USA chcą rozejmu do Wielkanocy. Ukraińscy eksperci: Kreml nie szuka pokoju. Spójrzcie na ich delegacje

wiadomosci.gazeta.pl 1 dzień temu
Zdjęcie: Fot. REUTERS/Maxim Shemetov


Zachodnie media donoszą, iż USA naciskają na całkowite zawieszenie broni do Wielkanocy. w tej chwili w Arabii Saudyjskiej realizowane są rozmowy dotyczące zakończenia walk w Ukrainie. W niedzielę Amerykanie spotkali się z ukraińskimi przedstawicielami, a dziś delegacja USA będzie negocjować z Rosją. Jednym z kluczowych tematów jest wstrzymanie ataków na infrastrukturę energetyczną. Czy jednak rozmowy doprowadzą do zawieszenia broni?
Choć rozmowy były planowane na poniedziałek, 24 marca, delegacje Ukrainy i USA spotkały się już dzień wcześniej w Arabii Saudyjskiej, by omówić proces pokojowy. - Zakończyliśmy spotkanie z amerykańską delegacją. Rozmowa była konstruktywna i merytoryczna - poruszyliśmy najważniejsze kwestie, zwłaszcza w sektorze energetycznym - poinformował minister obrony Ukrainy Rustem Umierow, który uczestniczy w negocjacjach. W poniedziałek do rozmów z przedstawicielami USA zasiadła rosyjska delegacja. realizowane są ustalenia dotyczące tzw. rozejmu energetycznego oraz ewentualnego zawieszenia broni na Morzu Czarnym. To właśnie w tych dwóch kwestiach 18 marca porozumieli się Donald Trump i Władimir Putin. Teraz strony negocjują konkretne warunki tych ustaleń.


REKLAMA


Stany Zjednoczone naciskają na pełne zawieszenie broni na 30 dni, na co Rosja nie chce się zgodzić. Kreml domaga się, by Ukraina wstrzymała mobilizację oraz by w tym czasie została zamrożona wojskowa pomoc dla Kijowa i przekazywanie mu danych wywiadowczych przez Zachód. Ukraina odrzuca te żądania. Jak podaje Bloomberg, USA dążą do całkowitego wstrzymania działań wojennych do Wielkanocy, czyli do 20 kwietnia. Tymczasem rosyjskie wojska nie przestają atakować ukraińskich miast - w noc poprzedzającą negocjacje Rosja przeprowadziła zmasowany atak dronów na Kijów.


Zobacz wideo Efekty rozmowy Trump-Putin, czyli Putin rozgrywa Trumpa


Rozejm do Wielkanocy. Czy Ukraina wierzy w szybki pokój?
Stany Zjednoczone liczą na zawarcie porozumienia o zawieszeniu broni w Ukrainie do 20 kwietnia, czyli do Wielkanocy - podaje Bloomberg, który powołuje się na własne źródła. Jednocześnie zaznacza, iż ten termin może ulec przesunięciu ze względu na "poważne rozbieżności" między stronami. Kreml stawia twarde warunki choćby dla tymczasowego rozejmu - domaga się m.in. całkowitego wstrzymania dostaw broni dla Ukrainy. W Europie pojawiają się obawy, iż prezydent Donald Trump, dążąc do sukcesu dyplomatycznego, może "poświęcić interesy Ukrainy". Źródła Bloomberga podkreślają jednak, iż Trump zdaje sobie sprawę, iż porozumienie musi być akceptowalne dla Kijowa, dlatego nie jest skłonny do daleko idących ustępstw.
Tymczasem Rosja nie przerywa ostrzałów. Ataki miały miejsce przed negocjacjami, a eksperci ostrzegają, iż mogą się nasilić tuż przed planowanym zawieszeniem broni. - Zwiększając intensywność ataków przed ewentualnym "prezentem" dla Donalda Trumpa w postaci rozejmu, Rosjanie pokazują, iż wykorzystają każdą okazję do zabijania Ukraińców - mówi ukraiński dyplomata Wałerij Czały. Jego zdaniem Kreml nie ma zamiaru prowadzić w najbliższych miesiącach poważnych rozmów o pokoju.
- Rosjanie zwodzą Amerykanów i przygotowują się do oskarżania Ukrainy o eskalację. Niezależnie od tego, co zrobimy, wojna potrwa, dopóki nie zostanie im pokazana jeszcze większa siła. Inaczej nie zrozumieją - uważa dyplomata.


Zdaniem politologa Serhija Tarana, którego cytuje Radio Swoboda, maksymalnym efektem obecnych negocjacji może być jedynie chwilowa pauza w wojnie. - Ale to nie jest przesądzone, bo rozmowy mogą ciągnąć się miesiąc lub dwa. Doceniam wysiłki USA, które rzeczywiście chcą pomóc w osiągnięciu pokoju, ale nie sądzę, żeby przełom nastąpił już w poniedziałek. Maksimum, czego można się spodziewać, to wypracowanie technicznych szczegółów dotyczących zawieszenia broni. Te propozycje zostaną następnie przedstawione Kijowowi, Moskwie i Waszyngtonowi. To jeszcze nie jest pokój, a jedynie ustalenia techniczne dotyczące wstrzymania ognia - tłumaczy ekspert.


Rosja gra na czas. "Jadą, by stawiać warunki niemożliwe do spełnienia"
Ołeh Dunda, ukraiński deputowany, w rozmowie z Radio NV stwierdził, iż Donald Trump zdaje sobie sprawę, iż Moskwa celowo przeciąga negocjacje. - Stara się wciągnąć Rosję do tych rozmów i w jakiś sposób doprowadzić do zawieszenia broni. Uważam jednak, iż szanse na to są bardzo niskie. Moskwa tego nie chce i robi wszystko, by tego uniknąć - mówi polityk. Jego zdaniem o powadze, z jaką Kijów podchodzi do negocjacji, świadczy skład ukraińskiej delegacji. Na jej czele stoi minister obrony Rustem Umerow, a wśród delegatów są eksperci z sektora energetycznego i wojskowi.
- To pokazuje, jak poważnie Kijów traktuje te rozmowy i jak dobrze się do nich przygotował. A teraz spójrzmy na delegację Rosji. Jeden z jej członków to przedstawiciel Rady Federacji, do której Kreml zwykle wysyła osoby "na zesłanie", gdy zawiodły Putina lub nie pasują do aktualnej polityki. Kolejny to doradca szefa FSB, który w rzeczywistości nie ma żadnej decyzyjności. jeżeli Moskwa wysyła takich ludzi na negocjacje w Arabii Saudyjskiej, to jasny sygnał, iż nie zamierza ani przerywać ognia, ani podpisywać żadnych umów - ocenia Dunda.
Podobną opinię wyraża ukraiński politolog Ihor Rejterowycz, który uważa, iż Rosjanie celowo wysłali taką delegację, by przedłużać negocjacje. - Jadą tam albo po to, by grać na czas, albo by stawiać warunki niemożliwe do spełnienia, co tylko wydłuży cały proces. Dlatego nie spodziewałbym się szybkich decyzji. Szczerze mówiąc, zdziwię się, jeżeli rosyjska delegacja zgodzi się cokolwiek podpisać - powiedział w rozmowie z Hromadske Radio.


Z kolei ukraiński ekspert ds. polityki międzynarodowej Wołodymyr Horbacz, cytowany przez portal Espreso, zwraca uwagę na ogromne ryzyko, jakie Ukraina ponosi, biorąc udział w tych negocjacjach. Podkreśla jednak, iż Kijów nie może ich zignorować, choć jednocześnie obrona ukraińskich interesów w obecnych warunkach jest niezwykle trudna z powodu presji z obu stron. - Nie możemy i nie powinniśmy zgadzać się na rosyjskie warunki. Jest pewna granica, do której możemy uczestniczyć w tych rozmowach, demonstrując dobrą wolę i przestrzeganie zasad. Ale niezależnie od naszych działań, duet Trump-Putin i tak może oskarżyć nas o cokolwiek, kreując swoją własną rzeczywistość dla wewnętrznej publiczności - ostrzega ekspert.
Idź do oryginalnego materiału