Prezydent USA Donald Trump nakazał wczoraj rozmieszczenie dwóch okrętów podwodnych o napędzie jądrowym. Podjął taką decyzję po ostrej wymianie zdań z Dmitrijem Miedwiediewem.
Donald Trump i Dmitrij Miedwiediew, były prezydent i premier, a w tej chwili wiceszef rosyjskiej Rady Bezpieczeństwa, od kilku dni przerzucają się w mediach społecznościowych oskarżeniami.
W końcu sprowokowany Trump postanowił przejść od słów do czynów. „W związku z wysoce prowokacyjnymi wypowiedziami nakazałem rozmieszczenie dwóch okrętów podwodnych z bronią jądrową w odpowiednich regionach, na wypadek, gdyby te głupie i podżegające wypowiedzi miały okazać się czymś więcej”, napisał Trump na swojej platformie Truth Social.
„Słowa mają ogromne znaczenie i często prowadzą do niezamierzonych konsekwencji. Mam nadzieję, iż tym razem tak się nie stanie”, dodał 79-letni republikański prezydent.
Groźby nuklearne pojawiły się na tle ultimatum postawionego przez Trumpa – do końca przyszłego tygodnia Rosja ma podjąć kroki w celu zakończenia wojny w Ukrainie, w przeciwnym razie zostaną na nią nałożone bliżej nieokreślone nowe sankcje.
Pomimo presji ze strony Waszyngtonu, rosyjska ofensywa przeciwko Ukrainie trwa trwa. Od czerwca rosyjskie ataki zabiły setki ukraińskich cywilów. W zmasowanym ataku rakietowym i dronowym na Kijów w czwartek rano zginęło 31 osób, w tym pięcioro dzieci – poinformowali ratownicy.
Prezydent Rosji Władimir Putin, który konsekwentnie odrzuca wezwania do zawieszenia broni, powiedział wczoraj (2 sierpnia), iż chce pokoju, ale jego warunki zakończenia trwającej od trzech i pół roku inwazji pozostają „niezmienne”.
Wśród nich jest żądanie, by Ukraina zrzekła się części terytorium i zrezygnowała z aspiracji do członkostwa w NATO.
Miedwiediew o „martwej ręce”
Trump w swoim wpisie nie sprecyzował, czy chodzi o okręty podwodne o napędzie jądrowym, czy uzbrojone w broń jądrową. Nie podał też szczegółów dotyczących miejsca ich rozmieszczenia, które są tajne i utajnione przez armię USA.
Większość światowego arsenału nuklearnego należy właśnie do Stanów i Rosji a amerykańskie okręty podwodne uzbrojone w broń jądrową nieustannie patrolują oceany w ramach tzw. triady nuklearnej – systemu broni jądrowej lądowej, morskiej i powietrznej.
Trump nie wskazał też, która konkretnie wypowiedź Miedwiediewa sprowokowała jego decyzję.
Miedwiediew w czwartek ostro skrytykował Trumpa na swoim kanale w Telegramie, nawiązując do „martwej ręki” – tajnego systemu automatycznego sterowania rosyjską bronią jądrową, opracowanego w czasach zimnej wojny.
Głównym zadaniem „martwej ręki” jest uruchomienie uderzenia odwetowego w przypadku ataku jądrowego na Rosję, choćby gdyby dowództwo zginęło.
Wypowiedź Miedwiediewa była reakcją na określenie przez Trumpa Rosji i Indii „martwymi gospodarkami” i ostrzeżenia pod adresem Moskwy.
„Co do «martwej gospodarki» Indii i Rosji oraz «wchodzenia na niebezpieczne terytorium» – niech sobie (Trump – red.) przypomni swoje ulubione filmy o „chodzących trupach” (aluzja do serialu „Walking Dead” – red.), a także to, jak niebezpieczna potrafi być nieistniejąca w rzeczywistości martwa ręka”, napisał rosyjski polityk na Telegramie.
Stwierdził też, iż „jeśli jakieś słowa byłego prezydenta Rosji wywołują tak nerwową reakcję tak groźnego prezydenta USA, to znaczy, iż Rosja ma we wszystkim rację i będzie dalej podążać swoją drogą”.
„Myśli, iż przez cały czas jest prezydentem”
Miedwiediew równie zdecydowanie skrytykował też groźby Trumpa dotyczące nowych sankcji wobec Rosji za jej trwającą inwazję na Ukrainę.
Zarzucając Trumpowi „grę w ultimatum”, napisał w poniedziałek (27 lipca) po angielsku na platformie X, iż Trump „powinien pamiętać”, iż Rosja to potężna siła.
Trump odpowiedział, nazywając Miedwiediewa „nieudanym byłym prezydentem Rosji, który myśli, iż przez cały czas nim jest”.
Miedwiediew powinien „uważać na słowa” – napisał Trump w środę o północy czasu waszyngtońskiego. „Wchodzi na bardzo niebezpieczny teren”, ostrzegł.
Miedwiediew sprawował urząd prezydenta w latach 2008–2012, de facto zastępując w tej roli Władimira Putina, który dzięki temu mógł obejść ograniczenia kadencyjności i zachować władzę. W Rosji system z Putinem i Miedwiediewem wymieniającymi się stanowiskami określano żartobliwie „tandemem”.
W ostatnich latach Miedwiediew jest jednak znany z silnie prowokujących wypowiedzi w mediach społecznościowych i częstego promowania skrajnej wersji linii propagandowej Kremla. Obecnie, po utracie stanowiska premiera ma on jednak dość ograniczony wpływ na rosyjską politykę.