Wałęsa: uratowałem Solidarność, teraz ratować demokrację

upday.com 1 dzień temu
Niebiosa mi pomagały, uratowałem powstanie Solidarności - powiedział PAP pierwszy przewodniczący NSZZ „Solidarność”, b. prezydent Lech Wałęsa. Według niego, w tej chwili największym zadaniem jest odbudowa zaufania do demokracji. „To wyzwanie na dziś – i dla Polski, i dla całego świata” – zaznaczył. PAP

W 45. rocznicę Porozumień Sierpniowych Lech Wałęsa dzieli się dramatycznymi wspomnieniami z sierpnia 1980 roku i ostrzeżeniami o zagrożeniach dla współczesnej demokracji. Były prezydent i laureat Pokojowej Nagrody Nobla w rozmowie z PAP ujawnia, jak cudem dostał się do stoczni i jak "uratował powstanie Solidarności".

Wałęsa przyznaje, iż w sierpniu 1980 roku nie miał momentów zawahania, ale uważał, iż jest "trochę za wcześnie". "Po lekcji z Grudnia'70 wiedziałem, iż na wielu frontach musimy być organizacyjnie lepiej przygotowani, aby to wypaliło. Po drugie, moja żona rodziła wtedy córeczkę Anię. Nie pasowało mi to wszystko" - wspomina.

Obietnica zmieniła historię

Decydujący był fakt, iż złożył obietnicę. "Obiecałem, więc klamka zapadła. Tak zostałem wychowany - trzeba dotrzymywać zobowiązań" - tłumaczy Wałęsa. Dodaje, iż jako dziecko słuchał starszych, którzy po śmierci Stalina marzyli o zakończeniu komunizmu i wyrwaniu się spod rosyjskiego jarzma.

Dostanie się do stoczni było dramatyczne. Do dziś Wałęsa podejrzewa, iż Bogdan Borusewicz go "wystawił", ogłaszając publicznie, iż ma być szefem strajku. "Bezpieka wiedziała, iż mam prowadzić strajk i pilnowała mnie tak, iż mucha by się nie przecisnęła" - relacjonuje były prezydent.

Cudowne wejście do stoczni

Opisuje, jak przed jego mieszkaniem na Stogach "dzień i noc ktoś siedział i czuwał". Chciał wyskoczyć przez okno, ale pod domem stał milicyjny samochód. "Położyłem się spać. Kilka godzin później obudziłem się i pomyślałem, co ja powiem kolegom? Pożegnałem się z żoną i wyszedłem. Cud - nie zatrzymali mnie" - wspomina.

Po latach dowiedział się, iż funkcjonariusze mogli go zatrzymać tylko do czasu przyjścia przełożonych. "Decyzja o zatrzymaniu mnie się przeciągała, a ja w ostatnich sekundach wskoczyłem na teren stoczni i przejąłem strajk, który już gasł" - mówi Wałęsa. Dodaje kategorycznie: "Uratowałem powstanie Solidarności. Gdybym wtedy nie wkroczył, wszyscy siedzieliby we więzieniach".

Przekonanie o pokojowym zwycięstwie

Wałęsa miał przekonanie, iż można zwyciężyć na drodze pokojowej, choć intelektualiści mówili, iż to niemożliwe. "Widziałem, iż komunizm i powojenny podział świata na strefy wpływów wyczerpały swoje możliwości, hamowały rozwój i trzeba to zmienić" - wyjaśnia. Udało się, bo "miliony osób mnie słuchały".

Najważniejszą spuścizną Sierpnia'80 według Wałęsy jest wywrócenie starego porządku. "Europa poszła w dobrym kierunku, likwidując granice i wprowadzając wiele zmian. Pomyliłem się w jednym - sądziłem, iż inne kontynenty pójdą w tę samą stronę, a one stanęły" - ocenia były przywódca "Solidarności".

Krytyka współczesnej polityki

Wałęsa ostro krytykuje obecny stan polityki. "Ludzie sukcesu, ludzie mądrzy olali politykę. Wchodzą do niej same odpady - ci, którym się nie powiodło. Dopuszczono głupców i mało kto jest tam wartościowy" - stwierdza. Jego zdaniem społeczeństwo przestaje wierzyć w demokrację, bo telefony i internet "obnażyły kłamstwa i oszustwa" polityków.

W efekcie ludzie wybierają populistów i demagogów. "Dlatego wybierają populistów i demagogów - Trumpów, Kaczyńskich, Nawrockich" - wymienia Wałęsa. Uważa, iż "wszystkie partie trzeba rozwalić i od nowa zorganizować".

Recepta na uratowanie demokracji

Były prezydent proponuje trzy zasady dla partii politycznych. Po pierwsze, każdy lider powinien sprawować władzę maksymalnie przez dwie pięcioletnie kadencje. Po drugie, każdy polityk może być odwołany w dowolnym momencie, jeżeli zebranych zostanie więcej podpisów niż liczba głosów w wyborach. Po trzecie, partie muszą być transparentne finansowo.

"Jeśli mnie nie posłuchacie i tego nie zrobicie, to ludzie podpalą Europę i świat" - ostrzega Wałęsa. Dodaje dramatycznie: "Nie będzie 500 lat życia na tej ziemi, przyślą nam Adama i Ewę i od nowa zaczniemy. A jeżeli wprowadzicie te zasady, to za 15-20 lat demokracja wróci".

Ukraina i zmiana systemu w Rosji

W kwestii wojny w Ukrainie Wałęsa przypomina, iż Polska miała trudniejszą sytuację - "mieliśmy Związek Radziecki i Układ Warszawski" - a jednak udało się rozbić stary system dzięki pokojowej walce. Uważa, iż "nawet jeżeli teraz pomożemy Ukrainie wygrać, to za kilkanaście lat Rosja znów się podniesie i nasze wnuki będą musiały z nią walczyć".

Dlatego jego zdaniem należy pomóc Rosji zmienić system polityczny. "Problemem nie jest tylko Putin, ale cały mechanizm, który tworzy takich przywódców" - tłumaczy Wałęsa. Gdyby obowiązywały wspomniane przez niego zasady, "żadna dyktatura by się nie utrzymała".

Testament lidera

Zbliżając się do 81. urodzin, Wałęsa mówi o przeniesieniu się "do wieczności". "Wykonałem swoje zadanie - obaliłem stary porządek. Boję się tylko, iż moje zwycięstwo zostanie zniszczone" - wyznaje. Potrzebuje potwierdzenia, iż "Solidarność" i on "dobrze walczyliśmy".

"Los wyznaczył wam, młodym, zadanie: zbudować nowy ład. Macie dziś największą szansę na pokój, rozwój i dobrobyt, ale musicie się zabrać do roboty" - apeluje do młodego pokolenia. Kończy optymistycznie: "A najlepiej - żeby wam się chciało chcieć, piękny świat będziemy mieć. Nie wolno bać się problemów. Gdy jest ciężko, rodzi się nadzieja".

Źródła wykorzystane: "PAP" Uwaga: Ten artykuł został zredagowany z pomocą Sztucznej Inteligencji.

Idź do oryginalnego materiału