Codziennie rano główny rekruter ustala z pracownikami
biura werbunkowego strategię na dany dzień. Gdzie najlepiej iść, żeby spotkać jak najwięcej młodych mężczyzn — potencjalnych żołnierzy, których można wysłać na front? Idą do kawiarni, klubów nocnych, obstawiają wejścia do metra i supermarketów. Niektórzy zwerbowani w ten sposób stawiają opór, choćby wepchnięci już do furgonetki. Tak wygląda pobór do ukraińskiej armii z punktu widzenia rekrutera.