Trwonieni

bezkamuflazu.pl 2 dni temu

Kilka dni temu Radio Wolna Azja – powołując się na dane południowokoreańskiego wywiadu – podało ciekawą informację z Korei Północnej. Dotyczyła ona wysokości łapówek za uniknięcie służby wojskowej w armii Kim Dzong Una. W ciągu ostatnich kilku miesięcy cena „usługi” wzrosła pięciokrotnie – do pięciuset dolarów.

Okazuje się, iż najskuteczniejszym sposobem na uzyskanie zwolnienia jest przedstawienie zaświadczenia o chorowaniu na gruźlicę. Posiadanie takiego kwitu pozwala odroczyć pobór do następnego badania, które zwykle odbywa się raz do roku. Proceder zaistniał i funkcjonuje mimo terroru i skrajnej biedy (za wydawanie „fałszywek” grozi śmierć, za unikanie wojska również, a 500 „zielonych” to w Korei gigantyczna suma), mówimy zatem o sytuacji, którą dobrze opisuje powiedzenie: „tonący brzytwy się chwyta”.

Skąd ta desperacja rodzin poborowych i ich samych? Odpowiedź znajdziemy w… rosji.

Po trzech miesiącach aktywnych działań 11-tysięczny kontyngent posłany tam przez Kim Dzong Una skurczył się o ponad 40 proc. – poległo i zostało rannych niemal 5 tys. wojskowych. Przyjmując kryteria obowiązujące w zachodnich armiach, północnokoreańską jednostkę należy uznać za rozbitą. Kilka dni temu pojawiły się informacje, iż Azjatów wycofano z obwodu kurskiego. Szef ukraińskiego wywiadu wojskowego gen. Kyryło Budanow zaprzeczył tym doniesieniom – wedle jego wiedzy, podwładni Kima wciąż przebywają „na teatrze”, choć faktycznie nie prowadzą intensywnych działań bojowych. Najprawdopodobniej „liżą rany” i czekają na uzupełnienia.

Koreańczyków zdziesiątkowały drony, z którymi wcześniej nie mieli do czynienia. Nade wszystko jednak za wysokie straty odpowiadają rosjanie – to oni rzucali sojuszników do kolejnych szturmów bez wsparcia artylerii i lotnictwa, ba, bez udziału czołgów i wozów bojowych. Ktoś mógłby rzec – „ale rosjanie też tak atakują”. Zgadza się, tym niemniej rosyjskie „mięsne szturmy” – te w najgorszym wykonaniu – realizowane są przy użyciu motocykli i przerobionych cywilnych pojazdów. Atakujący pozostają więc nieco bardziej mobilni, trudniej uchwytni dla operatorów dronów, obserwatorów artyleryjskich, a na końcu strzelców drugiej strony. Koreańczycy tymczasem szli do boju o własnych nogach, wykrwawiając się na ziemi niczyjej, zanim zdołali zrobić użytek z broni manualnej i moździerzy małego kalibru.

Zatem kolejne „mięso”, ale o wyjątkowo silnej motywacji. Bo choćby nieudane koreańskie szturmy nie załamywały się – kończyła je fizyczna dezintegracja nacierających, nie odwrót.

Idźmy dalej – doniesienia o wziętych do niewoli Koreańczykach zaczęły pojawiać się w listopadzie ub.r. Problem w tym, iż Ukraińcy nie byli w stanie udowodnić, iż rzeczywiście pojmali jeńców. niedługo wyjaśniło się dlaczego – jak to na tej wojnie bywa, pomocna okazała się kamera GoPro i aparaty zainstalowane na dronach. Dotąd w sieci znalazły się co najmniej trzy filmy rejestrujące ostatnie chwile północnokoreańskich żołnierzy, osaczonych przez wroga. Azjaci wybierali samobójstwo, choćby poważnie ranni nie pozwalali sobie pomóc. Przy skali koreańskich strat, jeńców winno być co najmniej kilkudziesięciu, tymczasem Ukraińcy zdołali ująć ledwie dwóch żywych żołnierzy Kima.

Fanatyzm? Tak, ale i coś jeszcze. Koreańczycy są młodzi (mają 18-19 lat), źle wyszkoleni, niedożywieni i walczą w nieswojej wojnie. Ale są też szantażowani, w ojczyźnie bowiem pozostały ich rodziny. Których członkowie trafią pod ścianę lub do obozów śmierci, jeżeli posłany do rosji „ochotnik” zawiedzie zaufanie „najukochańszego przywódcy”.

Takie są reguły tej „gry”. I aż dziw bierze, iż rosjanie nie potrafią tego wykorzystać. Dać Koreańczykom ciężki sprzęt i odpowiednie wsparcie. Z ich motywacją – znacznie wyższą od tej, jaką cechują się rosyjscy żołnierze – oznaczałoby to dla Ukraińców nie lada kłopoty…

—–

Szanowni, jak wielokrotnie podkreślam, moje publicystyczne i reporterskie zaangażowanie w konflikt na Wschodzie w istotnej mierze możliwe jest dzięki Wam i Waszemu wsparciu. Pomożecie w dalszym tworzeniu kolejnych treści?

Tych, którzy wybierają opcję „sporadycznie/jednorazowo”, zachęcam do wykorzystywania mechanizmu buycoffee.to.

Osoby, które chciałyby czynić to regularnie, zapraszam na moje konto na Patronite:

To dzięki Wam powstają także moje książki!

A skoro o nich mowa – osoby zainteresowane nabyciem mojej ostatniej pozycji pt.: „Zabić Ukrainę. Alfabet rosyjskiej agresji”, w wersji z autografem, oraz kilku innych wcześniejszych książek (również z bonusem), zapraszam tu.

Nz. Osaczony przez ukraińskiego drona żołnierz Kim Dzong Una…/fot. ZSU

A o innych cechach żołnierzy z Korei Północnej piszę w tekście dla portalu Polska Zbrojna – znajdziecie go pod tym linkiem.

Idź do oryginalnego materiału