Ukraiński minister rolnictwa z zarzutami korupcyjnymi. Ekspert: nie będzie już „świętych krów”

news.5v.pl 2 tygodni temu
  • Mykoła Solski, ukraiński minister do spraw polityki rolnej i żywności, jest podejrzany o nielegalne przejęcie ziemi wartej około 7 mln dol. Miał także próbować przejąć grunty warte około 4 mln dol.
  • To pierwszy tak wysoki rangą urzędnik ukraiński, który trafił do aresztu w związku z korupcją
  • — To sygnał pozytywny, bo Solski jest pierwszym tak wysokiej rangi urzędnikiem, który ma odpowiadać za korupcję. To pokazuje, iż tak władze Ukrainy, jak ukraińskie sądy antykorupcyjne będą stanowczo z tą plagą walczyć — mówi Onetowi Andrzej Drozd, wiceprezes Polsko-Ukraińskiej Izby Gospodarczej
  • Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu

Gigantyczna afera w Kijowie. Kilka dni temu do aresztu trafił ukraiński minister rolnictwa Mykoła Solski. Narodowe Biuro Antykorupcyjne Ukrainy (NABU) zarzuca mu nielegalne wejście w posiadanie ziemi o wartości około 7 mln dol. Solski miał także próbować przejąć grunty warte niemal 4 mln dol. Polityk zarzuty odrzuca a areszt opuścił po wpłaceniu kaucji w wysokości równej niemal 2 mln dol.

Jak ta afera wpłynie na wizerunek Ukrainy? — Ten kraj ewidentnie walczy z korupcją, nastawienie władz jest bardzo antykorupcyjne. Jakie będą tego skutki, zobaczymy — mówi Onetowi Andrzej Drozd, wiceprezes Polsko-Ukraińskiej Izby Gospodarczej.

— Na pewno Solski jest pierwszym tak wysokiej rangi urzędnikiem państwowym, który tego rodzaju zarzuty usłyszał. I to jest sygnał pozytywny, pokazujący, iż w Ukrainie nie będzie „świętych krów”. — wskazuje. — Widać, iż ta maszyna antykorupcyjna jest uruchomiona, co było konieczne. Bo o tym, iż w Ukrainie może dochodzić do zachowań korupcyjnych, wszyscy wiemy — mówi Drozd.

„Rosja gorliwie próbuje wszelkie takie afery wykorzystać”

Wiceprezes Polsko-Ukraińskiej Izby Gospodarczej zaznacza, iż wszelkie zarzuty dotyczące korupcji w Ukrainie będą gorliwie rozdmuchiwane przez stronę rosyjską, dla której korzystne jest każde osłabienie wizerunku władz w Kijowie. — Ta wojna hybrydowa Rosji z Ukrainą trwa na naszych oczach od dłuższego czasu — mówi Drozd.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

— Rosja zrobi wszystko, wyolbrzymi każdy zarzut, który może uderzyć w prounijne aspiracje Ukrainy. Na pewno dla strony ukraińskiej argumentem „za” — a nie „przeciw” — jest fakt, iż tamtejsze służby antykorupcyjne działają w sposób prawidłowy, iż afery są ujawniane. W ten sposób wytrącany jest oręż z rąk Rosji — wyjaśnia. — Jednak musimy się spodziewać tego, iż władza w Moskwie będzie stosować dezinformację także w przyszłości. Dlatego walka z korupcją jest dla Ukrainy kluczowa — mówi Drozd.

Zbożowy problem a korupcja. Tranzyt zboża do Polski był w gestii ministerstwa rolnictwa

To właśnie Solski jako minister rolnictwa odpowiadał za tranzyt ukraińskiego zboża do Polski. Jak wiadomo, doszło tu do gigantycznego skandalu, bo zboże — zamiast trafiać do głodujących państw m.in. w Afryce — zostawało nad Wisłą, wypierając, jako tańsze, zboże rodzimej produkcji. Czy afera korupcyjna wokół ministra rolnictwa dotyka także tych „zbożowych” wątków? — Tego nie wiemy i, być może, nigdy się nie dowiemy — mówi nam wiceprezes Polsko-Ukraińskiej Izby Gospodarczej.

— Pewne jest, iż na sprawę tranzytu ukraińskiego zboża przez Polskę należy patrzeć z różnych stron. Globalnie Ukraina jest w stanie wojny, korytarze dostaw zostały przerwane, więc odcinek naszej granicy stał się dla Ukrainy jednym z niewielu, w zasadzie głównym oknem na świat — podkreśla Drozd.

Wskazuje, iż dla państwa w stanie wojny możliwość sprzedaży tego zboża jest kwestią przeżycia. — Z drugiej jednak strony problem pojawił się, gdy na jaw wyszło, iż to ukraińskie zboże, zamiast tranzytem wyjechać z Polski dalej, w naszym kraju zostawało. I nasz rynek był narażony na straty. W normalnej, nie wojennej sytuacji, kwestia jego ochrony byłaby priorytetowa — tłumaczy.

„Pewne jest jedno”

— Jednak sytuacja jest, jaka jest i stąd regulacje unijne są dla Ukrainy korzystne w kwestii kwot zbożowych — mówi Drozd. — Problem tylko w tym, iż te kwoty oparte są ilościowo na latach, w których import zboża z Ukrainy był najwyższy. Więc sytuacja polskich producentów i ich ochrona pozostaje pod znakiem zapytania — podkreśla wiceszef Polsko-Ukraińskiej Izby Gospodarczej.

— Pewne jest jedno. Polska w tej chwili nie powinna wyłącznie czekać na rozwój sytuacji i narzekać na zbyt duże ilości ukraińskiego zboża. Powinniśmy maksymalnie wykorzystać nasze położenie geopolityczne i stworzyć w Polsce ogromny hub logistyczny. To jest żywotnie ważne, żeby ten tranzyt w Ukrainy szedł przez Polskę, a nie zostawał u nas. Do tego zaś trzeba narzędzi i polskie władze już dawno powinny były je stworzyć. Taką szansę z powodzeniem wykorzystuje Rumunia, którą powinniśmy naśladować — podsumowuje Drozd.

Idź do oryginalnego materiału