- Biorąc pod uwagę dzisiejsze realia, byłoby lepiej dla nas, gdybyśmy się spotkali, aby spokojnie przedyskutować wszystkie obszary, które znajdują się w zainteresowaniu Stanów Zjednoczonych i Rosji - ocenił Władimir Putin, którego cytuje rządowa agencja RIA. Zapewnił o "gotowości" Moskwy i powtórzył, iż "to zależy przede wszystkim od decyzji i wyborów obecnej administracji amerykańskiej". Kilkanaście godzin wcześniej Donald Trump powiedział, iż chce się spotkać "natychmiast" z Władimirem Putinem.
REKLAMA
O to, czy do spotkania dojdzie lada dzień pytamy Marka Menkiszaka, kierownika Zespołu Rosyjskiego w Ośrodku Studiów Wschodnich. - Myślę, iż nikt tego nie wie - odpowiada analityk i zwraca uwagę na to, iż USA i Rosja mówią o dwóch różnych sprawach. - Trump o szybkim spotkaniu z Putinem de facto po to, aby przyjąć przedstawione przez USA i bliżej nieznane (Amerykanie mieli proponować akceptację terytorialnego status quo na Ukrainie i odłożenie na dłuższy czas ukraińskiego członkostwa w NATO) warunki natychmiastowego zamrożenia konfliktu w Ukrainie. Putin z kolei chce spotkać się z Trumpem, kiedy strona amerykańska jasno zadeklaruje, iż jest gotowa rozmawiać na temat długiej listy postulatów i żądań - dodaje politolog.
- Z sygnałów, które Moskwa wysyła, wynika, iż oczekuje, iż USA przedstawią warunki odpowiadające rosyjskim żądaniom - a lista jest obszerna i wykracza daleko poza Ukrainę - i Trump zdecyduje się na przyjazd do Rosji i spotkanie z Putinem, najlepiej na 80. rocznicę zakończenia II wojny światowej. To jest to, o co chodzi Rosji - ocenia Marek Menkiszak. - Nie wiemy, czy strona USA zdoła wymusić na Rosjanach spotkanie na amerykańskich warunkach - dodaje.
Zobacz wideo Donald i Melania Trumpowie wypuścili swoje kryptowaluty. To idealne narzędzie do lobbingu
"Pogróżki na Rosję nie zadziałają"
Zapytany o to, która strona ma więcej argumentów, by skłonić do swoich racji, analityk OSW podkreśla, iż nie można tego ocenić w ten sposób. - To zależy od determinacji obu stron. Prezydent Trump deklaruje, iż są dwie drogi: albo pozytywnego i szybkiego zakończenia wojny, albo wymuszenia porozumienia głównie przez presję ekonomiczną na Rosję. A Moskwa twierdzi, iż Amerykanie nie przedstawili żadnych sensownych propozycji, zaś pogróżki na Rosję nie zadziałają - wskazuje rozmówca Gazeta.pl.
Przypomnijmy, iż jednocześnie armia Putina cały czas przypuszcza śmiercionośne ataki. W nocy z czwartku na piątek Rosjanie zaatakowali Ukrainę dzięki dalekosiężnych dronów. Co najmniej trzy osoby zginęły w obwodzie kijowskim. - Rosja nie zamierza ustępować i zamierza twardo rozmawiać z Amerykanami. Moskwa może uważać, iż Stany Zjednoczone nie mają możliwości, by zadać wystarczające ciosy, zwłaszcza w sferze ekonomicznej albo nie są gotowe użyć wszystkich dostępnych jej środków z powodu daleko idących konsekwencji - zauważa ekspert.
"Kijów jest przedmiotem"
Gdzie w tym wszystkim jest Kijów? - Jest przedmiotem, który obie strony traktują w ten sposób. Szczególnie Rosja, która nie chce, żeby Ukraina uczestniczyła w rozmowach. Wyraźnie daje też do zrozumienia, iż nie ma powodów, żeby Stany uwzględniały stanowisko ukraińskie. A Amerykanie naciskają na porozumienie. Co prawda biorą pod uwagę interesy ukraińskie, ale ciągle mówimy o spotkaniu dwustronnym. I to na szczycie - przypomina Marek Menkiszak.
Prezydent USA mówił w Davos o rozmowie ze swoim ukraińskim odpowiednikiem. Zełenski miał przekazać mu, iż jest gotów "zawrzeć umowę, by zakończyć wojnę". - Mówiąc to, prezydent Ukrainy pokazuje, iż oczywiście Ukraińcy są gotowi do porozumienia, ale szanującego ich podstawowe interesy. To jest komunikat do Trumpa, żeby postawić Ukrainę w lepszym świetle: Ukraina jest gotowa na pokój, a Rosja jest gotowa na podyktowanie warunków kapitulacji. I to jest zgodne z prawdą - podsumowuje politolog OSW.