Ogólnie w grudniu Rosjanie zajęli około 450 kilometrów kwadratowych terytorium Ukrainy i odbili około 45 kilometrów kwadratowych swojego terytorium w rejonie Kurska. To zauważalnie mniej niż w rekordowym listopadzie, kiedy było to łącznie prawie 800 kilometrów kwadratowych. Za wcześnie jednak, żeby jednoznacznie stwierdzić, iż Rosjanie wyraźnie słabną. Jest możliwe, iż listopad był dla nich wyjątkowo dobry, bo wcześniejsze miesiące też oznaczały 400-500 kilometrów kwadratowych zagarniętych Ukraińcom.
REKLAMA
Prawie pół roku zażartej walki
Na froncie na pewno nie widać jakiejś wyraźnej stabilizacji. Do gwałtownego finału zbliża się trwająca od końca lata 2024 roku bardzo zacięta bitwa o miasto Toreck. Przez miesiące Ukraińcy byli w stanie skutecznie się tam bronić, jednak niestety w listopadzie utracili większość bloków w centrum, a w pierwszej połowie grudnia pozycje na dominujących nad większością miasta hałdami odpadów górniczych. Aktualnie Ukraińcy są wypierani na zachodnie przedmieścia i najpewniej niebawem całkowicie utracą Toreck. Rozbicie obrony ukraińskiej przełożyło się też na szybkie postępy Rosjan kilka kilometrów na południe, wychodząc z miasta Nowy-Jork. Od połowy grudnia posunęli się tam kilka kilometrów na północ, podczas gdy od października praktycznie stali w miejscu.
Z centrum Torecka kilka zostało. Popularnym sposobem na zdobycie bloku, stało się jego wyburzenie przy pomocy improwizowanych bomb zrobionych z min przeciwpancernych, wrzucanych przez parterowe okna
Z sytuacją w Torecku powiązana jest obrona położonego 20 kilometrów na północ Czasiw Jaru. Tam obrona ukraińska wydaje się bardziej stabilna i od początku grudnia Rosjanie nie byli w stanie istotnie się posunąć w samym mieście, gdzie główną scenerią walk stały się duże zakłady przemysłowe przyległe do centrum. W ostatnich dniach rosyjskie wojsko miało jednak odnotować duże sukcesy na polach przyległych do nich od północy i oskrzydlić je wchodząc na teren północnych przedmieść. Jednocześnie Ukraińcy mieli kontratakować na południe od Czasiw Jaru, odrzucając Rosjan na kilkukilometrowym odcinku do mniej więcej linii kanału Doniec-Donbass, zajmując swoje stare pozycje, których bronili wiosną i latem przez miesiące. Nie zmieni to jednak przebiegu walk w mieście.
Toreck i Czasiw Jar są powiązane, ponieważ po ich utracie Ukraińcy będą musieli się cofnąć do znajdującej się za nimi Konstantynówki. To ostatnie większe miasto w tej okolicy pod ukraińską kontrolą. Można się spodziewać, iż przynajmniej w pierwszej połowie tego roku będzie można o nim znacznie więcej przeczytać w kontekście walk w Ukrainie.
Finał walk o Toreck. Rosjanie zajmują resztę miasta i atakują na południu Fot. map.ukrdailyupdate.com
Szybkie zwijanie ukraińskiego Donbasu
Na południu obwodu donieckiego Rosjanie właśnie kończą, albo wręcz skończyli, zdobywać ważne miasto Kurachowe. Miało być centrum ukraińskiego oporu w tej okolicy, ale padło dość gwałtownie na przestrzeni listopada oraz grudnia. Znacznie pomogły w tym rosyjskie postępy na północ i południe od miasta w tym samym okresie, znacząco ograniczające trasy zaopatrzeniowe i umożliwiające obserwację oraz ataki dronami z różnych kierunków. Ukraińska obrona w całym tym rejonie była bardzo słaba i to tutaj Rosjanie zanotowali w ostatnich trzech miesiącach swoje największe postępy na całym froncie. Na głównych kierunkach posunęli się w tym okresie naprzód po 20-25 kilometrów. Rosjanie gwałtownie niwelują widoczne tu jeszcze jesienią znaczące wybrzuszenie we froncie, w którym byli Ukraińcy.
Jednocześnie w grudniu zanotowali postępy w rejonie położonego około 30 kilometrów na północ Pokrowska. Ukraińcy niezmiennie skutecznie bronią się na liniach obronnych około 5 kilometrów na południe i wschód od niego, oraz przylegającego Myrnohradu. Atakując na wprost na te miasta, Rosjanie nie mają poważniejszych sukcesów od października. W zamian skierowali swoje siły tam, gdzie wyczuli słabszy opór, czyli skierowali się na zachód, idąc na południe od Pokrowska. Tam w grudniu zanotowali zauważalne postępy, zajmując szereg wsi. Zbliżają się do niegdyś strategicznej linii kolejowej z Pokrowska do Dniepru. Najpewniej będą starali się zacząć okrążać miasto od zachodu, odcinając je od linii zaopatrzeniowych z centrum Ukrainy.
Pokrowsk jest już w zasięgu rosyjskich dronów FPV ze światłowodami, które będąc odporne na zagłuszanie, polują na ukraińskie wojsko w mieście
Ponadto pierwszy raz od pół roku wyraźnie aktywowali się dalej na wschód, kilkanaście kilometrów od Myrnohradu. Rosjanie dotarli tam jeszcze w czerwcu-lipcu w ramach ofensywy z Awdijiwki na Pokrowsk. Swoje uderzenia skierowali jednak potem na zachód i ataki w kierunku północnym ustały, a front się ustabilizował. Właśnie się to skończyło i są doniesienia o pierwszych postępach Rosjan. Można zakładać, iż to początek działań mających być próbą okrążenia Pokrowska i Myrnohradu od wschodu. Zgodnie z klasyczną taktyką oskrzydlania silnych ukraińskich punktów oporu. Jednocześnie to uderzenie może im pozwolić zrobić to samo z pozycjami Ukraińców położonymi pomiędzy tym odcinkiem, a właśnie zdobywanym Toreckiem.
Front w rejonie Pokrowska. Widać Rosjan idących na zachód od miasta i ich pierwsze uderzenia na wschód od niego Fot. map.ukrdailyupdate.com
Podobne ataki od boku Rosjanie prowadzą na samym południowym skraju obwodu donieckiego w okolicy Wiełykiej Nowosiłki. Od połowy grudnia miasto będące głównym ukraińskim punktem oporu w okolicy jest w częściowym okrążeniu. Rosjanie przerwali dwie główne asfaltowe drogi prowadzące do niego. Aktualnie Ukraińcy muszą polegać na kiepskich drogach gruntowych przez pola i zagajniki. Historia powtarzająca się po raz już trudny do zliczenia. Ukraińcy najpewniej jeszcze z 1-2 miesiące będą uporczywie trzymać obronę miasta, choć jest ona już w bardzo niekorzystnej sytuacji. Znalazła się w niej w ciągu nieco ponad miesiąca, po gwałtownych sukcesach Rosjan w drugiej połowie listopada. Za Wełyką Nowosiłką nie ma już żadnych większych miejscowości aż do granic obwodu donieckiego ciągnących się około 20 kilometrów dalej.
Południe obwodu donieckiego. Na dole mapy widoczny kocioł wokół Wiełykiej Nowosiłki. W centrum wokół Kurachowe. Pokrowsk na samej górze Fot. map.ukrdailyupdate.com
Pod Kurskiem nie ma żadnej nowej ofensywy Ukrainy
Pozostałe odcinki frontu mają dla Rosjan znaczenie drugorzędne, co widać po mniejszej intensywności walk. W obwodzie kurskim rosyjskie wojsko nieustannie atakuje i stara się odbijać tereny kontrolowane przez Ukraińców, ale tempo jego postępów spadło w drugiej połowie grudnia. Pomimo usilnych prób i już stosowania na szeroką skalę wsparcia w postaci żołnierzy z Korei Północnej, co do których udziału w walkach teraz nie ma już wątpliwości. Dali się poznać jako słabo wyszkoleni i nierozumiejący realiów tej wojny, przez co ponoszących ciężkie straty zwłaszcza od dronów. Jednocześnie w ciągu dwóch ostatnich dni pojawiło się wiele informacji o wznowieniu przez Ukraińców działań ofensywnych w obwodzie kurskim, ale dowody zdjęciowe wskazują raczej na bardzo ograniczone w skali działania na jednym wąskim kierunku i o ograniczonym powodzeniu. Mowa o możliwym zajęciu jednej małej wioski Berdin i pokonaniu dystansu około 5 kilometrów, ale nie ma co do tego pewności, bo Rosjanie mieli niemal od razu kontratakować.
Obwód kurski. Ukraińskie uderzenie z ostatnich dni widać w prawym górnym rogu terenu kontrolowanego przez nich Fot. map.ukrdailyupdate.com
Ostatni rejon, gdzie toczą się poważniejsze walki to obwód ługański, czyli od Kupiańska na północy po Kreminną na południu. W okolicy tego pierwszego miasta Rosjanie praktycznie nie mają sukcesów. Więcej mają dalej na południe, na terenach pomiędzy rzeką Oskił i okupowanym miastem Swatowe. Tam metodycznie powiększają stan swojego posiadania o kolejne pola oraz wsie. Postępy mają powolniejsze niż w obwodzie donieckim, ale są praktycznie nieprzerwane od jesieni. Dalej na południe w rejonie na zachód od okupowanej Kreminnej weszli do małej wsi Terny na brzegu rzeki Żerebiec, którą też przekroczyli i weszli do wsi na drugim brzegu, Iwaniwki.
Problem z bombami Rosjan
Rosjanie praktycznie wszędzie stosują tę samą taktykę, którą trudno nazwać odkrywczą, bo to klasyka od wieków. Silne ukraińskie punkty oporu starają się oskrzydlać, wyszukując słabsze odcinki po ich bokach i tam koncentrując swoje siły. Potem metodycznie tworzą częściowe okrążenia, utrudniając zaopatrzenie twardo bronionych pozycji Ukraińców, oraz atakując je z nowych kierunków. W tym takich, do obrony, z których mogą być nieprzygotowane. Na szczęście dla Ukraińców Rosjanie nie mają dość sił, aby robić to na skalę zakładaną podczas zimnej wojny, czyli masami ciężkiego sprzętu zmechanizowanego urządzającego rajdy po kilkadziesiąt kilometrów dziennie, demolującego obronę całych odcinków frontu. Jest powolne przebijanie się naprzód za sprawą częstych niewielkich ataków.
Istotnym elementem stosowania tej taktyki są dla Rosjan bomby szybujące naprowadzane przy pomocy modułów UMPK. Ukraińcy nie mają przed nimi skutecznej bezpośredniej obrony, a bomba lotnicza o masie od ćwierć tony do tony, to bardzo poważne zagrożenie dla choćby najsilniejszych umocnień. Ukraińskie fortyfikacje były systematycznie burzone przez bombowce, czyniąc statyczną obronę bardzo kosztowną. Jednak z jakiegoś powodu w grudniu częstotliwość ataków przy pomocy bomb UMPK znacząco spadła i utrzymuje się do dzisiaj na niskim poziomie. Tak jak jesienią było to regularnie 100-150 uderzeń dziennie, tak od początku grudnia jest to rejon 50.
Nie ma pewności co do powodów tej zmiany. Prawdopodobnie to połączenie wielu, od sprawności bombowców, przez dostępność modułów UMPK, przez pogodę i skuteczniejsze niszczenie przez Ukraińców dronów zwiadowczych. Niezależnie od przyczyn, na pewno jest to odczuwalne wytchnienie dla wyczerpanej ukraińskiej obrony.
Ta ma natomiast niezmiennie te same problemy. Krytyczny brak najprostszych żołnierzy piechoty do obsadzania pozycji na linii frontu, a do tego wyczerpanie i niskie morale wielu z tych już na nim będących. Po dodaniu niezadowalających ilości broni i amunicji, a do tego problemów z dowodzeniem, otrzymujemy obraz Ukraińców na razie niezdolnych zatrzymać Rosjan w miejscu. Ci też mają poważne problemy z bronią, czasem i amunicją, nie wspominając o dowodzeniu, łączności i zaopatrzeniu. Jednak Rosja dzięki większej populacji i wsparciu Korei Północnej ciągle ma dość ludzi do ponawiania ataków. Pomimo ponoszenia ciężkich strat jak na to, jak małą powierzchnię Ukrainy za ich cenę zajmują.
Zobacz wideo