Szczyt drugiej ligi politycznej w Londynie

patrzymy.pl 2 tygodni temu

Tuż przed wybuchem II Wojny Światowej w Polsce panował powszechny optymizm, bo otrzymaliśmy gwarancje od Francji i Wielkiej Brytanii, iż po ataku Niemiec na nasz kraj alianci staną w obronie naszych granic. Jak to się skończyło wiadomo od 1 września 1939 roku, a „gwarancje” złożyły tylko dwa państwa. Dziś historia wróciła farsą za sprawą spotkania na szycie państw europejskich w Londynie i tym razem Ukraina również usłyszała, iż ma poważnych sojuszników, którzy nie dadzą jej zrobić krzywdy.

Spotkanie odbyło się zaledwie dwa dni po totalnej porażce Wołodymyra Zełeńskiego w USA, co ma swoje znaczenie i wymowę. Chodziło mniej więcej o taki efekt, iż Europa potraktuje Ukrainę z większym szacunkiem niż to zrobił to Biały Dom. O tym, iż tak się stanie zapewniał między innymi kanclerz Niemiec Olaf Scholz, ten sam niemiecki polityk, który za chwilę straci władzę, a wcześniej wysyłał hełmy na Ukrainę zamiast rakiet. Obok Scholza stał Emanuel Macrone, on z kolei doradzał Ukrainie porozumienie z Władimirem Putinem. Nie zabrakło też Donalda Tuska, na nasze nieszczęście premiera Polski. Tusk z kolei nie pamiętał, iż był autorem politycznego szaleństwa zwanego „Restem stosunków z Rosją”.

Bez względu na przywołane powyżej okoliczności, trzeba mieć w sobie spore pokłady naiwności, żeby wierzyć w sprawczość podobnych spotkań i realizację zapowiedzianych obietnic. Przy zachowaniu odrobiny zdrowego rozsądku bardzo łatwo dojść do przekonania, iż jeden kraj dysponujący większym potencjałem militarnym niż cała Europa i do tego uzbrojony w zdecydowanie krótszy i łatwiejszy proces podejmowania decyzji będzie zdecydowanym faworytem w globalnej potyczce. USA to w tej chwili Donald Trump i bardzo wąska grupa zaufanych doradców, Oczywiście i w takich warunkach może dojść do rozmaitych sporów i nieporozumień, ale na pewno nie da się tego porównać z dochodzeniem do wspólnego stanowiska przez kilkudziesięciu polityków z kilkudziesięciu krajów.

Jeśli Wołodymyr Zełeński naprawdę uwierzył, iż może przedstawić kompletnie nieudany skecz w Białym Domu, bo stoi za nim Europa, to Ukraina powinna sobie wybrać nowego przywódcę. Bez udziału USA nie zakończy się konflikt na Ukrainie, również dlatego, iż Europa nie jest żadnym partnerem dla Rosji. Putin doskonale wie, iż słynny „rosyjski bardak” to cała definicja funkcjonowania Unii Europejskiej i wszelkich bytów europejskich. Rosja zawsze i wszędzie liczy się wyłącznie z silniejszymi: USA, Chiny. Czasami nieco słabsi też wywołują popłoch na Kremlu, patrz Turcja. Europa dla Rosji to „mem”, pośmiewisko, symbol niemożności i trzecia liga światowej polityki. Innymi słowy Wołodymyr Zełeński postawił na zajechaną szkapę i przegra ten wyścig.

Szczyty polityczne w wieloosobowym i międzynarodowym składzie, nigdy nie rozwiązały najmniejszego problemu w światowej polityce. Doskonałym przykładem jałowości takich spotkań jest ONZ, a Unia Europejska zajmuje drugie miejsce. Zgromadzenie mało znaczących, ustępujących i borykających się z utrzymaniem władzy polityków, to tylko kolejny powód do legendarnego strzelania korkami od szampana na Kremlu. Po wydarzeniach w USA i w Wielkiej Brytanii Putin z czystym sumieniem może zapisać sobie w notesie „Wygrałem 2 do 0 i to na wyjeździe, w dodatku choćby nie wyszedłem na boisko”.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!

Idź do oryginalnego materiału