Jak informowliśmy wcześniej w naTemat.pl, w dość dobrej i wydawałoby się konstruktywnej atmosferze przebiegło ostatnie spotkanie przywódcy Ukrainy z prezydentem Stanów Zjednoczonych. Osiągnieciu porozumienia sprzyjało choćby miejsce rozmów, czyli ukochane przez Donalda Trumpa Mar-a-Lago na Florydzie. Tam udało się wynegocjować m.in. "100-proc. gwarancje bezpieczeństwa" dla Ukrainy oraz kilkanaście innych kluczowych punktów planu pokojowego, na który gotowe przystać są rządy w Kijowie i Waszyngtonie (a pierwsze sygnały z Kremla też są dość obiecujące).
Zarazem Wołodymyr Zełenski i Donald Trump nie dogadali się jeszcze w kwestii zmiany ukraińskich granic. Otwarym tematem pozostaje na przykład przyszłość Donbasu jako regionu całkowicie wchłoniętego przez Rosję. I prawdopodobnie między innymi ten fakt miał na myśli Donald Tusk, gdy w poniedziałkowe przedpołudnie przestrzegł przed zbytnim optymizmem.
Tusk po rozmowach Zełenskiego z Trumpem: Zachód i Ukraina przegrają, jeżeli Rosja zdoła nas podzielić
"Po nocnych rozmowach z liderami państw europejskich pewne jest jedno: Zachód i Ukraina przegrają tę konfrontację, jeżeli Rosja zdoła nas podzielić i podyktować warunki pokoju. Sukcesem jest deklaracja udziału USA w gwarancjach bezpieczeństwa. Ale do finału rozmów wciąż daleko" – czytamy w krótkim oświadczeniu, jakie premier Polski opublikował w mediach społecznościowych.
Warto zwrócić uwagę, iż to jeden z tych niewielu przypadów, gdy Donald Tusk mówi jednym głosem z Karolem Nawrockim. Także Kancelaria Prezydenta po udziale głowy państwa w telekonferencji z Zełenskim i Trumpem w wystosowanym komunikacie podkreśliła, iż "determinacja strony amerykańskiej i jedność stanowiska państw europejskich daje realną szansę na zakończenie konfliktu wywołanego przez Federację Rosyjską".










