„Tylko tak można powstrzymać Rosję”. Generałowie wskazują zadania dla Polski

news.5v.pl 4 godzin temu

Na linii Kijów-Waszyngton i Waszyngton-Moska realizowane są najważniejsze negocjacje na temat warunków, na jakich mogłoby dojść do zawarcia pokoju w Ukrainie. Wśród wariantów na stole leży przyszła misja wojskowa, która miałaby gwarantować, iż Rosja nie zlekceważy warunków zamrożenia konfliktu.

Obecności zachodnich żołnierzy na terytorium Ukrainy domaga się jej prezydent Wołodymyr Zełenski. Kilka państw – na czele z Wielką Brytanią – wstępnie zadeklarowało, iż są gotowe wysłać siły, które mogłyby wejść w skład tzw. misji pokojowej lub rozjemczej – bo na razie nie ustalono ostatecznego formatu. Są i takie państwa, które uznają, iż dyskusja na ten temat jest przedwczesna.

Jednoznaczne stanowisko w tej sprawie sformułował premier Donald Tusk, stwierdzając, iż Polska wyklucza udział żołnierzy w ewentualnej misji.

Ta decyzja wyraźnie koresponduje z nastrojami społecznymi. Miażdżąca większość Polaków – bo aż 76,2 proc. – jest przeciw wysłaniu polskich żołnierzy do Ukrainy w celu zaprowadzenia bądź utrzymania tam pokoju – wynika z sondażu IBRiS dla „Wydarzeń” Polsatu. Jedynie 17,8 proc. badanych jest przeciwnego zdania.

Polskie wojsko w Ukrainie? Generałowie podzieleni


Temat dzieli także wojskowych. – Jeśli stanowczo odmówimy wysłania wojsk do Ukrainy, nikt nie będzie traktował nas poważnie. (…) Niemcy czy Włosi nie będą uczestniczyli w misji, jeżeli zobaczą, iż kraj, który aspiruje do miana lidera na północno-wschodniej flance NATO wyklucza jakąkolwiek obecność wojsk – oceniał w programie „Debata Gozdyry” gen. Roman Polko.

– Nie każmy polskim żołnierzom podkulać ogona pod siebie jak tchórz – powiedział.

Odmiennego zdania są generałowie Bogusław Pacek i Stanisław Koziej.

– Ja nie używam tak mocnych słów jak mój kolega Romek Polko, bo polscy żołnierze nie są tchórzliwi. Natomiast żołnierze wykonują rozkazy, a ich dowódcy wypełniają polityczne decyzje przełożonych, więc to nie jest kwestia odwagi. Polska jest w zupełnie innej sytuacji niż Francja, Wielka Brytania, czy inne państwa, które zadeklarowały udział w misji do Ukrainy. Graniczymy bezpośrednio z Białorusią i obwodem kaliningradzkim, dlatego podczas misji pokojowej będziemy zobowiązani do wzmożonego wysiłku obronnego na terenie naszego państwa. Musimy zabezpieczyć siebie i inne państwa Europy Zachodniej przed ewentualną agresją, która jest przecież wciąż możliwa – ocenił w rozmowie z Interią gen. Bogusław Pacek.

Także gen. Stanisław Koziej uważa, iż nie powinniśmy wysyłać zbrojnych, bo jako państwo frontowe mamy swoje zadania, a w zabezpieczanie granicy z Białorusią już teraz angażowane są tysiące polskich żołnierzy. – To de facto operacja na granicy z całym imperium rosyjskim, bo Białoruś jest częścią tego układu. Nie możemy być jednocześnie tutaj i tam – mówi Interii.

Misja do Ukrainy. Gen. Koziej: Tylko tak można powstrzymać Rosję


Wojskowi zgadzają się jednak, iż misja jest w interesie Polski i całego Starego Kontynentu. – Tyko poprzez zainstalowanie za Dnieprem międzynarodowej misji można powstrzymać Rosję przed zerwaniem rozejmu, gdyby do niego doszło – zaznacza gen. Koziej.

– Polski rząd musi niejako na jednym wdechu mówić, iż choć nie możemy wysłać żołnierzy za Dniepr, to będziemy wspierali tę misję. Polska powinna stać się niejako jej promotorem. Przekaz musi być klarowny – podkreśla.

Dwa zadania dla polskiej armii. Hub logistyczny i odwód


Jak w takim razie Polska powinna zaangażować się w zaprowadzanie ewentualnego pokoju w Ukrainie i gwarantowanie bezpieczeństwa? Jeśli rząd wyklucza wysłanie polskich żołnierzy na Wschód, co zamierzy dać w zamian, działając na rzecz bezpieczeństwa w regionie?

– Jako bezpośredni sąsiad Ukrainy powinniśmy stać się hubem logistyczno-technicznym. Mamy doświadczenie z Rzeszowa, z Jasionki, jak bardzo jest to skomplikowane i jak dużych sił wymaga. Poza tym w przypadku takiej misji potrzebny jest odwód, czyli siły wojskowe zgromadzone w niezbyt odległym miejscu, od tego gdzie przebywa kontyngent, które będą mogły natychmiast reagować, wesprzeć wojska misji w sytuacji kryzysowej, w razie potrzeby. Polska powinna odegrać rolę odwodu dla przyszłej operacji wojskowej do Ukrainy – wskazuje gen. Bogusław Pacek.

Gen Koziej: Misja z twardym mandatem reagowania bojowego


Jak zdaniem polskich wojskowych powinna wyglądać międzynarodowa misja wojskowa, aby stała się rzeczywistym gwarantem utrzymania rozejmu?

To nie może być jakaś misja obserwacyjna, ale rozjemcza z twardym mandatem reagowania bojowego, także w sytuacji gdyby ten rozejm był naruszony – przekonuje gen. Stanisław Koziej.

Generał Bogusław Pacek wskazuje, iż najkorzystniejszym rozwiązaniem byłby udział USA w planowanej misji pokojowej. Jednak dotychczasowe zapowiedzi płynące z Białego Domu są jednoznaczne: Europa powinna radzić sobie sama.

Co do liczebności wojsk wysłanych do Ukrainy, generałowie są zgodni, iż misja wzdłuż całej linii granicznej wymagałaby 100-200 tys. zbrojnych, co powoduje, iż jest niemożliwa do zrealizowania. – To ponad możliwości Europy. Taka misja byłaby realna, ale wspólnie ze Stanami Zjednoczonymi, bo w takich ilościach występowały wojsko w Afganistanie – mówi gen. Bogusław Pacek.

„Gdyby to była misja NATO, natychmiast nadeszłaby odsiecz”


Najbardziej prawdopodobnym scenariuszem jest wysłanie kilkudziesięciu tysięcy żołnierzy, co proponował prezydent Francji Emmanuel Macrone.

Generał Pacek uważa, iż niezależnie od tego, który scenariusz ostatecznie stanie się faktem, przyszła misja pokojowa do Ukrainy powinna być objęta art. 5 Traktatu Północnoatlantyckiego, który mówi, iż atak na jedno państwo NATO spotka się z reakcją całego sojuszu.

– Gdyby to była misja NATO-wska, choćby ta trzydziestotysięczna, w przypadku prowokacji czy agresji ze strony Rosji, natychmiast nadeszłaby odsiecz. Na razie z zapowiedzi Waszyngtonu wynika, iż takiej gwarancji nie będzie. I tu pojawia się pytanie, co zrobić, o ile w wyniku agresji bądź prowokacji zginą żołnierze z kraju biorącego udział w misji? Wtedy należy walczyć, czy zjeżdżać z linii ognia? To równocześnie pytanie o sens i zasadność tej misji, bo trzeba dać gwarancję Ukrainie, ale trzeba też dać gwarancję bezpieczeństwa wojskom misji, które będą tam stacjonować – przekonuje generał.

– jeżeli byłaby gwarancja art. 5, każdy kto będzie chciał zorganizować prowokację lub atakować, wcześniej trzy razy się zastanowi, wiedząc, iż odpowiedzią będą działanie militarne ze strony całego Sojuszu Północnoatlantyckiego – mówi Interii Bogusław Pacek.


Zajączkowska-Hernik w „Graffiti” o Hołowni: Pękła mu gumka w majtkachPolsat News


Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd? Napisz do nas

Dołącz do nas
Idź do oryginalnego materiału