UE bawi się w dyplomację, a Ukraina się wykrwawia. „Izrael dostał coś, czego Kijów domaga się od ponad dwóch lat”

news.5v.pl 1 tydzień temu

Uwaga unijnych przywódców, którzy spotkają się w tym tygodniu na nadzwyczajnym szczycie, będzie rozproszona między dwie wojny — tę toczącą się w Ukrainie i na Bliskim Wschodzie. O ile w przypadku tej pierwszej mogą coś zrobić, by zmienić sytuację, o tyle na drugą nie mają żadnego wpływu.

Wydaje się paradoksalne, iż Bliski Wschód — teatr działań wojennych, na który Stany Zjednoczone mają o wiele większy wpływ niż Europa — pochłania więcej uwagi unijnych przywódców niż Ukraina — kraj kandydujący do UE, który desperacko błaga o większą europejską pomoc. I to w czasie, gdy rosyjskie siły zajadle atakują Charków, drugie co do wielkości ukraińskie miasto.

Mimo to UE wydaje się zdeterminowana zrobić wszystko, by dowieść, iż jest globalną potęgą — zdolną wpłynąć na upartego premiera Izraela Binjamina Netanjahu.

27 przywódców będzie najpewniej starało się przekonać Izrael, by nie wywoływał pełnej wojny na Bliskim Wschodzie poprzez atak na Iran i by powstrzymał się od większych działań w Libanie. Niektóre europejskie kraje będą ponadto naciskać na nałożenie jeszcze większych sankcji na Iran.

UE nie ma wpływu

Z projektu konkluzji Rady Europejskiej wynika, iż państwa wezwą „wszystkie strony do zachowania najwyższej powściągliwości i powstrzymania się od wszelkich działań, które mogą zwiększyć napięcia w regionie”. Problem w tym, iż ani Izraelczycy, ani Irańczycy nic sobie z tego nie robią.

Powyższe apele nie mają dla Binjamina Netanjahu żadnego znaczenia — ten już nie raz okazał niewielkie zainteresowanie wezwaniami USA i UE do zawieszenia broni w Strefie Gazy. Ostatecznie w kwestii odwiedzenia Izraela od bezpośredniego ataku na Iran, decydującą rolę odegra Waszyngton. Główny gwarant izraelskiego bezpieczeństwa oświadczył już, iż nie poprze bezpośredniego ataku na Islamską Republikę Iranu.

Jedynym krajem UE mającym skromny wpływ na sytuację na Bliskim Wschodzie jest Francja, która wraz z USA i Wielką Brytanią pomogła Izraelowi odeprzeć irański atak.

Projekt porozumienia unijnych przywódców w sprawie Libanu jest równie mało konkretny. „UE jest gotowa współpracować ze wszystkimi partnerami, aby uniknąć dalszej eskalacji napięć w regionie, zwłaszcza w Libanie” — można w nim przeczytać. Historia izraelskich ataków na libańskie terytoria jest długa. Izrael od dawna ma jeden cel: walkę z Hezbollahem, irańskim pełnomocnikiem. Wydaje się mało prawdopodobne, by wycofał się tylko na skutek konkluzji Rady Europejskiej.

„Musimy być realistami”

Także ruchy UE na rzecz zwiększenia sankcji wobec Iranu będą raczej symboliczne i nie zmienią znacząco sytuacji. Dziesięciolecia środków karnych tylko w niewielkim stopniu były w stanie ograniczyć rozwój irańskiego programu balistycznego. Teheran — opływający w petrodolary i współpracujący z krajami takimi jak Korea Północna — okazał się biegły w pokonywaniu zachodnich embarg.

— Pracujemy nad zwiększeniem sankcji wobec Iranu, ale musimy być realistami, jeżeli chodzi o to, co możemy osiągnąć w regionie — mówi jeden z unijnych dyplomatów.

Zain Jaafar / AFP

Izraelska armia, marzec 2024 r.

Po co więc poświęcać tej kwestii tyle uwagi? Po co próbować wywierać wpływ w regionie, w którym UE nie jest militarną ani polityczną potęgą i w którym najwięcej do powiedzenia mają Stany Zjednoczone, Turcja czy Arabia Saudyjska?

UE zajmuje się tym, jednocześnie wciąż nie mając pomysłu na to, jak dostarczyć wystarczającą ilość broni do Ukrainy.

Zdaniem niektórych najbliższych sojuszników Kijowa bardzo skuteczna obrona Izraela ujawniła podwójne standardy obowiązujące w Europie. Fakt, iż Izrael odparł atak przy wsparciu Zachodu, sprawił, iż niektórzy zaczęli zadawać sobie pytanie — dlaczego UE nie jest w stanie podjąć takich samych zobowiązań wojskowych i finansowych wobec Ukrainy?

Kijów nie może się doprosić

— Podczas ataku Iranu na Izrael niektóre zachodnie kraje przyczyniły się do ochrony izraelskiego nieba w ramach ważnego aktu solidarności — mówi minister spraw zagranicznych Litwy Gabrielius Landsbergis w rozmowie z POLITICO. — Kijów domaga się tego samego rodzaju ochrony od tej samej grupy państw już od ponad dwóch lat — dodaje.

Inni sojusznicy Kijowa podkreślali jednak pozytywy.

Estoński minister spraw zagranicznych Margus Tsahkna tłumaczy w rozmowie z POLITICO, iż atak na Izrael powinien pomóc ujawnić powiązania między autorytarnymi państwami, które atakują demokracje, takimi jak Rosja i Iran. Ta narracja jest również słyszana w Stanach Zjednoczonych. Wielu Amerykanów ma nadzieję, iż irański atak odblokuje fundusze w Kongresie — nie tylko dla Izraela, ale także dla Ukrainy.

— Fakt, iż Ławrow (rosyjski minister spraw zagranicznych — red.) był bardzo zadowolony z tego ataku, iż tuż przed nim miał kontakt z Iranem, pokazuje, iż Rosjanie i Irańczycy są ze sobą związani — zauważa Tsahkna.

— jeżeli przegramy wojnę w Ukrainie, będzie to zielone światło dla wszystkich państw autorytarnych, od Chin po Iran. Mam nadzieję, iż to zachęci nas, zachodnich partnerów, do szybkiego zwiększenia naszego wsparcia dla Ukrainy — dodaje estoński polityk.

„Czy jesteśmy gotowi?”

Inny unijny dyplomata mówi, iż atak na Iran powinien sprawić, iż unijni przywódcy skupią uwagę na bezpieczeństwie Europy. Czyhające nań zagrożenia w UE wciąż wydają się czymś abstrakcyjnym — choćby mimo dwóch lat wojny na Ukrainie.

— Czy jesteśmy gotowi do obrony na wypadek ataku? — pyta dyplomata. — Obrazy agresji na Izrael sprawiają, iż to pytanie staje się szczególnie aktualne — zwłaszcza jeżeli Trump nie zagwarantuje już wsparcia USA. Może to również przemawiać za bardziej skoncentrowanym wysiłkiem na rzecz zwiększenia zdolności obronnych — dodaje.

Przed środową dyskusją przywódców wysocy unijni dyplomaci i urzędnicy zapewnili, iż Ukraina pozostaje w centrum uwagi UE i iż wojna tocząca się w jej granicach nie zostanie przyćmiona przez starcie Izraela z Iranem.

Rosyjskie ataki na Ukrainę „podkreślają pilną potrzebę zintensyfikowania naszej pomocy wojskowej, w szczególności w zakresie obrony powietrznej” — stwierdził przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel w liście do przywódców.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Ukraina potrzebuje czegoś więcej niż słowa

Blok jest bliski podpisania zgody na wykorzystanie większości zysków generowanych przez zamrożone aktywa Rosji na zakup broni dla Ukrainy.

Niemcy zgodziły się w sobotę wysłać dodatkowy system obrony powietrznej Patriot dla Ukrainy — powiedział kanclerz Olaf Scholz. Jednocześnie Berlin nie ustąpił w sprawie dostarczenia Kijowowi pocisków manewrujących Taurus — za co jest ostro krytykowany przez ukraińskiego prezydenta Wołodymyra Zełenskiego.

Inicjatywy wsparcia dla Kijowa posuwają się jednak w ślamazarnym tempie, podczas gdy na polu bitwy Rosja gwałtownie idzie naprzód.

Dla Ukraińców to wszystko o wiele za mało.

— Cała dotychczasowa polityka Zachodu polegała na dostarczaniu nam broni i amunicji wyliczonej tak, by zapewnić, że Ukraina nie przegra, ale niekoniecznie wygra — zauważa ukraińska polityczka Iwanna Kłympusz-Cyncadze.

Idź do oryginalnego materiału