Śledztwo antykorupcyjne pod kryptonimem "Midas" wstrząsa Ukrainą. Z budżetu państwa wyprowadzono około 100 milionów dolarów, głównie z sektora energetycznego - w czasie trwającej wojny z Rosją i codziennych przerw w dostawach prądu spowodowanych rosyjskimi ostrzałami. Głównym podejrzanym jest Tymur Mindicz, były bliski współpracownik prezydenta Wołodymyra Zełenskiego ze studia Kwartał 95. Afera wywołuje rosnącą presję na dymisję szefa Biura Prezydenta Andrija Jermaka, który również pojawia się w kontekście sprawy.
Mindicz pracował z Zełenskim w studiu Kwartał 95 jeszcze przed jego wyborem na prezydenta w 2019 roku. Według portalu Ukrainska Prawda Zełenski utrzymywał z nim kontakty towarzyskie także po objęciu najwyższego stanowiska. Portal zwrócił uwagę, iż działalność Mindicza w ostatnich latach była faktycznie zakonspirowana. «Gdy przebywał na Ukrainie, praktycznie nie chodził po ulicach. Cieszył się przywilejem korzystania z samochodów posiadających służbowe tablice rejestracyjne, chociaż nie miał do tego prawa» - napisała Ukrainska Prawda.
Postępowanie karne rozpoczęło się 21 sierpnia tego roku na podstawie artykułów dotyczących stworzenia grupy przestępczej, "prania" środków finansowych oraz wpływania na członków gabinetu ministrów w celu podjęcia decyzji z naruszeniem prawa. Samo śledztwo prowadzone przez Narodowe Biuro Antykorupcyjne Ukrainy (NABU) trwa już od kilkunastu miesięcy - rozpoczęło się w 2024 roku. Mindicz opuścił terytorium Ukrainy na kilka godzin przed przeszukaniem jego mieszkania w Kijowie, które znajduje się w tym samym budynku co mieszkanie Zełenskiego.
Wątek Jermaka i próba osłabienia NABU
W aktach śledztwa pod pseudonimem Ali Baba figuruje Andrij Jermak, szef Biura Prezydenta. NABU odmówiło potwierdzenia lub zaprzeczenia doniesieniom o podejrzeniach wobec tego polityka. Według Ukrainskiej Prawdy Jermak miał być zaangażowany w przygotowanie projektu ustawy o NABU, który pojawił się w lipcu tego roku i spowodował masowe protesty w związku z próbami ograniczenia kompetencji tej instytucji.
«Jermak przekazał Zełenskiemu projekt ustawy, która miała pozbawić NABU kluczowych kompetencji, co zamroziłoby też sprawę Mindicza» - napisał w komentarzu dla Ukrainskiej Prawdy Steve Cortes, były doradca prezydenta USA Donalda Trumpa.
Presja na dymisję Jermaka
«Wołodymyr Zełenski jest poddany olbrzymiej presji w kraju i za granicą, również wewnątrz własnego obozu politycznego, aby zwolnić skorumpowanego szefa administracji prezydenckiej Andrija Jermaka» - napisał portal Politico. O zwolnienie ze stanowisk Jermaka oraz szefa Narodowej Rady Bezpieczeństwa i Obrony Ukrainy Rustema Umierowa zaapelowała frakcja parlamentarna partii Europejska Solidarność w Radzie Najwyższej.
Szef Biura Prezydenta jest negatywnie oceniany również za granicą. «Musimy sobie z nim radzić. Jest człowiekiem Zełenskiego, więc nie mamy wyboru» - powiedział anonimowo wysoki rangą europejski dyplomata w rozmowie z portalem Kyiv Independent. Inny rozmówca wyraził pogląd, iż «wszystko byłoby lepsze niż wysyłanie Jermaka ponownie do Waszyngtonu». Jest on szczególnie negatywnie oceniany przez otoczenie Donalda Trumpa ze względu na bliskie relacje z poprzednią administracją USA.
Pierwsze konsekwencje
Ukraiński parlament przegłosował 19 listopada dymisję Hermana Hałuszczenki, ministra sprawiedliwości, oraz szefowej resortu energetyki Switłany Hrynyczuk, którzy również pojawiają się w śledztwie NABU. W piątek portal Ukrainska Prawda, powołując się na swoje źródła w otoczeniu Zełenskiego, poinformował jednak, iż prezydent nie planuje dymisji Jermaka.
Uwaga: Ten artykuł został stworzony przy użyciu Sztucznej Inteligencji (AI).








