Wielka letnia ofensywa (Archiwum – lipiec 2022)
Czy ukraińska ofensywa jest możliwa i w jakim zakresie? I na ile jest potrzebna w obecnej sytuacji na froncie? Żeby odpowiedzieć na te pytania trzeba trochę polityki. Według Clausewitza i późniejszych teoretyków militarnych wojna ma cele całościowe i cząstkowe.
Cele całościowe czyli wyznaczane przez kierownictwo polityczne Rosji, to podbicie lub podporządkowanie całej Ukrainy co nie jest do końca tożsame, ale zbliżone. Cele polityczne Ukrainy to zgodnie z Zasadą Lustra powrót do granic z 2014 roku ale dotychczasowy przebieg wojny wszystko zmienia.
W grę zaczynają wchodzić cele cząstkowe czyli to co opisał Churchill jako „takie zdobycze, które pozwalają wmówić opinii publicznej iż się wojnę wygrało”. I co mamy po obu stronach?
Cele Rosji się zmieniły i to wyraźnie. Stanowi je podbicie jak największej części Ukrainy Wschodniej i wcielenie do Rosji lub ustanowienie tam marionetkowych quasi-republik.
A cele cząstkowe Ukrainy? Kierownictwo polityczne, dalej artykułuje je jako powrót do granic z 2014 roku. Czyli wszystko albo nic po ukraińskiej stronie? Tak, bo naród nie zaakceptuje oddawania własnej ziemi, po błyskotliwych zwycięstwach z wczesnej wiosny Nie, bo choćby optymistycznie nastawione kierownictwo polityczne Ukrainy zdaje sobie sprawę co jest możliwe, a co – nie.
Ale tu właśnie znajdują się podstawy „wielkiej strategicznej ofensywy” która ma zmienić całkowicie losy wojny. Jej założenia są więc polityczne, nie wynikające z sytuacji militarnej I z tego wynika komunikacja stricte polityczna ustawiająca tą ofensywę na kierunku chersońskim. Nie ulega kwestii, iż Rosjanie mają ból głowy. Bo tak otwarte komunikowanie kierunków wielkiego natarcia przypomina Operację „Bagration” z 22.06-31.07.1944, gdzie ZSRR prawie otwarcie pokazał gdzie chce uderzyć. Niemcy nie uwierzyli, mieli to za podstęp i zostali rozbici.
Tymczasem SZU z militarnego punktu widzenia mają przynajmniej dwie opcje: kierunek chersoński lub zaporoski i uderzenie na Melitopol.
To ostatnie bardzo zaszkodziłoby siłom inwazyjnym, odcinając praktycznie ich logistykę na południu. Rosjanie działają więc prewencyjnie. Na kierunku chersońskim pojawiły się 2 bgb i to nowe, z uzupełnień z Centralnego OW oraz 2 bgb WDW. Rozbudowywane pozycje obronne, to już 4 linia, bo SZU właśnie zaczęły przełamywanie trzeciej. Sprowadzono także dodatkową artylerię. Te dwa bgb WDW świadczą o tym iż Rosjanie myślą o jakieś operacji odciążającej typu uderzenia na ukraińskie centra logistyczne za frontem lub w bezpośredniej bliskości frontu przejęcie obszaru istotnego dla logistyki jak np. skrzyżowania dróg głównych.
Na kierunku zaporoskim ustanowiła się też „straż pożarna” czyli 2 bgb które już walczyły u Dawidowego Brodu, wydzielony batalion panc. Nie jest też jasne, dokąd idą rozpoznane już transporty z okolic Biełogrodu, kierujące się na południe. Na pewno te transporty nie idą na kierunek bachmucki. Możliwe iż trafią na zaporoski, możliwe iż na chersoński. Czyli koncentracja pod Biełogrodem zaczyna uzupełniać braki na froncie południowym.
Rosjanie przygotowują się na obu ważnych kierunkach na ofensywę ukraińską.
Jaka mogła by być ofensywa SZU? Płk. Piotr Lewandowski, doskonały analityk a i praktyk nie byle jaki, stwierdził, iż konieczne byłoby 10 brygad lub równoważników: 6 w pierwszym rzucie i 4 w drugim. Atak musiałby być zaskakujący przynajmniej w pierwszym okresie jego trwania. Koncentracje lokalne i drogi dofrontowe ich tworzenia musiały by być słabo rozpoznane przez przeciwnika. Jednostki musiałaby pobrać zaopatrzenie na przynajmniej 5 dni samodzielnych działań. Artyleria musiałby być skoncentrowana i zaopatrzona, częściowo na pozycjach stałych.
Czy mimo przewagi informacyjno-rozpoznawczej jaką mają SZU dzięki NATO jest to możliwe? Nie, bowiem w strefie bliskiej frontu Rosjanie mają dobre rozpoznanie i jak dowiodły ostatnie aresztowania, agentów terenowych (np. wybuch w Reni) i uplasowanych blisko władz politycznych UKR. Ofensywa prowadzona w tej sposób niesie więc za sobą wielkie ryzyko, iż siły ukraińskie natkną się na przygotowanych Rosjan, zaś ich artyleria postawi zapory ogniowe za idącym na przełamanie pierwszym rzutem, jednocześnie ostrzeliwując obszar ataku. Tymczasem choćby na kierunku chersońskim atak nie może nastąpić szerokim frontem, musi przybrać postać przejmowania punktów kluczowych, żeby przełamać obronę rosyjską (np. kierunek Dawidowego Brodu, Snihuriwka, Archangelski). Podobnie na kierunku zaporoskim, gdzie działania wokół Połoh, dość dokładnie pokazują, gdzie SZU widzą „schwerpunkt” początku takiej ofensywy. Tam Rosjanom byłoby jeszcze łatwiej skanalizować ukraiński atak i uderzyć na skrzydła przy czym mieliby wybór miejsca kontrataku. Przy silnym wsparciu artylerii tak atak można skanalizować i osłabić/zatrzymać, zmusić do „dreptania w miejscu” przed obroną rosyjską. A to już byłaby klęska tej ofensywy. W strefie przyfrontowej mogą też działać WKS.
Ale czy z obecną artylerią RUS byłoby to możliwe? w tej chwili na froncie mamy przemieszanie sprzętu artyleryjskiego w SZFR i to kilku generacji. Nony, MSTA-S, MSTA-M, Rapiry sąsiadują z D-30, M-30, MŁ-20 i moździerzami 120 mm bliskiego wsparcia. Koszmar logistyki, ale da się chwilowo ustanowić działający system wsparcia obrony. Ogień zaporowy prowadzony jest wtedy do pola w momencie ataku, napad ogniowy na wykryte regiony koncentracji i stanowiska artylerii, ogień odcinający uniemożliwiający wsparcie atakujących lub wejście do walki II rzutu, bezpośrednie wsparcie obrony. Stwierdzenie „chwilowo” jest użyte nie bez powodu bowiem braki rosyjskiej logistyki uniemożliwiły dotąd ustanowienie tego systemu na trwałe, na którymkolwiek z odcinków TDW, o czym świadczy małe wykorzystanie ostrzału nękającego przez artylerię RUS oraz napadów ogniowych. To abecadło artyleryjskie i artyleria RUS potrafi robić, choćby z tym sprzętem który ma. Potrzebne jest tylko w miarę dobre rozpoznanie na głębokość 10-15 km w ugrupowanie nieprzyjaciela czyli SZU Rosjanie aż tak ślepi nie są bezpośrednie rozpoznanie przyfrontowe mają. Że taki system ogniowy wmontowany w obronę działa, przykładem Kaiserschlacht z 1918 roku. Niemcy sprowadzili na linię frontu tylko do operacji Michel 6 tys. dział, część wyeksploatowanych. Chodziło tylko u uzyskanie efektu skali. I to się udało, mimo iż celność była kiepska.
RUS posiadają także WRE, którego nauczyli się używać i bezpośrednie ruchy jednostek ukraińskich w strefie frontowej potrafią odtworzyć o czym SZU mówią. I to wchodzi w grę słabość SZU: Ukraińcy słabo sobie radzą z przełamywaniem rozbudowanych pozycji obronnych. Przyczyna w operowaniu małymi formacjami taktycznymi jak BTG i wydzielone elem. brygad, których działania trudno skoordynować ze sobą. Najwyższym szczeblem organizacyjnym jest brygada, często na froncie nieistniejąca bo jej BTG lub kompanie rozparcelowano gdzie były potrzebne.
Podobnie z artylerią, dobrą, działająca precyzyjnie, ale tylko odcinkowo. Raz zadziałała w koncentracji, pod Siewierodonieckiem, efekty były spektakularne, ale niewielkie odległości zniwelowały początkową „dłuższą rękę” jaka dzięki większemu zasięgowi miała UKR artyleria.
I dodatkowy efekt negatywny: Wielka Letnia Ofensywa wydrenuje front z sił rezerw. i nowych brygad bo postępy ataku trzeba podtrzymywać a straty-i to duże-na pewno będą. Tymczasem RUS po zahamowaniu postępów UKR ofensywy mają jeszcze na tyle siły by zrealizować ataki lokalne. W grę wchodzi też rozpoczęcie akcji odciążających. Możliwy w tym momencie byłby atak na kierunku charkowskim/atak w kierunku na Bahmut/przeprawa przez Doniec Siewierski połączone z terrorystycznym ostrzałem Kijowa lub choćby Lwowa.
To przypuszczenia, bowiem wykryto dwukrotne loty formacji 15x Ił-76M na Białoruś. Moim zdaniem przywiozły zaopatrzenie dla dywizjonów artylerii rakietowej RUS stacjonujących na Białorusi, które stamtąd będą prowadziły ostrzał terrorystyczny ukraińskich miast. Takie ataki, zatrzymanie ofensywy SZU i lokalne kontrataki SZFR mogłyby wywołać chaos w Ukrainie i o to chodziło by Rosjanom.
Tak więc Wielka Ofensywa Letnia ze strony ukraińskiej obarczona jest wieloma niewiadomymi.
Dochodzimy do konkluzji: ta akcja ofensywna z militarnego punktu widzenia obdarzona jest zbyt wielkim ryzykiem i taktycznym i operacyjnym. Natomiast jak powietrze potrzebna jest władzy politycznej w Ukrainie i to ona na nią nalega. Miejmy nadzieję, iż SG SZU będą miały tyle mocy decyzyjnej by przeciwstawić się działaniom, które na dłuższą metę mogą zagrozić ukraińskiej sprawnej obronie kraju. A jeżeli spojrzymy na dotychczasowy przebieg walk widać, iż aktywna obrona i kontrataki najlepiej SZU wychodzą ale Letnia Ofensywa jest też przydatna. Nie jako zrealizowany atak, ale jako jego groźba, utrudniająca Rosjanom planowanie operacyjne.
A mimo iż mowa o „17 mln pocisków artyleryjskich” w magazynach głębokiego składowania RUS, to sami Rosjanie przyznają iż różowo nie jest. Z kanałów na Telegramie można się dowiedzieć, iż 4 standardy amunicji artyleryjskiej 152 mm i bałagan logistyczny już spowodowały, iż na front trzeba było z magazynów dowozić 152 mm MŁ-20 bowiem w składach leżą stosy amunicji, której inny typ dział wykorzystywać nie może. Że szefowie magazynów głębokiego składowania polecenie „wydać amunicję” traktują dosłownie i każą ładować co mają na składzie. W związku z tym w „jednym z miast przyfrontowych po naszej (czyli RUS) stronie stoi pociąg ze starą amunicją 122 mm z którą nie wiadomo co robić”. Że na jeden z odcinków dostarczono rakiety 122 mm „na tydzień ostrzału dywizjonu” mimo iż nie było tam BM-21. Że „lufy w wielu działach tak wyślizgane, iż strzelamy mniej więcej na kierunek, a już dowództwo powiedziało, iż nowe najwcześniej za 2-3 miesiące”.
W zasięgu SZU całkowicie leży Mała Ofensywa z szeregiem kontrataków, które spowodują zepchnięcie Rosjan do Dniepru. Czy uda się przy okazji wyzwolić Chersoń? Może to zależeć od ogólnej sytuacji na froncie i to nie tylko południowym, ale całym TDW. Jednak już takie osiągnięcie byłoby czymś co powinno zadowolić ukraińskich polityków. Trzeba bowiem myśleć o jesieni, a ta ponoć zapowiada się w Ukrainie długa i dżdżysta, co byłoby nieprzyjemne dla Ukraińców, ale zwolniło całkowicie rosyjskie ataki. Jak bowiem dowiodła kampania wiosenna w ukraińskim błocie kiepsko się walczy, zwłaszcza czołgom i bmp, zaś siły białoruskie, które w tej chwili można ocenić na pełnostanowe i do użycia na froncie 4 brygady jeżeli nie pójdą na front teraz, to jesienią na pewno nie wejdą do walki.
Marek Meissner – dziennikarz i analityk ekonomiczny i militarny od 1992 roku. Przetrwał jak do tej pory wszystkich ministrów MON i wciąż ma nadzieję. Wróg zaprzysięgły Kodeksu Betonido. Autor military fiction o wojnie polsko-rosyjskiej „czas Straceńców” Motto „nie doceniamy ile w wojnie stanowią logistyka i gospodarka”