Warsztaty „Bądź gotów!” – eksperci radzili, jak przygotować dzieci na zagrożenia i sytuacje kryzysowe

ikc.pl 1 godzina temu

Jak rozmawiać z dziećmi? Dlaczego nie wolno przy nich narzekać? Kiedy rodzi się trauma? Czy jesteśmy gotowi na kryzys bezpieczeństwa? Po co dziecku gwizdek na wojnie? Odpowiedzi na te i podobne pytania usłyszeli uczestnicy warsztatów „Gdy zamiast dzwonka zabrzmi syrena. Jak przygotować dzieci na zagrożenia i sytuacje kryzysowe”.

Pod takim hasłem odbyło się kolejne spotkanie poświęcone bezpieczeństwu mieszkańców Krakowa, zorganizowane w ramach cyklu konferencji o obronie cywilnej „Bądź gotów! Zanim zawyją syreny w Krakowie”. Zaprosili na nie: dr Aleksander Miszalski – Prezydent Miasta Krakowa, Jakub Kosek – Przewodniczący Rady Miasta Krakowa, Kazimierz Barczyk – Przewodniczący Stowarzyszenia Gmin i Powiatów Małopolski. W czwartkowy wieczór w sali Auditorium Maximum Uniwersytetu Jagiellońskiego zgromadziło się ok. tysiąca osób. Cenną wiedzą dzielili się z nimi eksperci: Wiesław dr hab. Wiesław Gumuła (prof. UJ, socjolog), dr Jacek Bartosiak (Strategy&Future/Civil Defense), dr Marek Babik (ekspert ds. komunikacji interpersonalnej), Sylwia Michalec-Jękot (ekspertka ds. interwencji kryzysowej, b. dyrektor Ośrodka Interwencji Kryzysowej), Paweł Mateńczuk „Naval” (b. operator JW GROM, pełnomocnik Ministra Obrony Narodowej).

Kazimierz Barczyk i Jakub Kosek (fot. Artur Gawle)

Witając zebranych Kazimierz Barczyk, przewodniczący SGiPM, podkreślał, iż te warsztaty mają charakter specjalny, bo poświęcone są bezpieczeństwu najmłodszych. – Nie ma ważniejszej rzeczy dla rodzica niż bezpieczeństwo i zdrowie własnych dzieci – ocenił wicekurator oświaty w Krakowie Artur Pasek dziękując organizatorom spotkania. Wszyscy uczestnicy warsztatów otrzymywali od organizatorów broszurę „Jak budować codzienną bazę komunikacyjną z dzieckiem, która wzmacnia je na czas kryzysów. Jak rozmawiać z dziećmi i wspierać je w sytuacji realnego zagrożenia”. – Postaram się znaleźć środki w budżecie miasta, by takie materiały trafiły do krakowskich szkół – deklarował Jakub Kosek, przewodniczący RMK.

Trauma pojawia się zanim zawyją syreny alarmowe

O dziecięcej traumie spowodowanej zagrożeniem wojennym i samą wojną mówił prof. UJ Wiesław Gumuła. Zwracał uwagę, iż do niezwyczajnej sytuacji wojennej przygotowywane są armie, służby państwowe, jednostki specjalne, ale nie dzieci.

– Wojna rodzi wstrząs fizyczny i psychiczny, wojnie towarzyszy trauma. Ta pojawia się wcześnie – zanim zawyją syreny, zagłuszając dźwięk szkolnego dzwonka – stwierdził prof. Gumuła. Dodawał, iż strach i niepokój budzą się przedwcześnie, jakby już działo się coś bardzo groźnego, choć wcale nie musi się to wydarzyć w przyszłości. Z drugiej strony trauma wywołana przez rzeczywistą wojnę zostawia ślady w pamięci, w organizmie. – Są ludzie, którzy sobie nigdy z nią nie poradzą. Dzieci poddane traumie nie są przygotowane do samodzielnego życia – zaznaczył socjolog.

Według niego trzeba wiedzieć, jak przygotować dzieci do sytuacji kryzysowej jeszcze przed jej nastaniem, potem jak przygotować je na zachowanie się w czasie wojny i jak później pomagać im wyjść z wojennych przeżyć. – Jedni mówią, iż dzieciom należy zapewnić cieplarniane warunki dorastania, inni preferują „zimny wychów”. To skrajności. Dzieciom należy zapewnić codzienną życzliwą atmosferę oraz godziwe warunki życia i dozować im swoiste „szczepionki społeczne”, które będą budować odporność na traumatologiczne sytuacje – radził ekspert.

Na pierwszym planie prof. UJ Wiesław Gumuła (fot. Artur Gawle)

Prof. Gumuła podkreślał, iż w czasie realnego zagrożenia i wojny nie wolno dzieci zostawiać samych, bez opieki. Dlatego tak ważne są rozwiązania systemowe – instytucjonalne i logistyczne, które zapewnią opiekę i towarzystwo dzieciom, gdy ich rodzice będą walczyć lub pracować.

– Nie można zarażać traumą. Trzeba uważać przy dzieciach, dla nich jesteśmy autorytetami. jeżeli zobaczą nasz lęk, iż nie dajemy sobie rady, możemy wywołać u nich traumę – przestrzegał socjolog. Podkreślał, iż po wojnie swoją traumą również można zarażać bliskich. I trzeba pamiętać, iż niektóre recepty na traumę dorosłych (jak np. odwoływanie się do patriotyzmu) nie zawsze pomagają dzieciom.

Kryzys bezpieczeństwa państwa zbliża się wielkimi krokami

Jacek Bartosiak opowiadał o scenariuszach zagrożeń, z którymi w najbliższym czasie może mierzyć się Polska i Kraków. – Z dnia na dzień jesteśmy w coraz trudniejszej sytuacji. Nasi sojusznicy – Stany Zjednoczone rozmawiają z Rosjanami za naszymi plecami. Mamy do czynienia z sytuacją, w której USA różnicują bezpieczeństwo, a więc podważają fundament NATO – tłumaczył ekspert Strategy&Future. Nie pozostawiał złudzeń, iż to się zmieni, gdy w Stanach do władzy dojdą demokraci albo inni republikanie niż teraz.

Według Jacka Bartosiaka wielkimi krokami zbliża się kryzys bezpieczeństwa państwa. To efekt m.in. prowadzonego od 20 lat sporu politycznego o to, czy bezpieczeństwo oprzeć na orientacji amerykańskiej czy europejskiej. – Obie strony tego sporu poniosły spektakularną klęskę – ocenił dr Bartosiak. – Pomimo tego bankructwa politycy przez długi czas będą wypierać swoją porażkę. Im dłużej będzie to trwało, tym gorzej dla nas – dodał. I podkreślał, iż jesteśmy uzależnieni od USA, do tego pogłębiamy to uzależnienie poprzez zakupy i politykę. – To błąd. Państwo suwerenne musi samo sobie zapewnić bezpieczeństwo – stwierdził.

Swojego bezpieczeństwa nie poprawiamy również dlatego, iż nie mamy dobrej polityki w zakresie obrony cywilnej. – W państwie polskim nigdy nie było obrony cywilnej z prawdziwego zdarzenia, mierzymy się więc z czymś zupełnie nowym. I nie chodzi wcale o wydawanie pieniędzy na sprzęt, ale o dobre zorganizowanie społeczeństwa. Dobra obrona cywilna jest w naszych głowach – mówił Jacek Bartosiak.

Jacek Bartosiak (fot. Artur Gawle)

Jego zdaniem obrona cywilna powinna być oparta na samorządach i kobietach. – o ile kobiety nie czują się bezpiecznie, one najszybciej reagują – zabierają dzieci ze szkoły, same nie idą do pracy, potem namawiają mężów, by nie szli do pracy, a w końcu przekonują ich, iż należy uciekać na zachód – tłumaczył ekspert. Według niego w każdej gminie powinien być pełnomocnik ds. obrony cywilnej, który by za wszystko odpowiadał i informował o sposobach zabezpieczenia, miejscach schronienia czy zapasów wody. – To uspokoiłoby wielu ludzi – argumentował Jacek Bartosiak. A tego spokoju nie przybywa po ostatnich incydentach, bo widać, iż jako państwo nie jesteśmy przygotowani na cyberataki, zamachy terrorystyczne i na infrastrukturę krytyczną.

W serii pytań padło pytanie o możliwe scenariusze na rok 2026. – Scenariusz optymistyczny: Ukraina utrzyma się, my będziemy skuteczni, Rosja się rozpadnie. Pesymistyczny: kryzys w USA, incydenty na Pacyfiku i Rosja uzyskała rozejm korzystny dla siebie i będzie gotowa do zrobienia kolejnego kroku, a my prosimy się o wojnę – taką, jaką kiedyś miała Gruzja. Scenariusz realny: Rosjanie będą testować nas tam, gdzie jesteśmy słabi, nasilą się ataki na infrastrukturę i pogranicze – prognozował Jacek Bartosiak.

Nadużywany pytań do dziecka

Marek Babik radził, jak zapewnić bezpieczeństwo dzieci od strony komunikacyjnej. – Zanim cokolwiek się zacznie groźnego, już możemy kształtować dziecko i je przygotowywać. Zdolność do radzenia sobie wynika z codziennej komunikacji w rodzinie – podkreślał.

A jak ona wygląda? Dr Babik pokazał to na przykładzie reakcji na stwierdzenie dziecka: „Nie chcę iść do szkoły”. Wtedy dorośli często mówią: „Na to nie możemy się zgodzić, to obowiązek”; „Nie przesadzaj, w szkole jest fajnie”; „Coś narozrabiałeś?”; „Nie ma o tym mowy. Do reszty pogłupielibyście przy komputerach”. Kiedy z sali padło, iż należałoby dziecko, dlaczego nie chce iść do szkoły, Marek Babik stwierdził, by tego raczej nie robić. – Nadużywamy pytań. Zanim zadasz jakieś pytanie, zastanów się, czy chcesz to wiedzieć. Dziecko ma prawo do intymności, a o ile zadajesz dużo pytań, dziecko czuje się przesłuchiwane i nie nie czuje się bezpieczne – tłumaczył. Podał też przykład znajomej, która napisała zwolnienie dziecku z każdej lekcji i choć to nie było wychowawcze, przyniosło skutek – mimo wypisanych zwolnień z lekcji, dziecko w nich uczestniczyło.

Marek Babik (fot. Artur Gawle)

Według Marka Babika nie uczono nas patrzeć na emocje dziecka. – Wychowywano nas, iż kiedy mamy konflikt, trzeba pójść w agresję lub wycofanie, zamiast tego trzeba zmierzać w kierunku współpracy i asertywności. Należy posługiwać się komunikatami otwartymi. Można nic nie mówić, a jak dziecko coś mówi, to słuchaj, nie przerywaj mu. Poczucie bezpieczeństwa u dziecka wiąże się nie z tym, iż w życiu nie ma trudnych sytuacji, ale iż może z kimś o nich porozmawiać – radził ekspert ds. komunikacji interpersonalnej.

Dziecko nie potrzebuje bohatera

O tym, jak rozmawiać z dziećmi w sytuacji realnego zagrożenia, mówiła Sylwia Michalec-Jękot. – W kryzysie dziecko potrzebuje nie bohatera, ale dorosłego, który jest z nim, słyszy je i je prowadzi – podkreślała ekspertka ds. interwencji kryzysowej. Wspominała, jak jej tata nosił w sobie traumę z II wojny światowej po tym, jak przez kilka dni był bez swojej mamy i spał po śmietnikach. Z kolei jej mama dobrze zapamiętała, jak babcia i wujek przytulali ją, kiedy w piwnicy ukrywali się przed bombardowaniem.

Według Sylwii Michalec-Jękot, z dziećmi należy rozmawiać spokojnie, nie wolno zarażać ich lękiem, trzeba używać języka dopasowanego do wieku dziecka. – Nie bój się przytulać niemowląt, nie krytykuj dzieci, iż płaczą. Akceptuj ich emocje – ty się boisz, dziecko też się boi. Nie wymagaj od razu zrozumienia. Wysłuchaj, wyjaśniaj tylko tyle, ile jest to konieczne – radziła. Apelowała też, by przy dzieciach i razem z nimi nie oglądać wiadomości, bo ich przekaz przystosowany jest dla dorosłych.

Sylwia Michalec-Jękot (fot. Artur Gawle)

Przekonywała, iż codziennym życiem przygotowujemy dzieci na jutro. Dlatego starsze dzieci należy włączać w różne aktywności, np. wolontariat. – Niech pakuje paczki, niech poda komuś coś do jedzenia, niech będzie zaangażowane, bo człowiek zaangażowany czuje, iż ma wpływ na to, co się dzieje. Dziecko ma się czuć potrzebne – opieka nad maskotką, niesienie plecaka też jest potrzebne – mówiła Sylwia Michalec-Jękot.

Zwracała także uwagę, iż w trosce o dzieci trzeba również dbać o siebie. – o ile nie będziemy dbali o siebie, nie będziemy odpoczywać, dobrze korzystać z czasu, to nie będziemy mieli zasobów, by naszym dzieciom zapewnić bezpieczeństwo – podkreślała ekspertka.

Gwizdek z kartką z ważnymi informacjami

Paweł Mateńczuk „Naval” przekonywał, iż przygotowanie dzieci na zagrożenia i sytuacje kryzysowe powinno przebiegać na wzór tego, jak przygotowani są żołnierze GROM-u. Trzeba więc m.in. poznać pole walki, dowiedzieć się, kim jest przeciwnik i poznać swoje siły.

„Naval” przypomniał, iż dawniej wiedzę o wojnie czerpaliśmy w dzieciństwie z filmów, choćby takich jak „Czterej pancerni i pies”, gdzie ludzie ginęli, a „Bolek i Lolek na Dzikim Zachodzie” też pokazywał przemoc i walki. – W dzisiejszych bajkach nie ma wojny i przemocy, nie ma przegranych, to świat sukcesu i świat cudowny. Na nas spoczywa więc obowiązek pokazania dziecku, iż w życiu dorosłym nie wszystko może się udać i iż zagrożenie może dopaść je już teraz – mówił były operator GROM-u

Jego zdaniem przeciwnik w przypadku dziecka to choroba, wypadek, klęska żywiołowa, w ostateczności wojna. Według niego nie można pokazywać dziecku, iż takiego przeciwnika się boimy, ale powinniśmy pokazać najmłodszym najbardziej niebezpieczny sposób jego działania (np. ekstremalnie niszczycielskie działanie powodzi) i jego najbardziej przewidywalne zachowanie (np. zalewanie terenów wodą powodziową).

Kolejny etap to ocena sił własnych, czyli tego, jak my sami jesteśmy przygotowani – przez rodzinę, szkołę, środowisko, sąsiedztwo. – Powinniśmy być wyposażeni w wiedzę i umiejętności. Duże pieniądze zarobiłbym na survivalu z uczeniem krojenia chleba i pomidorów, bo dziś nikt nie kupuje chleba niepokrojonego i wielu po prostu nie umie kroić chleba – podkreślał „Naval”.

Zwracał też uwagę, iż dziecko będzie najlepiej uczyć się wtedy, gdy będzie mu to sprawiało przyjemność. – o ile my dorośli będziemy tym żyć, to wciągniemy w to dzieciaki. Ważne jest nakręcenie się z naszym dzieckiem, iż robimy coś razem i iż sprawia nam to przyjemność – podkreślał.

Paweł Mateńczuk „Naval” (fot. Artur Gawle)

Paweł Mateńczuk radził, by dziecku dać specjalny gwizdek, który nie tylko wydaje dźwięki, ale można w nim umieścić kartkę z podstawowymi informacjami, np. kim jest dziecko i gdzie powinno trafić, gdy ktoś je znajdzie. Ważna jest także umiejętność korzystania z rzeczy na różne sposoby. Jak wyjaśniał, foliowe butelki na wodę mogą służyć również jako tzw. motylki, które utrzymają dziecko na powierzchni rzeki, gdy trzeba się będzie przez nią przeprawić. – To można pokazywać już teraz na basenie, to zaciekawi dziecko – radził.

Zalecał też, by nie narzekać przy dzieciach na to, iż Polska jest nieprzygotowana na trudne sytuacje, bo wtedy dzieci nie będą czuły się bezpieczne. – Kiedy mamy już sytuację kryzysową, nie obwiniajmy innych dookoła, wtedy musimy działać – przekonywał „Naval”

Kolejne warsztaty – o ewakuacji

Na koniec warsztatów Kazimierz Barczyk poinformował, iż Paulina Kosiniak-Kamysz, żona wicepremiera Władysława Kosiniaka-Kamysza, zgodziła się zostać ambasadorem cyklu „Bądź gotów!” i będzie współpracować z jego organizatorami. A Jakub Kosek zaprosił na kolejne spotkanie, które odbędzie się 8 grudnia 2025 roku, a będzie poświęcone bezpiecznej ewakuacji.

Organizatorem warsztatów z cyklu „Bądź gotów!” są: Samorząd Miasta Krakowa, Stowarzyszenie Gmin i Powiatów Małopolski oraz Stowarzyszenia „Bądź gotów!”. Spotkania realizowane są pod patronatem Wicepremiera Ministra Obrony Narodowej Władysława Kosiniaka-Kamysza, Prezydenta Miasta Krakowa dra Aleksandra Miszalskiego, Przewodniczącego Rady Miasta Krakowa Jakuba Koska i Małopolskiego Kuratora Oświaty dr Gabrieli Olszowskiej.

Grzegorz Skowron (Agencja Informacyjna GEG)

Idź do oryginalnego materiału