Owacją i upominkami nagrodzono nie tylko autora dwudziestu tomów poświęconych ponad 90 kresowym miastom. Otrzymają ją też pomagającą mu w pracy żona Halinę oraz wydawca cyklu, Bogusław Szybkowski.
– Poznaliśmy się z Halą 60 lat temu w liceum – wspominał profesor. – Jestem człowiekiem XIX wieku, piszę manualnie. To żona przepisuje ten tekst na komputer, a ja na wydruku poprawiam. Ona wysyła maile, robi indeksy do kolejnych tomów. Bez niej nie byłoby tego cyklu.
Zanim publiczność mogła wysłuchać rozmowy opolskiego historyka z prowadzącym spotkanie biblistą i franciszkaninem, o. Sebastianem Jasińskim, obejrzała film o profesorze Niciei powstały w TVP Opole.
Prof. Nicieja: Gdybym tam nie był, nie wiem, kim bym był
Ojciec Sebastian pytał autora – po 10 latach pracy nad „Atlantydą” i 20 tomach – o przyszłość cyklu.
– Mam kondycję 30-latka, nie odczuwam żadnych dolegliwości. Natomiast po wielu godzinach pracy nad archiwaliami gaśnie mi wzrok. I tylko to mnie zatrzyma. Jeśli ten proces będzie się nasilał, pracy nad „Atlantydą” nie da się kontynuować – stwierdził.
– Mam dla Ciebie dobrą wiadomość – zapewnił bohatera spotkania o. Jasiński. – Jestem franciszkaninem, obiecuję Ci modlitwę przez wstawiennictwo św. Klary, która opiekuje się osobami chorującymi na oczy. Żeby te książki powstawały jeszcze co najmniej przez 50 lat.
– Moja mama miała na imię Klara – odpowiedział z uśmiechem profesor Nicieja.
– Obie Klary będą się Tobą opiekować – podsumował franciszkanin.
– Przypadkiem znalazłem się we Lwowie i się w tym mieście zakochałem – wspominał początki swych kresowych fascynacji prof. Stanisław Nicieja. – Gdybym tam nie był, nie wiem, kim bym był. Gdybym nie trafił na Łyczaków, byłbym chłopcem z Opola, magistrem uczącym historii. Trafiłem na słynną lwowską nekropolię i z pasji – bo nie miałem wtedy żadnego planu – zrobiłem tysiące zdjęć. Kiedy miałem gotową książkę o Cmentarzu Łyczakowskim, pęka cenzura, książka wychodzi i rozwala tamę, która blokowała informacje o Lwowie. Książka naukowa osiągnęła nakład 250 tys. Stały po nią tłumy, a ja w jednym dniu stałem się rozpoznawalny w Polsce. Miałem wywiad w „Tele-Echu” u Ireny Dziedzic, na Zachodzie z Tadeuszem Nowakowskim, a choćby w radiostacji w fabryce lokomotyw w Chrzanowie.
Ojciec Jasiński podkreślił znakomity poziom wydawniczy cyklu o miastach kresowych. Od okładki, przez jakość zdjęć, druku itd.
– Te książki mają swoją harmonię – chwalił.
XX tom „Kresowej Atlantydy”. Trzecie odwiedziny Wołynia
Profesor Nicieja opowiadał o tym, iż XX tom „Kresowej Atlantydy” to powrót na Wołyń i jego trzech miast:
- Równego – słynnego m.in. Wołyńskimi Targami,
- Janowej Doliny – wzorcowego miasta znanego ze złóż bazaltu,
- Korca – z porcelaną obecną na europejskich dworach i w elitarnych zbiorach kolekcjonerów.
– Więcej miejsca w moim cyklu poświęciłem dotąd miastom w zaborze austriackim, gdzie był wyższy poziom życia, było łagodniej, więc i pamiątek zostało więcej. Dwudziesty tom jest trzecim, w którym wyprawiam się na Wołyń, do zaboru rosyjskiego. Jaki to był zabór pokazałem na przykładzie Wilna, które gdy zajęli je Rosjanie, stało się zwyczajnym miastem garnizonowym. Mniej o Wołyniu wiedziałem, ale teraz tam wróciłem. To jest możliwe, bo wciąż napływają do mnie materiały od czytelników. Wyzwoliłem coś, czego nie wytworzył żaden historyk. Powstaje archiwum, które tworzy się z dnia na dzień, na moich oczach – opowiadał autor.
Podczas spotkania kresowe piosenki przy akompaniamencie gitary śpiewał Andrzej Mikosza.




































***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania.