Ukraiński politolog: Zachód nie może pomóc Ukrainie w pełnym wygraniu wojny

news.5v.pl 1 tydzień temu
  • Izrael „pomoże” Ukrainie? Ekspert uważa, iż tlący się konflikt na Bliskim Wschodzie i silne lobby izraelskie wśród amerykańskich republikanów, może wymusić przegłosowanie w Senacie USA pomocy dla obu krajów
  • Zmienia się narracja przy opisywaniu wojny w Ukrainie i to jest niepokojące — twierdzi Fesenko. W kolejnych krajach pomoc Kijowowi staje się przedmiotem wewnętrznych sporów
  • Ukraina długo obawiała się, iż Iran sprzeda Rosji swoje rakiety balistyczne. Zagrożenie ze strony Izraela może powstrzymać Teheran przed takimi zakusami
  • Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu

Mariia Tsiptsiura: Jak potoczą się wydarzenia na Bliskim Wschodzie?

Wołodymyr Fesenko: W tej sprawie ważne jest znalezienie równowagi między rozwiązaniem dwóch kwestii. Z jednej strony chodzi o sposób udzielenia odpowiedzi. Iran ustanowił pewien precedens, po raz pierwszy uderzył bezpośrednio w Izrael dzięki własnych środków rażenia. Izrael dokonał czegoś podobnego. Druga kwestia polega na tym, jak to zrobić bez doprowadzenia do poważnej wojny i dalszej eskalacji konfliktu. Na tym polega sztuka polityki. I to obie strony będą rozważać.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Iran wyraźnie sygnalizuje, iż nie chce wielkiego konfliktu zbrojnego. Zasadniczo, gdy stawiamy tezę, iż obecny konflikt jest początkiem dużej wojny, to myślę, iż sytuacja jest inna. Zdecydowana większość graczy, na czele ze Stanami Zjednoczonymi, nie chce doprowadzić do wybuchu wielkiej wojny. Izrael również jej nie chce. To zbyt ryzykowne i problematyczne. Żaden z tych państw nie jest gotowy na taki rozwój wydarzeń.

Premier Netanjahu ma w tym osobisty interes: rozumie, iż demonstracja siły jest szansą na przedłużenie jego kadencji. Może więc napędzać ciągłe napięcia w stosunkach z Iranem w sposób, który nie doprowadzi do pełnoskalowej wojny.

Ważnym momentem będzie decyzja USA o udzieleniu pomocy Izraelowi. Mam nadzieję, iż będzie ona połączona z pomocą dla Ukrainy.

Czy wierzy pan, iż po tylu miesiącach Ukraina wciąż ma szansę na uzyskanie pomocy?

Prawdopodobieństwo pomocy dla Ukrainy wzrosło od początku roku. Nie spieszę się z ostatecznymi prognozami i nie twierdzę, iż sprawa jest już przesądzona. Mówię tylko, iż są na to większe szanse. Składają się na to dwa czynniki. Po pierwsze, Donald Trump publicznie wyraził zgodę na udzielenie pomocy Ukrainie przez Kongres, ale w formie pożyczki. To jest dla nas do przyjęcia. To jest punkt docelowy, który był scenariuszem w 2022 r. i nie został zrealizowany, ponieważ Ukraina otrzymała wtedy pomoc nieodpłatnie. Stanowisko Trumpa może odblokować pomoc przez Republikanów w Izbie Reprezentantów.

Po drugie, Republikanie dysponują silnym lobby izraelskim. Atak na Izrael może ich skłonić do szybszego działania. Jest to dla nich dodatkowa zachęta. Rozumieją, iż konieczne jest jak najszybsze podjęcie decyzji o pomocy Izraelowi. Pytanie brzmi, jak to zrobić. Istnieją dwie możliwości.

Pierwsza — Senat może poprzeć ustawę, która zapewni pomoc zarówno Ukrainie, jak i Izraelowi. Oczywiście pojawią się dodatkowe propozycje od Republikanów. Może dojść na przykład do redystrybucji w postaci zwiększenia pomocy dla Izraela, przy zmniejszeniu pomoc dla Ukrainy. Na stole mogą leżeć również inne propozycje.

Drugi — jest trudniejszy do zrealizowania i bardziej długoterminowy. Republikanie mogą zacząć promować własną inicjatywę ustawodawczą — osobny projekt ustawy o wsparciu dla Izraela i osobny dokument o pomocy dla Ukrainy w formie pożyczki.

Myślę, iż w najbliższych dniach zobaczymy, który scenariusz będzie realizowany.

Czy może dojść do sytuacji, w której Izrael otrzyma pomoc, a Ukraina nie?

Niestety, ale taki scenariusz również jest możliwy. W końcu wśród Republikanów w Izbie Reprezentantów jest niewielka, ale głośna grupa wyznawców Trumpa. Obejmuje to oczywiście Marjorie Greene, która sprzeciwia się jakiejkolwiek pomocy dla Ukrainy. Istnieje więc takie ryzyko, chociaż po stanowisku Trumpa wydaje się ono mniej prawdopodobne. W końcu Trump ma ogromny wpływ na Republikanów.

Podsumowując, można stwierdzić, iż szanse na otrzymanie pomocy przez Ukrainę wzrosły, ale z drugiej strony konflikt na Bliskim Wschodzie spycha wojnę w Ukrainie z pierwszego planu w światowych mediach. W jakim stopniu może to mieć negatywne konsekwencje?

Bądźmy realistami. Nie jesteśmy już na pierwszych stronach gazet, tak jak w pierwszych miesiącach od wybuchu wojny, która trwa już dwa lata i stała się codziennością dla świata. A kiedy dochodzi do tak potężnych sytuacji konfliktowych, z jakimi mamy do czynienia w tej chwili na Bliskim Wschodzie, to oczywiście cała uwaga skupia się na nich. Aczkolwiek o wojnie w Ukrainie się nie zapomina. Wystarczy spojrzeć na liczbę publikacji. Zmienia się jedynie narracja i to jest niepokojące.

Co ma pan na myśli? W jaki sposób zmienia się narracja?

W niektórych miejscach występują wewnętrzne spory polityczne dotyczące pomocy dla Ukrainy tak jak w Stanach Zjednoczonych. W niektórych miejscach występują problemy gospodarcze i finansowe, a częściowo także polityczne, jak w Unii Europejskiej. Do tego dochodzi niepewność, co będzie dalej. Niestety, Zachód nie może w pełni pomóc Ukrainie w wygraniu wojny.

Z jednej strony istnieje zrozumienie, iż potrzebujemy pomocy, abyśmy mogli stawić opór i nie przegrać wojny. Świadomość tego w Europie tylko się umacnia. W końcu Zachód boi się rosyjskich gróźb militarnych znacznie bardziej niż wcześniej i rozumie, iż jeżeli Putin nie zostanie powstrzymany w Ukrainie, jutro może przyjść do nich. To zrozumienie istotne dla świadomości zagrożeń i problemów.

Z drugiej strony istnieją problemy finansowe i gospodarcze. Jeden z europejskich polityków powiedział ostatnio: „Rozumiemy wszystko. Wiemy, iż musimy bardziej pomóc Ukrainie, zmodernizować naszą armię i gwałtownie rozwinąć produkcję wojskową. Ale skąd mamy wziąć na to pieniądze? jeżeli zabierzemy je z budżetu socjalnego, przegramy najbliższe wybory”. To proste i cyniczne wyjaśnienie tych problemów. Różnią się one w zależności od kraju, ale ogólna podstawa jest taka sama. To nie jest problem, iż wojna w Ukrainie nie będzie na pierwszych stronach gazet. Problemem jest raczej niepewność, co robić dalej.

Jakie są globalne wpływy eskalacji konfliktu między Iranem a Izraelem dla Ukrainy?

To nie jest jednoznaczne. Po pierwsze, ukraińscy dyplomaci mają dwa dodatkowe argumenty w negocjacjach ze swoimi partnerami.

Pierwszym z nich jest znaczenie obrony powietrznej. Wszyscy widzieliśmy jej siłę ze strony Izraela. W taki sposób można odpierać zmasowane ataki, ale wymaga to potężnego systemu obrony powietrznej i lotnictwa. W przypadku Izraela niektóre pociski zostały przechwycone, zanim dotarły do jego terytorium. Ukraina też tego potrzebuje. Oczywiście takiego systemu nie da się zbudować gwałtownie i wiązałoby się to z ogromnymi kosztami finansowymi. Jest natomiast miejsce na ulepszenie tej formuły i to jest argument do wzmacniania ochrony nieba nad Ukrainą.

Drugim ważnym argumentem jest rola sojuszników. Amerykanie, Brytyjczycy i Francuzi pomogli Izraelowi odeprzeć atak. A ukraiński minister spraw zagranicznych już skomentował, iż omawiają wykorzystanie systemów Patriot, które są rozmieszczone przez sojuszników na granicy z Ukrainą, aby pomóc chronić niebo nad Ukrainą. Jest to próba przezwyciężenia jednej z czerwonych linii. Na początek dobrze by było, gdybyśmy zgodzili się, iż rosyjskie rakiety, które lecą na terytorium państw sojuszniczych, powinny zostać zestrzelone. To jest pierwszy krok. Może dojdziemy do punktu, w którym rakiety będą mogły być zestrzeliwane nad Ukrainą. W końcu istnieje już precedens.

Czy Ukraina może stanąć w obliczu braku pomocy, jeżeli dojdzie do eskalacji konfliktu w Izraelu?

Jeśli ataki będą kontynuowane i rozpocznie się wojna powietrzna między Izraelem a Iranem, to zapotrzebowanie na pociski obrony powietrznej dramatycznie wzrośnie. Oznacza to, iż otrzymamy ich mniej. Niestety, to jest możliwe. W końcu pociski muszą zostać wyprodukowane i to Izrael będzie miał pewien priorytet w uzyskaniu ich, a nie my. Z drugiej strony, wszyscy obawiali się, iż Iran sprzeda swoje rakiety balistyczne Rosji. Myślę, iż teraz nie będą się z tym spieszyć. W końcu sami ich potrzebują.

Eksperci mówią, iż głównym zagrożeniem jest teraz ograniczenie dostaw broni dla Ukrainy. Czy to prawda?

Potencjalnie, ale tak naprawdę nie podzielam tego poglądu. W zeszłym roku taka sytuacja była widoczna w kwestii pocisków artyleryjskich. Ich spadek na froncie i sytuacja, w której się znaleźliśmy, nastąpiła, gdy USA przestały nam pomagać. Nie z powodu konfliktu między Izraelem a Palestyną. Wręcz przeciwnie, pomoc ze strony europejskich partnerów wzrosła.

Nie zgadzam się więc z tą tezą. Najważniejsze dla nas jest teraz odblokowanie pomocy od USA. Reszta przyjdzie sama.

Co więcej, jeżeli mówimy o pociskach artyleryjskich, problem polega na tym, iż zapasy, które były dostępne, zostały wyczerpane, a produkcja jest niska. Ani Stany Zjednoczone, ani Europa nie były gotowe na tak długą i wyczerpującą wojnę.

Jeśli więc konflikt w Izraelu się rozwinie, mogą oni zwiększyć kwotę pomocy dla Izraela, ale globalnie kwota pomocy dla Ukrainy jest przez cały czas znacznie wyższa. Widzę więc problem w dostępności amunicji.

Jeśli będzie ona miała najważniejsze znaczenie, powiedział pan, iż priorytetem będzie Izrael. Dlaczego?

Ponieważ jest to mały kraj. A region jest bardzo niestabilny. Do tego dochodzi izraelskie lobby, które jest najpotężniejsze ze wszystkich lobby promujących interesy innych państw w USA. Nasze lobby jest słabsze. Widzieliśmy, jak kongresmenka ukraińskiego pochodzenia nie głosowała za przyznaniem pomocy Ukrainie. Taka sytuacja nie miałaby miejsca, jeżeli chodziłoby o Izrael.

Jest jeszcze jeden problem, z którego nie wszyscy zdają sobie sprawę. Iran to nie Rosja.

Co pan przez to rozumie?

Rosja jest potężną potęgą nuklearną. Administracja Joego Bidena, pomagając Ukrainie, zapobiega rozprzestrzenianiu się konfliktu zbrojnego. Nikt nie chce wojny z Iranem, ale z innego powodu. Aby zapobiec wzrostowi cen ropy. A to prowadzi do różnych podejść — bardziej ostrożnego do pomocy Ukrainie i bardziej zdecydowanego do pomocy Izraelowi.

Jak bardzo ten konflikt jest korzystny dla Rosji?

Jest korzystny. Eskalacja konfliktu w dowolnym miejscu na świecie jest dla nich korzystna. W końcu odwraca to uwagę od wojny Rosji w Ukrainie, ale są też dla nich pewne negatywy. Na przykład nie otrzymają pocisków balistycznych od Iranu, a Stany Zjednoczone mogą ostatecznie zatwierdzić pomoc dla Ukrainy.

Władimir Putin korzysta z każdej niestabilności na całym świecie. W szczególności na Bliskim Wschodzie. Leży to w jego interesie. Wykorzystuje tę sytuację na swoją korzyść, ale w szerokim sensie nie mamy dowodów na to, iż są w to bezpośrednio zaangażowani.

Idź do oryginalnego materiału