

Interia współpracuje z czołowymi redakcjami na świecie. W naszym cotygodniowym, piątkowym cyklu „Interia Bliżej Świata” publikujemy najciekawsze teksty najważniejszych zagranicznych gazet. Brytyjski „The Economist”, z którego pochodzi poniższy artykuł, ukazuje się nieprzerwanie od 1843 r. i należy do najpopularniejszych na świecie magazynów poświęconych tematyce politycznej i biznesowej. Ma opinię jednego z bardziej wpływowych tytułów prasowych na świecie. Tygodnik od samego początku niezmiennie trzyma się liberalnego kursu.
Sądząc po entuzjazmie rosyjskiej propagandy i rozpaczy Europejczyków, Władimir Putin nigdy nie był bliżej wygrania wojny z Ukrainą. Jednak trzy lata po rozpoczęciu pełnoskalowej inwazji 24 lutego 2022 r. przez cały czas nie jest jasne, co oznacza owa „wygrana”. Jego cele pozostają bowiem nieuchwytne. „Specjalna operacja wojskowa” planowana była w tajemnicy, a jego rząd – podobnie jak cały naród rosyjski – nie miał o niczym pojęcia. Putin mówi o obronie suwerenności Rosji, ale dalszy rozwój sytuacji zależy od czynników pozostających poza jego kontrolą: ukraińskiej polityki, wysiłków zbrojeniowych Europy i przede wszystkim od Donalda Trumpa.
Rosyjska armia spisała się fatalnie, a tempo ofensywy jest niezwykle powolne
~ The Economist
Rozmowy z administracją Trumpa rozpoczęły się 18 lutego w Arabii Saudyjskiej. Amerykański prezydent chce zakończyć „absurdalną” wojnę, ale brakuje mu planu. Teoretycznie jego możliwości wahają się od odcięcia dostaw pomocy wojskowej dla Ukrainy po zwrócenie jej broni jądrowej. Mimo wszystko łatwiej jest wywrzeć presję na Kijów niż na Moskwę, dlatego republikanin przejął argumenty Kremla. Obwinił ukraińskiego prezydenta Wołodymyra Zełenskiego o rozpoczęcie wojny i nazwał go „dyktatorem”. Putin od dawna chciał pozbyć się Zełenskiego; teraz ta sama myśl przyświeca również Trumpowi.
Czy zbliża się koniec wojny w Ukrainie? Rosyjska propaganda już wiwatuje
Tego typu rozgrywki bardzo odpowiadają Putinowi: podczas gdy Trump widzi w nich sposób na zakończenie wojny, dla rosyjskiego przywódcy to korzystne pogłębianie konfliktu. Twierdzi, iż Rosja ma większą siłę przetrwania niż Ukraina i NATO. Niczym rasowy pokerzysta Putin doskonale potrafi emanować siłą i pewnością siebie. W rzeczywistości jego karty nie są jednak tak mocne, jak chciałby, żeby wierzyli jego przeciwnicy. Co więcej, zakończenie wojny może skomplikować mu sytuację wewnętrzną. Potrzebuje więc pomocy Trumpa.
Każdą ocenę pozycji negocjacyjnej Rosji należy zacząć od jej sytuacji militarnej. Rosyjska armia spisała się fatalnie, a tempo ofensywy jest niezwykle powolne: od lipca ubiegłego roku usiłuje bowiem zdobyć Pokrowsk, ponosząc w tej chwili oszałamiające straty. Większość terytorialnych zdobyczy odnotowano w pierwszych tygodniach wojny. W kwietniu 2022 r., po wycofaniu się Rosjan z północnej Ukrainy, kontrolowali oni 19,6 proc. ukraińskiego terytorium, a liczba rosyjskich ofiar (zabitych i rannych) wynosiła wówczas prawdopodobnie 20 tys. Według źródeł brytyjskich Rosja okupuje w tej chwili 19,2 proc. ukraińskich ziem, a jej straty wynoszą 800 tys.
– Obie armie walczą ze sobą, ponieważ nie mogą się zatrzymać, a nie dlatego, iż naprawdę liczą na decydujące zwycięstwo – twierdzi zachodni urzędnik, zaznajomiony ze sprawą.
Zużycie sprzętu przez rosyjskie wojska jest wprost gigantyczne. Pomyślmy o gromadzonych przez dziesięciolecia rosyjskich zapasach sprzętu pancernego z czasów Związku Radzieckiego. Jak dotąd z magazynów wyparowała już ponad połowa z 7300 czołgów. To jednak nie wszystko, bo z tych, które pozostały, jedynie 500 nadaje się do szybkiego odnowienia. Do kwietnia Rosji mogą się wyczerpać zapasy czołgów T-80.
W zeszłym roku straciła dwukrotnie więcej systemów artyleryjskich niż w poprzednich dwóch latach wojny. Rekrutacja żołnierzy kontraktowych staje się coraz droższa, a powszechna mobilizacja byłaby politycznie ryzykowna. Badania opinii publicznej wyraźnie pokazują: Rosjanie chcą zakończenia wojny.
Rosja trzy lata po rozpętaniu wojny. Wielkie straty i niewielkie korzyści
Rosyjska gospodarka przetrwała cios zachodnich sankcji dzięki profesjonalizmowi banku centralnego, wysokim cenom surowców i bodźcom fiskalnym. Jednakże realokacja zasobów z sektorów produkcyjnych do kompleksu wojskowego napędziła obecną dwucyfrową inflację. Stopy procentowe sięgnęły 21 proc. Kolejnym problemem jest niedobór siły roboczej.
Jednak dane dotyczące rosyjskiej gospodarki nie muszą być wiarygodne: tamtejszy urząd statystyczny stale koryguje bowiem informacje dotyczące wzrostu gospodarczego.
Z kolei raport rosyjskiego Banku Centralnego i Ministerstwa Gospodarki, do którego dotarł Reuters, ostrzega przed recesją, która może pojawić się przed wyhamowaniem inflacji. Jak zapowiedział były wiceprezes Banku Centralnego, Oleg Wjugin, rząd niedługo będzie musiał wybierać między cięciem wydatków na wojsko a galopującą inflacją. Tymczasem rosyjskie fundusze są drenowane.
Według byłego ministra finansów Michaiła Zadornowa aktywa płynne kraju zmniejszyły się z 7,4 proc. PKB do mniej niż 2 proc. Eksport, którego wartość w ubiegłym roku wyniosła 417 mld dolarów (ponad 1,6 biliona złotych), jest ograniczany przez sankcje i niższe ceny towarów. W grudniu spadł o 20 proc. w ujęciu rok do roku. Kirył Rogow z think tanku Re: Russia twierdzi, że sankcje i stopniowy spadek cen towarów eksportowych, obejmujących m.in. stal i produkty rolne, ograniczą możliwości wojenne Rosji.
Czy to dobry moment na negocjacje z Putinem? „Gra na Trumpie jak na skrzypcach”
Przez wzgląd na wspomniane słabości, niektórzy na Zachodzie sądzą, iż to najgorszy możliwy moment na czynienie przez Amerykę szybkich ustępstw wobec Kremla. choćby jeżeli Zachód nie może udzielić Ukrainie niezłomnych gwarancji bezpieczeństwa, jest w stanie utrzymać sankcje, nie pozwalając Rosji wrócić na pełne obroty – wskazuje Rogow. Mimo to Trump koncentruje się na dotrzymaniu obietnicy szybkiego zakończenia wojny, a nie na długotrwałym ograniczaniu i odstraszaniu Rosji.
– W końcu udało nam się doprowadzić Putina do sytuacji, na którą liczyliśmy od trzech lat. Byłoby wielką szkodą, gdybyśmy pozwolili pogrzebać te nadzieje – mówi amerykański urzędnik.
Putin uważa, iż Trump jest nie tylko niecierpliwy, ale i podatny na manipulację: gra nim jak na skrzypcach. Uwodzi go pochlebstwami i natychmiastową gratyfikacją. 11 lutego uwolnił choćby Marca Fogela, amerykańskiego obywatela aresztowanego w Rosji w 2021 r. – do czego nie udało się doprowadzić Joe Bidenowi. Obiecuje też republikaninowi lukratywne interesy.
Podstawowe żądania Putina pozostają jednak niezmienne. Należy do nich niezrzeszona w żadnym sojuszu Ukraina, której siły zbrojne powinny być ograniczone pod względem liczebności i wyposażenia oraz bez obecności zachodnich wojsk. Chce także uznania Krymu oraz czterech niedawno zaanektowanych ukraińskich prowincji za część Rosji.
Co jednak najważniejsze – jak stwierdził Putin w czerwcu ubiegłego roku – „istotą naszej propozycji nie jest tymczasowy rozejm lub zawieszenie broni„, które utrzymałoby sankcje i umożliwiło Ukrainie ponowne uzbrojenie się. Zamiast tego Kreml oczekuje rozwiązania, które zniosłoby zachodnie embargo na Rosję i umożliwiłoby jej odbudowę armii.
Stawka gry. Chodzi nie tylko o Ukrainę, ale i dotychczasowy porządek
Nawet jeżeli gorąca wojna się skończy, Putin przez cały czas będzie próbował destabilizować Europę i odbudować strefę rosyjskich wpływów. Według Steve’a Covingtona, doradcy naczelnego dowódcy sił sojuszniczych NATO w Europie, jego celem jest nie tylko rozbicie Ukrainy, ale i demontaż amerykańskiego porządku z okresu po 1945 roku. W ubiegłym roku Putin powiedział choćby swoim dyplomatom, iż „cały system bezpieczeństwa euroatlantyckiego rozpada się na naszych oczach”. Nie omieszkał również dodać, że Europa „jest marginalizowana w globalnym rozwoju gospodarczym, pogrąża się w chaosie… i traci międzynarodową sprawczość oraz tożsamość kulturową„.
Bez wątpienia ucieszył go więc fakt, iż 15 lutego na Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa wiceprezydent Stanów Zjednoczonych J.D. Vance powtórzył to stwierdzenie. 18 lat temu podczas tego samego wydarzenia Putin po raz pierwszy zadeklarował swoją determinację w walce z Zachodem. Kreml bez wątpienia liczy, iż prorosyjskie partie prawicowe, które Vance tak podziwia, odniosą zwycięstwo w europejskich wyborach.
Priorytetem Putina jest utrzymanie się u władzy, a zakończenie wojny niesie ze sobą spore ryzyko. Chodzi m.in. o powrót setek tysięcy żołnierzy i potencjalna walka między różnymi frakcjami. Dyplomacja Trumpa dała wiatr w skrzydła umiarkowanym siłom, które po cichu sprzeciwiały się wojnie. Choć nie mają władzy politycznej, ci „beneficjenci pokoju” – prywatni przedsiębiorcy, ekonomiści i niektórzy technokraci – mają nadzieję, iż republikanin i jego zespół będą w stanie zmienić trajektorię Rosji. Nie mogąc bezpośrednio skonfrontować się z Putinem, chcą go przekonać, iż złagodzenie napięcia pomiędzy Rosją a Zachodem poprawi, a nie zagrozi jego bezpieczeństwu.
Wojna w Ukrainie. Co może przynieść zawieszenie broni?
Po drugiej stronie stoją natomiast „beneficjenci wojny”. jeżeli konfrontacja jest podstawą reżimu Putina, to przemoc i korupcja są jego spoiwem. Oligarchiczne klany czerpią korzyści z kwot nałożonych na eksport ropy naftowej i innych towarów w ramach powstałej w wyniku sankcji szarej strefy. Nie będą chcieli dobrowolnie rozstać się ze swoimi lukratywnymi interesami. Służby bezpieczeństwa będą też szukać turbopatriotów, którzy każdą umowę z Zachodem uznają za zdradę.
Trump ma rację, chcąc powstrzymać rozlew krwi. jeżeli zawieszenie broni pozwoli Ukrainie na odbudowę, doprowadzi do wzrostu wydatków na obronność w Europie i utrzyma niektóre sankcje wobec kulejącej rosyjskiej gospodarki, może oznaczać również upadek ambicji Putina. Rosyjski przywódca zakłada jednak, iż będzie w stanie walczyć dłużej niż Ukraina lub iż uda mu się zmanipulować Trumpa tak, aby zawarł porozumienie, które umożliwi Rosji ponowną integrację ze światową gospodarką; zarazem uczyni Ukrainę podzielonym i na wpół upadającym państwem, a Europę pozostawi oszołomioną i wyizolowaną, uniemożliwiając jej obronę.
Tekst przetłumaczony z „The Economist”© The Economist Newspaper Limited, London, 2025
Tłumaczenie: Nina Nowakowska
Tytuł, śródtytuły, lead oraz skróty pochodzą od redakcji
Pełczyńska-Nałęcz w „Graffiti” o „bacie na deweloperów”: Ta ustawa przywraca równowagę/Polsat News/Polsat News