Wielkanoc bez rozejmu. Co planuje Kreml? Eksperci mówią o możliwych scenariuszach

wiadomosci.gazeta.pl 2 dni temu
Mimo nadziei na szybkie zakończenie wojny rozmowy pokojowe z udziałem USA raczej nie zatrzymają rosyjskiego natarcia w najbliższym czasie - tak twierdzą ukraińscy analitycy. Ich zdaniem Kreml będzie przez długie miesiące stawiać nierealistyczne żądania, licząc na korzystniejsze warunki rozejmu.
Biały Dom już na początku kwietnia przyznał, iż wielkanocny rozejm w Ukrainie, zapowiadany przez Donalda Trumpa, nie dojdzie do skutku. Mimo to rozmowy z przedstawicielami Kremla trwają, a deklaracje o szybkim zakończeniu wojny coraz bardziej rozmywają się w politycznej mgle. Sytuacja pozostaje niepewna. Zdaniem analityków liczenie na to, iż amerykańskie pośrednictwo zatrzyma rosyjską ofensywę w najbliższym czasie, jest dziś życzeniowym myśleniem.


REKLAMA


Ukraińscy eksperci nie mają złudzeń: Kreml będzie grać na czas, zgłaszając żądania, które już na starcie są dla Kijowa nie do przyjęcia. Celem Moskwy nie jest szybkie zawieszenie broni, ale wynegocjowanie takich warunków, które maksymalnie zwiększą jej zyski - przy stole lub na polu walki. Coraz większe znaczenie ma nie tyle to, co robi Rosja, ile to, na ile pozwala jej Waszyngton, mówią eksperci.


Zobacz wideo Bandycki Petersburg chce rządzić Europą


"Wojna nie zwalnia, tylko zmienia tempo". Co szykuje Moskwa?
Rosja wraca do ofensywy - ostrzega dowódca ukraińskiej armii Ołeksandr Syrski. Według niego wiosenno-letnia kampania już się rozpoczęła, a sygnały o przygotowaniach były widoczne od końca zimy. Oznaki wzmożonej aktywności pojawiły się m.in. w obwodach sumskim i charkowskim. Te kierunki znów zaczynają odgrywać coraz większą rolę w planach Kremla.
Analitycy oceniają, iż Kreml wykorzystał ostatnie tygodnie na odbudowę sił i przygotowanie do kolejnego uderzenia. Jak podaje Radio Swoboda, Rosja jest wyczerpana trwającą od miesięcy ofensywą w Donbasie, ale przez cały czas może prowadzić lokalne natarcia. Ich celem ma być Toreck i dalej - Kostiantyniwka. Reszta frontu, jak Pokrowsk albo Kupiańsk, ma dla nich służyć związaniu sił ukraińskich.
Jednocześnie, jak podkreśla Radio Swoboda, ukraińska armia znacząco poprawiła koordynację pomiędzy piechotą, jednostkami dronów FPV i artylerią. Coraz większe znaczenie odgrywają także rozpoznawcze i uderzeniowe bezzałogowce, które pozwalają precyzyjnie niszczyć rosyjskie pozycje jeszcze przed bezpośrednim kontaktem ogniowym.


Według źródeł BBC w ukraińskim Sztabie Generalnym rosyjska ofensywa może nastąpić już w maju lub na początku czerwca. To właśnie wtedy Rosja miałaby zgromadzić wystarczające siły, by wznowić intensywne działania na kilku odcinkach równocześnie.
O przygotowaniach do ofensywy mówił również na początku kwietnia płk Pawło Palyca, zastępca szefa biura prezydenta Ukrainy. - Obserwujemy oznaki przygotowań rosyjskiej grupy uderzeniowej do intensyfikacji działań bojowych w kilku kierunkach. Z pewnością Rosjanie mają zasoby, ale czy wystarczające, by osiągnąć znaczące sukcesy - zwłaszcza na poziomie operacyjnym? Mam co do tego poważne wątpliwości - zaznaczył.
Czy Rosja ma jeszcze zasoby do prowadzenia wojny?
Rosja przez cały czas dysponuje siłami pozwalającymi na kontynuowanie wojny, choć ich użycie staje się coraz bardziej selektywne. Jak wskazuje płk rez. Kostiantyn Maszowec, na kierunku sumskim zgromadzono około 62-65 tysięcy żołnierzy - głównie z wojsk powietrznodesantowych i marynarki, wspieranych rzekomo przez kilka północnokoreańskich brygad. Według analityka zgromadzone siły mogą prowadzić ofensywę jedynie w ograniczonej skali - maksymalnie do 10 kilometrów w głąb Ukrainy. Próba zajęcia miasta Sumy wydaje się mało prawdopodobna, chyba iż nastąpi istotne wzmocnienie rosyjskich oddziałów - a to możliwe dopiero latem, i to pod warunkiem ograniczenia działań ofensywnych na innych odcinkach frontu, uważa ekspert.


Jednocześnie Moskwa wciąż ma zapasy sowieckiego sprzętu i intensywnie rozwija przemysł zbrojeniowy. - Nie mówimy o spustoszeniu zapasów - podkreślają rozmówcy portalu TSN.ua w ukraińskim Ministerstwie Obrony. - Na składach wciąż znajdują się jednostki techniki, które są stopniowo zdejmowane z rezerwy i przygotowywane do użycia.


Eksperci są jednak zgodni: Rosji nie będzie łatwo prowadzić długoletnią wojnę. - W obecnym tempie wojna może trwać jeszcze w 2025 czy choćby 2026 roku, ale po tym Rosję mogą czekać nieodwracalne procesy gospodarcze - ostrzega poseł Fedir Wenisławsky, członek komisji ds. bezpieczeństwa narodowego, cytowany przez portal RBK Ukraina.
Rosja myśli o pokoju, ale na własnych warunkach
Coraz wyraźniejsze ruchy rosyjskiej armii na froncie mogą wskazywać, iż Moskwa powoli przygotowuje się do zakończenia wojny. Ale nie po to, by ustąpić - raczej, by narzucić swoje warunki, pisze RBK Ukraina. Według dziennikarzy Kreml nie wyklucza rozmów pokojowych - zwłaszcza tych z udziałem Donalda Trumpa - ale jednocześnie celowo przeciąga proces, licząc na pogorszenie sytuacji Ukrainy. Celem jest odzyskanie kontrolowanych wcześniej terytoriów, jeżeli nie przy stole negocjacyjnym, to na polu bitwy.
Zdaniem posła Fedira Wenisławskiego Stany Zjednoczone już choćby nie mówią o trwałym pokoju - ich celem jest po prostu szybkie zawieszenie broni, które Trump mógłby ogłosić jako sukces. - W mojej ocenie szanse na szerokie porozumienie pokojowe są dziś niskie - ocenia polityk.


Eksperci podkreślają, iż najważniejszy jest nie tyle sam Kreml, ile zachowanie Waszyngtonu. W otoczeniu Trumpa widoczny jest rozdźwięk między twardymi politykami, którzy traktują Rosję jak agresora, a tymi, którzy wciąż próbują prowadzić politykę jak zwykle, ignorując realia wojny.


W praktyce - jak zauważa analityk Glib Wołoski z fundacji "Powróć żywym" w komentarzu dla Radia Swoboda - Moskwa przez wiele miesięcy będzie forsować dla Kijowa nieakceptowalne warunki, by wymusić korzystny dla siebie rozejm. A choćby jeżeli zechce zakończyć działania, zawsze może to zrobić jednostronnie - gdy uzna, iż osiągnęła maksimum zysku, mówią ekspert.
Idź do oryginalnego materiału