Ukraina zostaje sama: Trump negocjuje z Putinem bez Kijowa

warszawawpigulce.pl 5 godzin temu

Prezydent Donald Trump dotarł do Anchorage na Alasce w celu przeprowadzenia kluczowego spotkania z rosyjskim przywódcą Władimirem Putinem, które może fundamentalnie zmienić przebieg konfliktu ukraińskiego oraz określić nowe ramy bezpieczeństwa w Europie Wschodniej na najbliższe dziesięciolecia. To historyczne wydarzenie rozgrywa się jednak bez bezpośredniego udziału strony najbardziej zainteresowanej jego wynikami, ponieważ prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski został całkowicie wykluczony z negocjacji dotyczących przyszłości jego własnego kraju, co stawia ukraińskie władze w dramatycznej sytuacji zależności od dobrej woli oraz politycznych kalkulacji amerykańskiego przywódcy.

Fot. Warszawa w Pigułce

Putin ma wylądować na alaskańskiej ziemi w najbliższych godzinach, rozpoczynając tym samym bezprecedensową dyplomatyczną konfrontację z amerykańskim prezydentem, która może zadecydować o tym, czy trwająca od niemal trzech lat wojna w Ukrainie zostanie zakończona poprzez negocjowane porozumienie, czy też będzie kontynuowana z jeszcze większą intensywnością w przypadku załamania się pokojowych rozmów. Wybór Alaski jako miejsca tego spotkania niesie ze sobą głębokie znaczenie symboliczne, ponieważ ten amerykański stan został zakupiony od Rosji w dziewiętnastym wieku oraz przez dziesięciolecia zimnej wojny stanowił pierwszą linię obrony Ameryki przed radzieckim zagrożeniem nuklearnym.

Podczas lotu Air Force One w kierunku Alaski Trump przedstawił dziennikarzom swoją wizję celów nadchodzącego szczytu, kategorycznie stwierdzając, iż nie przybywa do Anchorage w celu negocjowania jakiegokolwiek porozumienia w imieniu Ukrainy, ale przede wszystkim dla doprowadzenia Putina do stołu negocjacyjnego oraz dla rozpoczęcia konstruktywnego dialogu na temat zakończenia konfliktu. Ta deklaracja wywołuje głębokie zaniepokojenie wśród ukraińskich władz oraz ich zachodnich sojuszników, ponieważ sugeruje, iż Trump może być skłonny do zawierania ustaleń dotyczących ukraińskiej przyszłości bez uwzględnienia stanowiska Kijowa oraz bez zagwarantowania fundamentalnych interesów bezpieczeństwa ukraińskiego państwa.

Szczególnie niepokojące jest to, iż amerykański prezydent unikał składania konkretnych obietnic dotyczących gwarancji bezpieczeństwa dla Ukrainy jako części ewentualnego porozumienia pokojowego, co może oznaczać, iż Stany Zjednoczone nie są gotowe do długoterminowego zaangażowania w ochronę ukraińskiej suwerenności oraz integralności terytorialnej po zakończeniu obecnego konfliktu. Brak takich gwarancji mógłby oznaczać, iż Ukraina zostanie pozostawiona sam na sam z Rosją po zakończeniu amerykańskiego zaangażowania w region, co mogłoby prowadzić do ponownej agresji rosyjskiej w przyszłości oraz do trwałej destabilizacji Europy Wschodniej.

Wyjątkowo kontrowersyjnym elementem amerykańskich przygotowań do szczytu jest fakt, iż Trump przeprowadził rozmowę telefoniczną z białoruskim prezydentem Aleksandrem Łukaszencą, który jest uważany za jednego z najbliższych sojuszników Putina oraz aktywnego uczestnika rosyjskiej agresji na Ukrainę poprzez udostępnienie białoruskiego terytorium dla rosyjskich ataków na ukraińskie cele. Ta rozmowa może sygnalizować, iż Trump rozważa włączenie Białorusi do ewentualnych ustaleń pokojowych lub iż próbuje wykorzystać Łukaszencę jako pośrednika w komunikacji z Kremlem, co może dodatkowo komplikować sytuację geopolityczną w regionie.

Prezydent Zełenski, znajdując się w bezprecedensowej sytuacji wykluczenia z negocjacji dotyczących przyszłości jego własnego kraju, wyraził swoją całkowitą zależność od amerykańskiego wsparcia, stwierdzając, iż Ukraina liczy na Amerykę w tej krytycznej chwili. Ta desperacka deklaracja ukraińskiego przywódcy ilustruje dramatyczną rzeczywistość, w której państwo walczące o swoją egzystencję musi polegać na dobrej woli obcego mocarstwa, które może mieć zupełnie inne priorytety strategiczne niż obrona ukraińskich interesów narodowych. Zełenski znajduje się w sytuacji, w której może jedynie obserwować z boku, jak jego amerykański odpowiednik negocjuje z rosyjskim agresorem warunki, które mogą zadecydować o przyszłości milionów Ukraińców.

Trump zasugerował możliwość zorganizowania trójstronnego spotkania z udziałem Zełenskiego w przypadku, gdyby dwustronne rozmowy z Putinem przyniosły pozytywne rezultaty, co ukraiński prezydent przyjął z ostrożnym optymizmem jako potencjalną szansę na włączenie się do procesu pokojowego. Jednak ta propozycja pozostaje wysoce niepewna oraz zależy całkowicie od wyniku obecnych negocjacji amerykańsko-rosyjskich, co oznacza, iż Ukraina może zostać włączona do rozmów dopiero po tym, jak główne ustalenia zostaną już poczynione między dwoma supermocarstwami bez jej udziału.

Strategia Trumpa polegająca na bezpośrednim dialogu z Putinem bez wstępnych warunków czy gwarancji dla Ukrainy może odzwierciedlać jego przekonanie, iż osobista dyplomacja prezydencka jest najskuteczniejszym sposobem na rozwiązanie skomplikowanych konfliktów międzynarodowych. Amerykański prezydent może kalkulować, iż oferowanie Putinowi perspektywy ekonomicznych korzyści oraz stopniowej normalizacji stosunków z Zachodem może okazać się wystarczającą zachętą do zaprzestania działań wojennych, choćby jeżeli oznaczałoby to de facto nagrodzenie rosyjskiej agresji.

Jednak ta strategia niesie ze sobą znaczące ryzyko, ponieważ może zostać zinterpretowana przez Putina jako oznaka słabości Zachodu oraz gotowości do ustępstw w zamian za tymczasowy pokój, co mogłoby zachęcić rosyjskiego przywódcę do dalszych agresywnych działań w przyszłości. Historia pokazuje, iż dyktatorzy często interpretują dyplomatyczne gesty jako przejaw strachu oraz wykorzystują je do wzmocnienia swojej pozycji negocjacyjnej zamiast do poczynienia rzeczywistych ustępstw na rzecz pokoju.

Europejscy sojusznicy Stanów Zjednoczonych obserwują przygotowania do alaskańskiego szczytu z głębokim niepokojem, obawiając się, iż Trump może podjąć jednostronne decyzje dotyczące europejskiego bezpieczeństwa bez odpowiednich konsultacji z NATO oraz Unią Europejską. Wiele europejskich stolic wyraża zaniepokojenie tym, iż amerykański prezydent może być skłonny do zawierania porozumień z Rosją kosztem interesów europejskich partnerów, szczególnie państw Europy Wschodniej, które mogłyby znaleźć się w rosyjskiej strefie wpływów w przypadku nowego podziału kontynentu między supermocarstwami.

Ekonomiczny wymiar potencjalnego porozumienia amerykańsko-rosyjskiego może odegrać kluczową rolę w kształtowaniu ostatecznych ustaleń, ponieważ Trump wielokrotnie sygnalizował gotowość do oferowania Rosji znaczących korzyści handlowych oraz inwestycyjnych w zamian za zakończenie wojny w Ukrainie. Zniesienie sankcji nałożonych na rosyjską gospodarkę oraz przywrócenie rosyjskich instytucji finansowych do międzynarodowego systemu bankowego mogłoby przynieść Rosji korzyści wartą setki miliardów dolarów, co może stanowić wystarczającą zachętę dla Putina do poczynienia ustępstw w sprawie ukraińskiej.

Jednocześnie jednak, takie ekonomiczne ustępstwa wobec Rosji mogłyby zostać zinterpretowane przez innych autorytarnych przywódców jako sygnał, iż agresja militarna może być opłacalna, jeżeli prowadzi się ją wystarczająco długo oraz tworzy wystarczającą presję na społeczność międzynarodową do poszukiwania kompromisowych rozwiązań. Precedens nagradzania agresora ekonomicznymi korzyściami w zamian za zaprzestanie agresji może zachęcić inne reżimy do podobnych działań w przyszłości, co mogłoby prowadzić do proliferacji konfliktów regionalnych na całym świecie.

Militarny aspekt ewentualnego porozumienia również budzi liczne pytania dotyczące długoterminowej stabilności takiego układu, ponieważ bez międzynarodowych gwarancji bezpieczeństwa dla Ukrainy oraz bez mechanizmów egzekwowania przestrzegania ustaleń pokojowych, jakiekolwiek porozumienie może okazać się jedynie tymczasowym zawieszeniem broni pozwalającym Rosji na przegrupowanie sił oraz przygotowanie do kolejnej fazy agresji. Historia rosyjskiej polityki zagranicznej pokazuje, iż Moskwa regularnie łamie międzynarodowe porozumienia, gdy uzna to za korzystne dla swoich interesów strategicznych.

Ukraińskie społeczeństwo, które przez niemal trzy lata ponosiło ogromne ofiary w walce o niepodległość oraz integralność terytorialną swojego kraju, może zostać zmuszone do zaakceptowania rozwiązań narzuconych przez mocarstwa zewnętrzne bez możliwości wpływania na ich treść. Miliony Ukraińców, którzy utracili swoje domy, rodziny oraz środki do życia w wyniku rosyjskiej agresji, mogą zostać pozbawieni sprawiedliwości oraz rekompensaty za poniesione straty, jeżeli porozumienie będzie faworyzować szybkie zakończenie konfliktu kosztem sprawiedliwego rozliczenia rosyjskich zbrodni wojennych.

Międzynarodowe prawo oraz instytucje prawne, w tym Międzynarodowy Trybunał Karny, który wydał nakaz aresztowania Putina za zbrodnie wojenne, mogą zostać zignorowane w przypadku politycznego porozumienia między supermocarstwami, co mogłoby osłabić cały system sprawiedliwości międzynarodowej oraz stworzyć precedens bezkarności dla przywódców dopuszczających się zbrodni przeciwko ludzkości. Ta perspektywa budzi szczególne zaniepokojenie wśród organizacji praw człowieka oraz instytucji międzynarodowych, które przez dziesięciolecia pracowały nad wzmocnieniem międzynarodowego prawa humanitarnego.

Psychologiczny aspekt konfrontacji między Trumpem a Putinem może okazać się równie istotny jak merytoryczne kwestie negocjacji, ponieważ obaj przywódcy są znani ze swojego ego oraz ze skłonności do personalizacji polityki międzynarodowej. Ich osobista chemia oraz wzajemna ocena mogą wpłynąć na gotowość do kompromisów oraz na ostateczny kształt ewentualnego porozumienia w stopniu, który może przewyższać obiektywne interesy narodowe reprezentowanych przez nich państw.

Rezultat alaskańskiego spotkania może zadecydować nie tylko o przyszłości Ukrainy oraz o kształcie stosunków amerykańsko-rosyjskich, ale również o całej architekturze międzynarodowego systemu bezpieczeństwa na dziesięciolecia. jeżeli Trump oraz Putin osiągną porozumienie nad głowami swoich sojuszników oraz przeciwników, może to oznaczać powrót do logiki zimnowojennej, gdzie supermocarstwa dzieliły świat na strefy wpływów bez uwzględniania woli narodów oraz zasad prawa międzynarodowego, co byłoby dramatycznym krokiem wstecz w rozwoju cywilizacji międzynarodowej oraz w budowaniu pokojowego ładu opartego na prawie, a nie na sile.

Idź do oryginalnego materiału