Tysiąc na niebie. Powstał film o wyjątkowej formacji [ZDJĘCIA, FILM]

radio.lublin.pl 18 godzin temu
Zdjęcie: Tysiąc na niebie. Powstał film o wyjątkowej formacji [ZDJĘCIA, FILM]


O „formacji 1000” czyli lotniczej defiladzie z 1966 roku opowiada najnowszy film wyprodukowany przez Muzeum Sił Powietrznych w Dęblinie. Jak się okazuje, współczesne placówki muzealne to nie tylko wystawy, ale także różne interaktywne i multimedialne formy dotarcia do odbiorców.

Nowa produkcja upamiętnia wydarzenie sprzed 59 lat, gdy podczas obchodów 1000-lecia państwa polskiego nad głowami zgromadzonych widzów przeleciały 43 samoloty Lim-2 uformowane właśnie w liczbę 1000.

– To było ogromne przedsięwzięcie. Opowiadamy o „formacji 1000”, a jest to tylko jedna z formacji, które wzięły udział w tej potężnej defiladzie. Znalazły się w niej 43 samoloty Lim-2 z 58 Pułku Szkolno-Bojowego z Dęblina. Ale poza tym na defiladzie było 35 samolotów bombowych Ił-28, które formowały orła – opowiada Jacek Zagożdżon, kustosz Muzeum Sił Powietrznych w Dęblinie.

– To już trzeci film dokumentalny zrobiony przez nasze muzeum – informuje Monika Żmuda, dyrektor Muzeum Sił Powietrznych w Dęblinie. – Zależało nam, aby uwiecznić osoby, które żyją i które uczestniczyły w tej defiladzie. Mam tutaj na myśli pilotów. Do tej pory skupialiśmy się na historii przedwojennej, często na osobach, których już nie ma, które dawno zmarły. Ale o tych osobach, które nie żyją, zdążymy jeszcze wiele rzeczy napisać. W tym momencie priorytetem dla nas stali się ludzie, którzy są już w wieku podeszłym, a w powojennym lotnictwie bardzo mocno zasłużyli się dla polskiej armii.

– Nie chcemy przedstawiać ideologii i polityki, nie chcemy skupiać się na trudnym okresie zimnej wojny, tylko na jednostkach – stwierdza Monika Żmuda.

– Czy było trudno? Może nie tyle trudno, bo byliśmy na tyle wyszkoleni, iż lataliśmy w ugrupowaniach kluczem, czyli grupą czterech samolotów. Lataliśmy też większymi ugrupowaniami – opowiada uczestnik „formacji 1000” pułkownik dyplomowany pilot Zdzisław Mularski. – Ale trudność polegała na tym, iż jednocześnie prowadziliśmy szkolenie podchorążych. W związku z tym, ten wysiłek był podwójny. Bo po pierwsze trzeba było przygotować podchorążych i z nimi przeprowadzić loty, a po drugie przerwa pomiędzy pierwszą a drugą zmianą była często wykorzystywana na trening w powietrzu, na zgrywanie się „zer”, a później całość ugrupowania „1000”. I z tego powodu było duże fizyczne obciążenie każdego z nas. Poza tym był to okres letni i temperatury wahały się od 25 do 30 stopni Celsjusza. I w takich warunkach lataliśmy.

– Lim-2 to samoloty, które nie miały klimatyzacji. I o ile na ziemi mieliśmy 30-40 stopni Celsjusza, to piloci twierdzą, iż w powietrzu, w pełnym słońcu temperatura dochodziła do 70 stopni. I w takich warunkach powstał największy – chyba na świecie – a na pewno w Polsce projekt lotniczy – stwierdza Jacek Zagożdżon.

– Odstępy pomiędzy skrzydłami wynosiły 10 metrów, podobnie jak odległości samolot za samolotem, tylko z przeniżeniem 3-5 metrów. A cała formacja miała 325 metrów szerokości i 90 metrów. I cały trud był w tym, żeby to wszystko utrzymać, bo po lotach z podchorążymi byliśmy już nieco zmęczeni – kontynuuje opowiadanie płk dypl. pil. Zdzisław Mularski. – Ta defilada pokazała naszemu społeczeństwu – i nie tylko polskiemu – iż polscy piloci kontynuują swoje dzieło tak, jak to czynili w czasie II wojny światowej nasi poprzednicy.

Z 43 pilotów biorących udział w defiladzie w 1966 roku, w tej chwili żyje tylko 14. Wspomnienia pięciu z nich znajdziemy w nowym filmie Muzeum Sił Powietrznych w Dęblinie. Już niedługo będzie go można oglądać bezpłatnie na platformach internetowych dęblińskiego muzeum.

ŁuG / opr. ToMa

Fot. Muzeum Sił Powietrznych w Dęblinie Facebook

Idź do oryginalnego materiału