu porządkowi.
Dla Indii, które prowadzą zrównoważoną politykę zagraniczną i utrzymują dobre relacje zarówno z Rosją, jak i Zachodem, eskalacja konfliktu na Ukrainie do poziomu nuklearnego stanowiłaby ogromne zagrożenie dla ich interesów gospodarczych i bezpieczeństwa. Z kolei Chiny, pomimo napiętych relacji z USA i deklarowanego „strategicznego partnerstwa” z Rosją, nie są zainteresowane destabilizacją globalnego systemu, którego są istotnym beneficjentem.
Informacje przekazane przez polskiego wiceministra rzucają również światło na ograniczoną skuteczność amerykańskiej dyplomacji w odniesieniu do Kremla. Fakt, iż stanowcze ostrzeżenia ze strony Waszyngtonu nie zdołały przekonać Putina, podczas gdy interwencje Chin i Indii okazały się skuteczne, może świadczyć o głębokiej przepaści w relacjach rosyjsko-amerykańskich oraz o rosnącym znaczeniu azjatyckich mocarstw w globalnej architekturze bezpieczeństwa.
Dla Zachodu, a szczególnie dla państw europejskich bezpośrednio zagrożonych potencjalną eskalacją konfliktu, te informacje powinny stanowić poważny sygnał alarmowy. Wskazują one, iż tradycyjne mechanizmy odstraszania i komunikacji kryzysowej między Rosją a NATO mogą nie być wystarczająco skuteczne w obecnych warunkach. Sugerują również, iż w poszukiwaniu dróg deeskalacji konfliktu konieczne może być szersze zaangażowanie partnerów spoza zachodniego kręgu cywilizacyjnego.
Wiceszef polskiego MSZ Władysław Teofil Bartoszewski, ujawniając te informacje podczas konferencji w Indiach, z pewnością zdawał sobie sprawę z ich wagi i potencjalnego wpływu na międzynarodową debatę dotyczącą konfliktu na Ukrainie. Polska, jako kraj graniczący bezpośrednio z objętym wojną obszarem i będący jednym z kluczowych państw NATO na wschodniej flance, ma szczególny interes w zapobieganiu eskalacji konfliktu do poziomu, który mógłby zagrozić jej bezpieczeństwu.
Reakcje na rewelacje polskiego wiceministra nie są jeszcze znane, jednak można spodziewać się, iż zarówno Kreml, jak i zaangażowane strony będą dążyły do zminimalizowania ich znaczenia lub podważenia ich wiarygodności. Rosyjska dyplomacja tradycyjnie stara się przedstawiać sugestie dotyczące użycia broni nuklearnej jako nieodpowiedzialne spekulacje lub celową dezinformację mającą na celu dyskredytację Moskwy.
Ujawnione informacje stawiają również w nowym świetle niedawne wypowiedzi prezydenta Putina, który w swoim orędziu do narodu w lutym 2024 roku ostrzegał, iż Rosja posiada broń zdolną do uderzenia w cele na Zachodzie i ponownie sugerował możliwość użycia siły nuklearnej w odpowiedzi na rzekome zagrożenia. Te retoryczne gesty, analizowane w kontekście informacji o realnie rozważanym użyciu broni jądrowej na Ukrainie, nabierają znacznie bardziej złowrogiego charakteru.
Pozostaje pytanie, czy interwencja przywódców Chin i Indii rzeczywiście skłoniła Putina do trwałego odstąpienia od planów użycia broni nuklearnej, czy też jedynie do tymczasowego wstrzymania się z taką decyzją. Dynamika konfliktu na Ukrainie, wraz z jego potencjalnymi dalszymi eskalacjami, może ponownie postawić świat przed widmem nuklearnej katastrofy.
Dla społeczności międzynarodowej ujawnione informacje powinny stanowić poważne ostrzeżenie i zachętę do intensyfikacji wysiłków dyplomatycznych mających na celu zakończenie konfliktu na Ukrainie w sposób, który zapewni trwałe bezpieczeństwo regionu i całego świata. Historia pokazuje, iż balansowanie na krawędzi nuklearnej przepaści, jak podczas kryzysu kubańskiego, zawsze niesie ze sobą ryzyko katastrofy wywołanej przez przypadek, błędną kalkulację lub jednostkową decyzję.
Ujawnione przez polskiego wiceministra spraw zagranicznych informacje o gotowości Putina do użycia broni nuklearnej oraz o kluczowej roli Chin i Indii w powstrzymaniu tej katastrofalnej decyzji stanowią istotny element układanki w zrozumieniu dynamiki trwającego konfliktu oraz globalnych mechanizmów zarządzania kryzysowego w epoce ponownego zaostrzenia rywalizacji między mocarstwami.
źródło: wiadomosci.dziennik.pl/Warszawa w Pigułce