Powstanie tarczy antyrakietowej i bazy w Redzikowie zwiększa nasze bezpieczeństwo przede wszystkim w sensie politycznym – powiedział w czwartek w Studiu PAP szef programu Bezpieczeństwo Międzynarodowe w PISM Wojciech Lorenz. Dodał, iż tarcza nie jest skierowana na zagrożenia ze strony Rosji.
W środę w pomorskim Redzikowie otwarta została oficjalnie zarządzana przez amerykańską marynarkę wojenną baza tzw. tarczy antyrakietowej. Wyposażona w system Aegis Ashore baza stanowi część międzynarodowego systemu mającego chronić USA i Europę przed atakami rakietami balistycznymi.
Lorenz zapytany w Studiu PAP czy powstanie tarczy bezpośrednio zwiększa bezpieczeństwo Polski powiedział, iż to przede wszystkim wzrost bezpieczeństwa w sensie politycznym. Przypomniał, iż negocjacje ze Stanami Zjednoczonymi w sprawie tej budowy odbywały się w czasie, kiedy USA zmniejszały swoją obecność w Europie a oficjalną strategią NATO było budowanie partnerstwa strategicznego z Rosją.
Tuż przed rozszerzeniem NATO o Polskę, Czechy i Węgry, sojusz w 1997 r. podpisał akt o współpracy z Federacją Rosyjską deklarując, iż nie będzie rozmieszczać infrastruktury na terenie nowych państw członkowskich. Lorenz podkreślił, iż Polska podejmowała więc działania mające na celu pokazanie, iż „nie jest strefą buforową”, a tak Rosja miała postrzegać nasz region.
„To było przede wszystkim myślenie strategiczne, związane z tym, żeby zapewnić stałą obecność amerykańską na polskiej ziemi, a więc ma to przede wszystkim wymiar polityczny, dlatego iż tarcza nie jest skierowana na zagrożenia ze strony Rosji” – zaznaczył.
Analityk podkreślił, iż konstrukcja bazy i innych elementów tarczy znajdujących się m.in. w Rumunii i Turcji umożliwia zwalczanie rakiet lecących z Bliskiego Wschodu w stronę Europy i Stanów Zjednoczonych, choć w pierwotnie planowanej wersji miała zwalczać jedynie pociski skierowane w terytorium USA.
Odnosząc się do zagrożeń ze strony Rosji, Lorenz powiedział, iż sama charakterystyka techniczna tarczy antyrakietowej umożliwiałaby jedynie strącenie rakiet balistycznych wystrzelonych „gdzieś z okolic Uralu”, co jest mało prawdopodobnym scenariuszem. Jak zauważył, wojna na Ukrainie pokazała, iż większym, realnym zagrożeniem są rakiety krótkiego zasięgu typu Iskander, przed którymi ta tarcza „raczej nie byłaby zdolna nas obronić”.
Lorenz zaznaczył, iż w przypadku neutralizacji takich zagrożeń odpowiedniejsze są mobilne radary i wyrzutnie – np. system Patriot.
Cała rozmowa dostępna pod adresem: https://www.pap.pl/aktualnosci/gosc-studia-pap-wojciech-lorenz-szef-programu-bezpieczenstwo-miedzynarodowe-w-pism oraz https://wideo.pap.pl/videos/77501/.
Rozmawiał Adrian Kowarzyk/PAP