Jasionki chyba nikomu przedstawiać nie trzeba. To najbardziej strategiczne dziś miejsce w kraju. Wieś licząca ok. 3 tys. mieszkańców, ok. 15 minut jazdy samochodem na północny-wschód od Rzeszowa. "Siedziba" lotniska Rzeszów-Jasionka i hubu, który po wybuchu wojny w Ukrainie stał się wielkim, międzynarodowym centrum logistycznym.
To stąd płynie wojskowa i humanitarna pomoc do Ukrainy. To tu w lutym 2023 roku wylądował Air Force One z Joe Bidenem na pokładzie. I to tu, blisko lotniska od trzech lat stacjonuje ok. 10 tys. amerykańskich żołnierzy. To jedna z największych baz USA w Europie.
Sołtys Jasionki: – Traktujemy ich jak swoich
Wiadomo, iż bezpieczeństwo jest najważniejsze. Ale jest też codzienne życie. I wszyscy tu musieli nauczyć się z Amerykanami żyć.
– Początek był najgorszy. Ciężko było się przyzwyczaić, iż wyrzutnie rakiet stoją na lotnisku, a amerykańskich żołnierzy widzimy wszędzie. Ale po trzech latach oni są już jakby nasi. Dziewczyny na selfie już do nich nie jeżdżą, a na początku były takie sytuacje, gdy prosiły o zdjęcia. W tej chwili, gdziekolwiek ich widzimy, traktujemy ich jak swoich. Oswoiliśmy się z tym, iż Amerykanie nas bronią. Czujemy się bezpieczni. Jest komfort psychiczny z powodu ich obecności – mówi naTemat sołtys Jasionki i wiceprzewodniczący Rady Gminy Trzebownisko Jacek Szostak.
Ale od trzech lat mnóstwo ludzi również na Amerykanach zarabia. Nie tylko w Jasionce, we wszystkich okolicznych wsiach wokół lotniska. To m.in.: Tajęcina, Nowa Wieś, Zaczernie, czy Trzebownisko.
– Cały powiat rzeszowski z tego korzysta. Popyt rodzi podaż, a ich jest tu mnóstwo. Amerykanie, Niemcy, Kanadyjczycy, Szwedzi, Norwegowie... To jest ogromna ilość. Pracują na zmianach po 8-12 godzin. Gdy mają wolne, chodzą po knajpach. W powiecie przybyło dużo nowych restauracji. Chyba wszystkie knajpy kosmicznie podniosły ceny, choćby o 30 proc. Przybywa dużo mieszkań, buduje się dużo bloków. Wszyscy tu na nich zarabiają. Wszystko kwitnie, nie ma co mówić – opowiada jeden z mieszkańców, który sam działa na rynku mieszkaniowym.
Podaje przykładowe ceny. Wynajem 2-pokojowego mieszkania w Jasionce to ok. 2-2.5 tys. zł, w Rzeszowie ok. 3-4 tys. I podobno ciągle jest ruch.
– Dużo firm, które współpracują z hubem, zyskały na wojskach amerykańskich. Gastronomia, firmy handlowe, sklepy, usługi itp. Amerykanie nie mieli oficjalnego zakazu wychodzenia z jednostki i nie byli zamknięci, korzystali z pobliskich restauracji, czy sklepów. Gdyby wyjechali, nasz region na pewno gospodarczo by stracił, bo to są dodatkowi klienci a co za tym idzie dodatkowy zysk dla naszych przedsiębiorców. Nie mniej jednak, zyskały firmy sąsiadujące z jednostką i na pewno Rzeszów – mówi naTemat Adrianna Rząsa, radna z Tajęciny.
Czy wyobrażają sobie, iż Amerykanów mogłoby tu zabraknąć? Albo, iż wraz z rozwojem sytuacji wokół wojny w Ukrainie hub w Jasionce może stracić na znaczeniu?
– Meldunki, które napływają z granicy, z hubu w Jasionce, potwierdzają zapowiedzi strony amerykańskiej – oznajmił 4 marca premier Donald Tusk.
"Czekamy. Zobaczymy, co będzie dalej"
Przypomnijmy, Waszyngton ogłosił już wstrzymanie pomocy wojskowej dla Ukrainy. Decyzję skomentował już prezydent Włodymyr Zełenski. Ciągle przewijają się też pytania, czy Amerykanie będą chcieli wycofać się z UE, w tym z Polski.
Dalsza część artykułu poniżej:
Jak w Jasionce i okolicach odbierają zawirowanie wokół Ukrainy i politykę Donalda Trumpa?
– Wiadomo, iż z tyłu głowy są różne myśli. Mieszkańcy pytają nas, samorządowców, czy widać, iż coś się dzieje, czy wojska są wyprowadzane, czy do czegoś się przygotowujemy. Ale do czego mamy się przygotowywać? Studzimy emocje. Na razie jest spokój. Nie ma paniki. Wszyscy liczymy, iż będzie tak, jak jest. Że Amerykanie u nas zostaną i nie zostaniemy sami – mówi sołtys Jasionki.
Mówi o nich: – Zdarzają się pojedyncze incydenty, ale zawsze są mili i uśmiechnięci.
Póki co żadnych zmian w Jasionce nie dostrzega. We wtorek sam widział, jak wyruszał konwój.
– Ale czy to były dostawy amerykańskie, czy europejskie? Nikt tego nie wie. To wszystko jest tajemnicą. Wyrzutnie jak stały, tak stoją. Patrole są rozstawione. Nie widzę strachu mieszkańców. Na razie jest to raczej ciekawość. I więcej jest ciekawości niż obaw. Dopóki nie ma potwierdzonych faktów, nie ma tematu. Nie ma choćby dyskusji na Facebooku. Czekamy. Zobaczymy, co będzie dalej – mówi.
Ale przyznaje – gdyby potwierdziły się konkretne informacje, na pewno obawy byłyby większe. – Z powodu poczucia bezpieczeństwa na pewno – podkreśla.
Jeden z przypadkowych mieszkańców Jasionki reaguje: – Czy Amerykanie się wyprowadzą? Nie sądzę. Nie wierzę w to. Oni może z Niemiec się wycofają, ale na pewno nie z Polski. Mają tu bardzo strategiczne lotnisko. Połowa doliny lotniczej należy do Amerykanów. To o czym my gadamy?
"Póki co nie widać, żeby Amerykanie mieli się stąd zbierać"
Najbliżej do amerykańskiej jednostki mają mieszkańcy Tajęciny. Wieś znajduje się vis a vis lotniska. Ludzie tu praktycznie każdego dnia obserwują konwoje, i w dzień, i w nocy.
– Na razie każdy czeka na rozwój sytuacji. Wciąż jeszcze nie mamy oficjalnych informacji. Są opinie, iż wstrzymanie pomocy to był jasny przekaz dla Putina, żeby poszedł na współpracę. Ale są też takie, iż mimo wszystko wojska amerykańskie dalej będą wspierać Ukrainę. Według opinii publicznej możemy wnioskować, iż Trump jest osobą dość nieobliczalną i na pewno zaskakuje swoimi decyzjami, ale dopóki nie będą to potwierdzone informacje, to możemy gdybać różne scenariusze. Nic jeszcze nie jest pewne – reaguje Adrianna Rząsa.
Dlatego wszyscy czekają. – Póki, co nie widać, żeby Amerykanie mieli się stąd zabierać. Wręcz przeciwnie. Od pół roku przygotowują drugą część bazy tj. utwardzają teren, ogradzają go i powoli już zostaje on zagospodarowywany. Myślę, iż cały ich teren zajmuje już ok. 10 ha – dodaje.
Tajęcina leży około 5 minut drogi od Jasionki.
– Baza jest tak blisko, iż Amerykanie korzystają z infrastruktury naszej miejscowości – z boiska, żeby poćwiczyć lub pograć w piłkę nożną, chodników, gdzie biegają i robią swoje ćwiczenia sprawnościowe zarówno te rekreacyjne jak i stricte sportowe – opowiada nam Adrianna Rząsa.
Gdy w Tajęcinie organizowano turnieje piłki nożnej, też zawsze się pojawiali. – Grali z naszymi chłopakami. Są kulturalni, zawsze się uśmiechają, mówią "dzień dobry". I pomagają, gdy trzeba. Na przykład zdarzyło się, iż gdy komuś uciekł pies, pomagali go ścigać – mówi radna.
Obie miejscowości – Tajęcina i Jasionka – znajdują się w gminie Trzebownisko.
– Działki, na których urzędują Amerykanie znajdują się w gminie Głogów Małopolski. Ale są to działki w większości mieszkańców Tajęciny, którzy na ok. 10 lat wydzierżawili je pod wojska amerykańskie – mówi Adrianna Rząsa.
Pod względem finansowym musiał to być bardzo dobry "deal".
Mieszkańcy podzieleni ws. amerykańskich żołnierzy
– Na samym początku, gdy Amerykanie się do nas sprowadzili, operowali cenami, jakie były w USA. Po takich cenach dzierżawili tereny i wynajmowali mieszkania czy domy. Dopiero po pewnym czasie zorientowali się, iż ceny w Polsce są zupełnie inne i później je zaniżali. Część mieszkańców z okolic Tajęciny i Jasionki skorzystało z tego – mówi Adrianna Rząsa.
Niektórzy, jak słyszymy, na początku choćby wynajmowali Amerykanom swoje domy i przenosili się do Rzeszowa. Tam wynajmowali mieszkanie. Z wynajmu domu płacili za nie, spłacali kredyt za dom i jeszcze im zostawało. – To były naprawdę dobre pieniądze. Co prawda część mieszkańców już wróciła, ale niektóre domy dalej są wynajmowane dla pracowników amerykańskiej jednostki. Mieszkają w nich głównie urzędnicy – mówi mieszkanka Tajęciny.
Baza znajduje się na uboczu, od strony lasu, ale w bliskim pobliżu jest około 20 domów mieszkalnych.
Jak w ogóle razem im się mieszka? Opinie mieszkańców są podzielone. Choć doceniają bezpieczeństwo.
– Niektórym przeszkadza to, iż pojawiają się w naszej miejscowości. Że nie zawsze po sobie sprzątają, iż hałasują, iż w jednostce czasem realizowane są imprezy i dochodzi stamtąd głośna muzyka. To nie jest Warszawa, czy Kraków. To są małe miejscowości, to jest Podkarpacie. I na początku były negatywne emocje. Postawili namioty, zaczęli huczeć agregatami i świecić mocnymi lampami. Często pojawiali się na wsi, zamawiali bolty do Rzeszowa. Na samym początku może za bardzo przytłoczyli nas swoja obecnością. Aż za bardzo było ich wszędzie widać. Ale z biegiem czasu ludzie się przyzwyczaili – mówi radna.
Jak opowiada, władze jednostki chyba same doszły do wniosku, iż jest ich wszędzie za dużo. I z czasem pewne usługi zorganizowano im na terenie bazy.
Ale najbardziej życie mieszkańcom uprzykrzają dostawy do bazy, które od trzech lat realizowane są ich drogą wiejską, która ma ograniczenie do 8 ton.
– Tiry zawracają na wąskich uliczkach, niszczą asfalt. Komuś wjechali na podjazd i wyłamali kostkę. Uszkadzają znaki drogowe, czy ogrodzenia. Tak jest od 3 lat. Ale mimo wszystko pilnują naszego bezpieczeństwa. I jako mieszkańcy czujemy się z nimi bezpiecznie – mówi Adrianna Rząsa.
Dodaje jeszcze, iż Amerykanie mogliby bardziej z nimi współpracować. Bo lokalne władze nie wiedzą, co dzieje się w jednostce. A dochodzą do nich na przykład informacje, iż realizowane są tam jakieś szkolenia, z obsługi czołgów czy wyrzutni rakietowych, i iż szkoleni mają być Ukraińcy.
Załóżmy, iż kończy się wojna, hub traci sens...
Sołtys Jasionki mówi jeszcze, iż czasem konwój hamuje ruch. A bywa, iż składa się z ok. 40 samochodów. Ale dziś jest zrobiona droga dwupasmowa do Rzeszowa, jest łatwiej. Wójt interweniował też w sprawie nocnych konwojów i dziś w nocy samochody nie używają już sygnałów dźwiękowych, tylko świetlne, co też kiedyś przeszkadzało mieszkańcom.
Poza tym, jak zauważa, ich obecność w zasadzie nie ma przełożenia na budżet sołecki, czy gminy. Jako samorząd nie mają z tego korzyści materialnych. Podkreśla, iż chodzi o bezpieczeństwo.
Pytanie, co dalej, jeżeli miałoby się okazać, iż czarne scenariusze w polityce wobec Ukrainy się sprawdzą.
– Wójt powiedział ostatnio, iż jako mieszkańcy chcielibyśmy wsparcia od rządu. Niedawno było spotkanie z przedstawicielami partii, która w naszym regionie chce wypromować Rafała Trzaskowskiego. I też były pytania, co kandydat na prezydenta chce nam zaproponować na przyszłość, żeby było zabezpieczenie dla naszej miejscowości – mówi Jacek Szostek.
– Nie tylko, żebyśmy liczyli sami na siebie, bo jesteśmy gminą strategiczną. Każdy mówi, iż jakikolwiek byłby atak na nas, żeby np. odciąć dostawy, to my jesteśmy jako pierwsi – dodaje.
Jak w praktyce zmieniłoby się ich życie, gdyby Amerykanie musieli wyjechać?
– W tym momencie nie potrafię powiedzieć. Na pewno byłoby spokojniej, jeżeli chodzi o ilość samochodów i tego, co na co dzień widzimy. Ale jak przełożyłoby się to na naszą sytuację od strony ekonomicznej i bezpieczeństwa? Nie mam pojęcia. Na pewno będziemy czuć się bardziej zagrożeni. Nie będziemy mieć takiej ochrony, jaką mamy teraz. I trochę jest strach z tego powodu – mówi Adrianna Rząsa.
To załóżmy jeszcze taki scenariusz. Kończy się wojna, hub traci sens. Mówił o tym prof. Maciej Milczanowski z Uniwersytetu Rzeszowskiego, ekspert ds. obronności i bezpieczeństwa, którego cytuje rzeszowski portal Nowiny24:
"Jeśli choćby Trump utrzyma decyzję o wycofaniu pomocy dla Ukrainy, to lotnisko w Jasionce nie musi automatycznie stracić statusu hubu przerzutowego. Istnieje prawdopodobieństwo, iż ten status zostanie zachowany, bo Zjednoczona Europa wciąż będzie przez Jasionkę wysyłać Ukrainie broń i pomoc materiałową".
Oraz: "Jeśli jednak Ukraina pod presją zdecyduje się na kapitulację, hub w Jasionce straci jakiekolwiek znaczenie".
A zatem co wtedy?
– Wtedy wrócimy do normy i będzie jak wcześniej. przez cały czas bylibyśmy miejscowością, która cieszy się z tego, iż ma lotnisko, z którego możemy lecieć w różne strony świata. I cieszylibyśmy się, iż naród ukraiński w końcu też normalnie może żyć – odpowiada Jacek Szostek.