Trump z Putinem na nowo zjednoczyli Ukraińców

krytykapolityczna.pl 1 tydzień temu

W trzecim roku wojny ukraińskie morale spadało na łeb na szyję. Przerwy w dostawach zachodniej broni ograniczyły możliwości obronne Ukrainy, a Rosja wbrew przewidywaniom ekspertów nie wyczerpywała swojego ofensywnego potencjału – powoli, ale systematycznie odgryzała kolejne kąski terytorium. Poważnym problemem ukraińskiej armii stały się ucieczki żołnierzy z jednostek.

Badania socjologiczne pokazywały, iż wymęczeni przedłużającą się wojną Ukraińcy są coraz bardziej spolaryzowani. Nie zgadzają się co do tego, czy z Rosją należy usiąść do negocjacyjnego stołu i jak powinna przebiegać mobilizacja do armii. W społeczeństwie rosło poczucie niesprawiedliwości związane z kolejnymi aferami korupcyjnym oraz tym, iż politycznym elitom oraz lepiej uposażonym łatwiej uniknąć obowiązku wojskowego.

Przełożyło się to również na stosunek dla władz. Donald Trump nie miał racji, gdy twierdził, iż Wołodymyra Zełenskiego popiera 4 proc. Ukraińców, jednak po ogromnym kredycie zaufania, jakim cieszył się prezydent na początku pełnoskalowej inwazji, kilka już zostało. Według rozmaitych sondaży w ostatnich miesiącach ufało mu od 40 do 60 proc. Ukraińców.

Atmosfera się zmieniła, gdy Donald Trump rozpoczął swój geopolityczny shit show. Najpierw zadzwonił do Władimira Putina, by zapewnić go, iż gotów jest zaspokoić rozmaite rosyjskie żądania, potem zaczął mówić językiem kremlowskiej propagandy. Nazwał Zełenskiego „dyktatorem” (potem się tego wyparł) i obwinił Ukrainę za wybuch wojny. W ubiegły piątek zaszokował świat, bullyingując Zełenskiego w Gabinecie Owalnym. Ta upokarzająca scena rodem z amerykańskich talk-shows klasy B z pewnością zapisze się w historii dyplomacji.

Ukraiński prezydent nie dał się jednak stłamsić. Prostował głoszone przez Trumpa i J.D. Vance’a nieścisłości, pozwalał sobie na złośliwe riposty. Gdy amerykański prezydent zarzucił mu, iż bez amerykańskiego sprzętu Ukraina przegrałaby wojnę w dwa tygodnie, odpalił: „W trzy dni. Słyszałem to już. Od Putina”.

Ten akt asertywności – podobnie jak słynne słowa z początku wojny o tym, iż „nie potrzebuje podwózki, ale broni” – wywołał u wielu Ukraińców poczucie dumy. Media społecznościowe zalały wyrazy solidarności z prezydentem, a wielu komentatorów zgodziło się co do tego, iż Zełenski wpadł w zastawioną przez Amerykanów zasadzkę. W sieci pojawiła się zbiórka na rozpoczęcie przez Ukrainę budowy broni jądrowej, na którą w ciągu 20 godzin wpłacono prawie 30 milionów hrywien (ok. 3 miliony złotych). Zbiórka była żartem – jak zapowiada jej założyciel, pieniądze zostaną przeznaczone na cele charytatywne. Jednak jej sukces pokazuje, jak silne wstrząsnęły Ukrainą emocje.

Kiedy zaczęły opadać, pojawiły się głosy krytyczne wobec Zełenskiego. Serhij Sydorenko, redaktor naczelny „Europejskiej Prawdy”, pochwalił prezydenta za „wyznaczanie czerwonych linii”, ale jednocześnie ocenił, iż pyskowanie Vance’owi Zełenski mógł sobie darować. Ostrzej zareagował Giennadij Druzenko, wpływowy prawnik i działacz społeczny, którego zdaniem skutki konfrontacji prezydenta z przywódcami USA mogą być katastrofalne i oznaczać choćby całkowite zatrzymanie amerykańskiej pomocy. „Po każdej brawurowej pijackiej awanturze przychodzi ciężki kac” – napisał Druzenko na Facebooku.

Gdy rozmawiałam dwa tygodnie temu z Druzenką, powiedział mi, iż wycieńczoną wojną Ukrainę wciąż napędza wola przetrwania, która przekłada się na motywację do działania. „Energię mają w tej chwili również Stany Zjednoczone i Rosja, brakuje go za to zbiurokratyzowanej i pogrążonej w kryzysach Europie” – dodał.

Awantura w Białym Domu dostarczyła Ukrainie nowej dawki adrenaliny. W poniedziałek Donald Trump wymierzył jej kolejnego kopniaka, wstrzymując pomoc wojskową i zapowiadając złagodzenie sankcji wobec Rosji. Piłka jest teraz po stronie europejskich liderów. Podczas niedzielnego spotkania w Londynie zapowiadali wzmacnianie europejskiej obronności i wyrażali wsparcie dla Zełenskiego. W poniedziałek przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen przedstawiła pięciopunktowy program dozbrojenia Europy, który pozwoli przeznaczyć na obronę 800 miliardów euro. jeżeli za tymi słowami pójdą czyny, mamy szansę wspólnie zapobiec coraz bardziej prawdopodobnemu scenariuszowi, w którym o losach Europy decydować będą Trump z Putinem.

Idź do oryginalnego materiału