Rok 2024 zakończył się triumfem Ukrainy. Urodzony na Krymie bokser wagi ciężkiej Aleksander Usyk obronił pod koniec grudnia pas mistrza świata w pojedynku z Brytyjczykiem Tysonem Furym. „Zwycięstwo!”, wiwatował prezydent Wołodymyr Zełenski po wymianie ciosów w Rijadzie, wyciągając analogię do walki z rosyjskimi najeźdźcami: „Jesteśmy Ukraińcami i nie oddamy tego, co nasze!”.
Jednak Ukraina stoi w obliczu roku, w którym dokładnie taki scenariusz się zbliża. Zmiana władzy w USA pod koniec stycznia oznacza początek nowego rozdziału dla Kijowa. Donald Trump publicznie ogłosił, iż chce jak najszybciej zakończyć tę wojnę. Prezydent elekt chce zmusić obie strony do negocjacji i kompromisu.
Zełenski miałby zostać zmuszony do oddania ukraińskiego terytorium w zamian za zawieszenie broni. Według portalu Financial Times, amerykańskie dostawy broni do Ukrainy mają być kontynuowane pod rządami Trumpa, ale powiązane z ogromnym wzrostem europejskich wydatków na obronność.
Die Welt rozmawiał z ekspertami wojskowymi i ukraińskimi żołnierzami na potrzeby tej analizy. Spojrzenie na sytuację na froncie pokazuje, iż Ukraina rozpoczyna nowy rok z pozycji słabości militarnej. Morale w armii również znacznie spadło.
Jednocześnie zachodni sojusz jak dotąd nie wykazał chęci do zwiększenia wsparcia wojskowego dla Ukrainy w takim stopniu, by zasadniczy zwrot sytuacji wydawał się realny. Wszystko to wpływa również na ewentualne negocjacje z Kremlem, które koncentrują się na zachodnich gwarancjach bezpieczeństwa dla Ukrainy.
Bastiony na wschodzie niedługo upadną
Rosja od miesięcy przejmuje inicjatywę na wszystkich odcinkach ponad 1200-km frontu. Tylko w październiku ubiegłego roku armia Putina zdobyła około 160 km kw terytorium we wschodniej Ukrainie, więcej niż w jakimkolwiek innym miesiącu od lata 2022 r. W niektórych przypadkach Kreml poświęca ponad 1000 żołnierzy dziennie, którzy giną lub są ranni za te zdobycze terytorialne.
W obwodzie donieckim, obecnym centrum tej wojny, bastiony ukraińskiej obrony niedługo upadną. — Rosjanie osiągnęli punkt kulminacyjny swojej ofensywy — mówi Markus Reisner w wywiadzie dla Welta. Jest on szefem Instytutu Szkolenia Oficerów w Terezjańskiej Akademii Wojskowej w Wiedniu. Wojska moskiewskie dotarły do trzeciej ukraińskiej linii obrony poza miastem Pokrowsk.
Reisner oczekuje również, iż siły ukraińskie wycofają się z rejonu miasta Kurachowe w nadchodzących tygodniach. Całkowity rosyjski podbój jest również bliski w strategicznie ważnej osadzie Czasiw Jar, gdzie rosyjscy żołnierze posunęli się naprzód na dwóch flankach.
Ukraińskiemu przywództwu nadzieję dały jego własne postępy w graniczącym z Rosją obwodzie kurskim. Jesienią ukraińskie jednostki opanowały tam rosyjskie pozycje i zajęły ponad 1300 km kw. Jednym z celów błyskawicznej ofensywy było zmuszenie armii rosyjskiej do przesunięcia sił, a tym samym złagodzenie sytuacji we wschodniej Ukrainie. Kalkulacja ta się jednak nie sprawdziła.
W międzyczasie wojska rosyjskie odbiły dobrą połowę obwodu kurskiego. U ich boku walczą tysiące żołnierzy z Korei Północnej. Według niemieckich kręgów bezpieczeństwa, Ukraina może również stracić pozostałe terytorium w Kursku do wiosny 2025 r. Reisner retrospektywnie uważa ofensywę w Rosji za błąd. „Te ukraińskie rezerwy byłyby lepiej rozmieszczone gdzie indziej”.
Ukraiński żołnierz na pozycji w obwodzie pokrowskim, Ukraina, 27 grudnia 2024 r.
Dezercje i spadek morale
Celem Kremla pozostaje całkowite podbicie dwóch południowych obwodów Ukrainy — chersońskiego i zaporoskiego. Istnieją oznaki, iż armia rosyjska planuje również ofensywy na tym froncie.
Ukraiński oficer artylerii Roman Greschuk jest rozmieszczony w pobliżu kontrolowanego przez Ukraińców miasta Chersoń. Według niego wszystkie próby przekroczenia rzeki przez Rosjan zakończyły się jak dotąd niepowodzeniem. „Nawet jeżeli twierdzą, iż zebrali 300 łodzi i planują przekroczyć rzekę — jesteśmy gotowi, a takie działania byłyby dla nich samobójstwem”.
Od stycznia do października 2024 r. zdezerterowało więcej ukraińskich żołnierzy niż w poprzednich dwóch latach wojny łącznie. Według Financial Times ukraińscy prokuratorzy wszczęli 60 tys. spraw przeciwko żołnierzom, którzy opuścili swoje pozycje lub jednostki bez pozwolenia w tym okresie. Liczby te już wskazują, iż morale w armii spadło.
— Nasza armia cierpi na rodzaj depresji, ponieważ wszyscy rozumieją, iż nie możemy wygrać tak, jak mieliśmy nadzieję — mówi ukraiński pilot drona Dmytro w wywiadzie dla naszej redakcji. Jest on rozmieszczony na północnym wschodzie w pobliżu Kupiańska. Niemniej jednak on i jego towarzysze muszą wytrzymać tak długo, jak to możliwe, aby spowolnić rosyjskie natarcie.
Inny żołnierz piechoty, Aleksander, przekazał: „Sprawy idą tak źle, jak zwykle. Nie mamy ludzi, broni, amunicji ani technologii”. Roman Greszczuk, oficer artylerii z Chersonia, mówi z kolei: — Trzymamy się. Morale naszych chłopaków jest ogólnie dobre — wiemy, o co walczymy.
Jeden z największych problemów Ukrainy
Jednym z największych problemów Ukrainy pozostaje egzystencjalny niedobór personelu. Na niektórych odcinkach głównego frontu na jednego ukraińskiego żołnierza przypada do siedmiu Rosjan. Ukraińscy żołnierze w regionie Doniecka potwierdzili to przed kamerą jesienią ubiegłego roku w wywiadzie dla Welta.
Z jednej strony ten niedobór oznacza, iż armia musi opuszczać obszary. Z drugiej strony, sytuacja jest demoralizująca dla walczących Ukraińców. Wielu z nich czuje się zawiedzionych i narzeka, iż mobilizacja nowych rekrutów przebiega zbyt wolno.
Ukraina faktycznie chciała rekrutować co najmniej 50 tys. żołnierzy na kwartał, ale nie osiągnęła tego celu w 2024 r. Z kolei według zachodnich służb wywiadowczych co miesiąc do rosyjskich sił zbrojnych dołącza od 25 tys. do 30 tys. nowych bojowników. To — oraz wsparcie państw sojuszniczych, takich jak Korea Północna, Iran i Chiny — jak dotąd pozwoliło Kremlowi zrekompensować straty na polu bitwy.
Co zmienia zmiana władzy w USA
W ostatnich tygodniach swojej kadencji Joe Biden po raz kolejny uzupełnia arsenał Ukrainy. Na początku grudnia Biały Dom ogłosił kolejny pakiet pomocowy o łącznej wartości 690 mln euro (niemal 3 mld zł). Obejmuje on pociski przeciwlotnicze, drony i miny przeciwpiechotne.
Jeszcze w listopadzie Biden zezwolił Kijowowi na pierwszy atak rakietami ATACMS w głąb terytorium Rosji. Zwiększone amerykańskie wsparcie jest nie tylko reakcją na niestabilną sytuację na linii frontu, ale także środkiem zapobiegawczym. W końcu nie pozostało jasne, jak szerokie i niezawodne będą dostawy pod rządami Donalda Trumpa.
Jedno jest pewne: Trump uczyni Europę i Niemcy bardziej odpowiedzialnymi. Według amerykańskich mediów nowy prezydent wezwie państwa NATO do zwiększenia wydatków na obronność. Zwiększenie celu do pięciu proc. produkcji gospodarczej (PKB) jest zatem postrzegane jako wstępna podstawa do negocjacji.
Obóz Trumpa ogłosił cel jak najszybszego zakończenia wojny w Ukrainie. We wrześniu 2024 r. przyszły wiceprezydent USA J.D. Vance opisał, jak wyobraża sobie rozwiązanie. Zgodnie z nim Rosja mogłaby zachować terytorium, które armia Putina podbiła do czasu negocjacji pokojowych.
Na obecnym froncie zostałaby utworzona strefa zdemilitaryzowana. Według Vance’a reszta Ukrainy mogłaby pozostać niepodległym państwem, ale nie zostałaby włączona do NATO. jeżeli to wszystko rzeczywiście jest częścią planów Trumpa, to byłoby to bardzo bliskie żądaniom Kremla.
Jedyne rozwiązanie
Dla ukraińskiego rządu zachodnie gwarancje bezpieczeństwa znajdują się w centrum możliwych negocjacji. Dzieje się tak dlatego, iż istnieje duża obawa, iż Rosja zaatakuje ponownie po zawieszeniu broni, jeżeli nie będzie wiarygodnego środka odstraszającego. — Przystąpienie do NATO jest jedynym rozwiązaniem, jakie ukraiński rząd może zaoferować swojej ludności — mówi ekspert wojskowy Reisner. Bez tej gwarancji bezpieczeństwa pokój w kraju pozostanie kruchy.
Jest bardzo mało prawdopodobne, by militarne zapewnienia poszczególnych państw europejskich wystarczyły do powstrzymania Kremla przed nową inwazją. — Których europejskich armii powinna obawiać się Rosja? — pyta retorycznie Reisner. W obecnych warunkach to Stany Zjednoczone muszą pozostać centralnym elementem odstraszania.