Informacje przekazał cytowany przez agencję UNIAN Andrij Kowalenko, szef Centrum Zwalczania Dezinformacji przy Radzie Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy.
– Analizuję nie tylko wypowiedzi Putina, ale także pracę kompleksu wojskowo-przemysłowego Rosji, potencjał gospodarczy tego kraju oraz nacisk kładziony na obronność i kontynuację działań wojennych w całym roku 2025 – wyjaśnił Kowalenko.
– Rosjanie zrobią wszystko, co w ich mocy, aby obwinić Ukrainę za brak rozejmu czy porozumienia, przygotowując środki na prowadzenie dalszych działań zbrojnych. Mam nadzieję, iż dostrzegliśmy to nie tylko my, ale też nowa administracja Donalda Trumpa i Unia Europejska – dodał dyrektor Centrum Zwalczania Dezinformacji.
Rosję można zmusić do rozmów „jedynie siłą”
Zauważył, iż prezydenta Rosji można zmusić do negocjacji „jedynie siłą” i muszą to zrobić kraje, które „wspierają działania Kremla, w szczególności Chiny„. – jeżeli uda się zaangażować w negocjacje Pekin, ale nie po stronie Moskwy, retoryka Rosji ulegnie zmianie. Kreml nie będzie w stanie utrzymać intensywności wojny z Ukrainą bez pomocy w obchodzeniu sankcji – ocenił Kowalenko.
W raporcie opublikowanym pod koniec grudnia amerykański Instytut Studiów nad Wojną zwrócił uwagę, iż Władimir Putin „odrzucił sugestię zespołu prezydenta elekta USA Donalda Trumpa, zgodnie z którą członkostwo Ukrainy w NATO zostałoby opóźnione o co najmniej dekadę, a Rosja zgodziłaby się zakończyć wojnę przeciwko Ukrainie”.
ZOBACZ: Uparty jak Kreml. Rosja nie rezygnuje z postulatów „pokojowych”
Gen. Keith Kellogg, którego Donald Trump wybrał na specjalnego wysłannika ds. Ukrainy i Rosji, przyznał wcześniej, iż oba kraje „są wykończone walkami”.
– To jest, jak walka w klatce. Masz dwóch zawodników i obaj chcą się poddać. Potrzebujesz tylko sędziego, który ich rozdzieli. I myślę, iż prezydent Donald Trump może to zrobić – powiedział Kellogg w wywiadzie dla telewizji Fox Business.
Pokój za terytorium. Zmiana w ukraińskim społeczeństwie
Zmęczenie wojną widać również w ukraińskim społeczeństwie. Jak wynika z badań Kijowskiego Międzynarodowego Instytut Socjologii, coraz więcej respondentów jest skłonnych zaakceptować ustępstwa terytorialne w zamian za zakończenie wojny z Rosją. Wciąż jednak dominują ci, którzy kategorycznie nie chcą się na to zgodzić.
„O ile od maja do początku października 2024 r. sytuacja faktycznie nie uległa zmianie, to w czasie pomiędzy początkiem października a grudniem odsetek osób, które gotowe są na pewne ustępstwa terytorialne, wzrósł z 32 do 38 proc.” – czytamy w komentarzu do sondażu KMIS.
ZOBACZ: Rosja rozpycha się na Bałtyku. Finowie postawili w gotowości okręty
„Jednocześnie zmniejszyła się część tych, którzy kategorycznie sprzeciwiają się jakimkolwiek ustępstwom. Mimo wszystkich trudnych okoliczności w grudniu 51 proc. Ukraińców było przeciw jakimkolwiek ustępstwom terytorialnym (na początku października było ich 58 proc.)” – informuje instytut.
Sondaż przeprowadzono w dniach 2-17 grudnia metodą wywiadów telefonicznych na 2 tys. respondentów w wieku od 18 lat, którzy mieszkają na terytoriach kontrolowanych przez władze Ukrainy. W badaniu nie uczestniczyli mieszkańcy terytoriów okupowanych przez Rosję, ani osoby, które wyjechały za granicę po rozpoczęciu inwazji Rosji na pełną skalę w lutym 2022 r. – wyjaśnia KMIS.
jk / Polsatnews/pap