Ten dwór pamięta wojny i powstania. Chcą mu przywrócić dawny blask (ZDJĘCIA)

tupiatek.pl 2 godzin temu

Zabytkowy dwór w powiecie łęczyckim

Parski pojawiają się w dokumentach już w XIV wieku. Wówczas wzmiankowani są właściciele z tego rodu – Jan czy Krystyn z Parsk. Należy przypuszczać, iż pierwsze siedziby rycerskie miały charakter drewnianych dworów obronnych, usytuowanych nad rzeką. W kolejnych wiekach dobra zmieniały właścicieli – przechodziły w ręce Łykowskich, Pstrokońskich czy Kobierzyckich. Te rotacje rodowe odzwierciedlały szerszy proces przemian społecznych w dawnej Rzeczypospolitej, w której ziemia była zarówno źródłem prestiżu, jak i realnej władzy.

Dwór w Parskach, położony na historycznej ziemi dobrzyńskiej (części Mazowsza, w tej chwili powiat łęczycki, gmina Świnice Warckie), posiada bogatą i złożoną historię. Przodkowie obecnych właścicieli – poprzez rodziny Wodzińskich, Piwnickich i inne – byli związani z rodziną oraz kręgiem towarzyskim Fryderyka Chopina. W okresie międzywojennym dobra parskie należały do Joanny z Olszowskich (1903–1999) i Antoniego Kretkowskich (1897–1973).

Dzisiejszy kształt dwór zawdzięcza Franciszkowi Morzkowskiemu herbu Ślepowron, który w 1809 roku postanowił wznieść nową, reprezentacyjną siedzibę. Wybrał styl klasycystyczny – zgodny z duchem epoki, elegancki, oszczędny, a zarazem monumentalny.

Budynek wzniesiono na planie prostokąta, o wymiarach ok. 34 na 15 metrów. Parterowa, murowana konstrukcja kryta była blachą, a fasadę zdobiły boniowane elewacje. Duże okna wpuszczały do wnętrz światło, podkreślając ich reprezentacyjny charakter. Układ dwutraktowy z amfiladą sprawiał, iż przez centralną sień przechodziło się do kolejnych pokojów – tak, by każdy miał dostęp do światła dziennego. Oficyny mieściły kuchnie i zaplecze gospodarcze, a główne pomieszczenia służyły podejmowaniu gości.

Nie mniej ważne było otoczenie. Dwór otoczono rozległym parkiem krajobrazowym, częściowo obwiedzionym murem, a od strony południowej otwierającym się ku dolinie Neru. Połączenie architektury i natury tworzyło harmonijną całość, zgodną z modnym wówczas nurtem ogrodów romantycznych.

Historia dworu to nie tylko opowieść o estetyce i rodowych ambicjach, ale także o dramatycznych wydarzeniach. W okresie zaborów Parski znajdowały się w granicach Królestwa Polskiego pod panowaniem rosyjskim, a okoliczne ziemie nierzadko stawały się areną napięć i powstańczych zrywów.

Prawdziwą próbą dla tego miejsca była jednak II wojna światowa. We wrześniu 1939 roku niebo nad Parskami stało się areną powietrznej potyczki. Polska maszyna myśliwska PZL P-11c została zestrzelona i spadła w okolicy, a niemiecki bombowiec Heinkel He-111 rozbił się nieopodal majątku. Świadkowie – dziś już w podeszłym wieku – wspominają grozę tamtych dni, kiedy huk eksplozji i przelatujące nisko samoloty na zawsze zapisały się w pamięci mieszkańców.

Joanna Kretkowska, z domu Olszowska, przyszła na świat w Parskach w 1903 roku. Po ślubie mieszkała tu wraz z mężem i córkami aż do jesieni 1939 roku. Wówczas Niemcy zmusili rodzinę do opuszczenia dworu – dali im godzinę na spakowanie najpotrzebniejszych rzeczy, następnie przez kilka dni przetrzymywali w areszcie, po czym bydlęcymi wagonami wywieźli do Bochni. W Parskach osadzono niemieckiego Treuhandera, a sam dwór został obrabowany i zdewastowany.

Po zakończeniu wojny majątek rozparcelowano, w gorzelni utworzono gospodarstwo państwowe, a w budynku dworskim zorganizowano szkołę podstawową. Po jej likwidacji, w 2003 roku, rodzina Kretkowskich powróciła do Parsk. W 2016 roku, korzystając z prawa pierwokupu, odkupiła także od Skarbu Państwa dawną gorzelnię, niegdyś odebraną ich przodkom.

Po wojnie dwór – podobnie jak wiele tego typu rezydencji – utracił dawną świetność. Zmieniające się systemy polityczne nie sprzyjały utrzymaniu prywatnych majątków ziemiańskich. Budynek przez lata niszczał, a pamięć o jego znaczeniu powoli zacierała się w świadomości lokalnej społeczności.

Dopiero w 1990 roku zespół dworsko-parkowy wpisano do rejestru zabytków, co otworzyło możliwość jego ochrony. Dziś opiekę nad miejscem sprawuje Stowarzyszenie „Dwór Parski nad Nerem”, które stawia sobie ambitne cele: od rewitalizacji zabytku, przez organizację wydarzeń artystycznych i edukacyjnych, aż po promocję lokalnej historii.

– Tu urodziła się moja mama, tu mieszkali moi dziadkowie. W tym miejscu prowadzono także hodowlę koni, które trafiały później do wojska – opowiada Hubert Kiersnowski, współwłaściciel dworu. – Stan budynku jest dziś stosunkowo dobry, głównie dzięki temu, iż przez lata mieściła się tu szkoła. Większe pomieszczenia zostały wówczas podzielone na klasy. Niestety, piękne przedwojenne piece kaflowe zostały zburzone – znaleźliśmy jedynie ich fragmenty, typowe dla dawnych dworów. Zachowały się natomiast częściowo oryginalne podłogi, które przetrwały, ponieważ szkoła zabezpieczyła je deskami. Ocalała również część przedwojennych okien.

Obecnie właściciele planują wymianę stolarki okiennej, ponieważ istniejące skrzynkowe okna są w bardzo złym stanie – nieszczelne i nie zatrzymują ciepła. Na pierwszy etap tych prac udało się pozyskać 133 tysiące złotych z programu „Łódzkie dla zabytków” finansowanego przez urząd marszałkowski.

Dwór w Parskach coraz częściej staje się przestrzenią spotkań kulturalnych. W jego murach i otoczeniu realizowane są koncerty, spotkania z historią, a także wydarzenia integrujące lokalną społeczność. Idea jest prosta: przywrócić życie miejscu, które przez wieki było sercem okolicy.

Idź do oryginalnego materiału