Jeśli więc coś z niemal 5-godzinnej konferencji mi utkwiło w pamięci, to głównie uczucie nudy. Nie usłyszałem ani nie zobaczyłem bowiem niczego nowego. Putin jest jak akrobata, który co prawda przez cały czas nieźle wykonuje swoje cyrkowe sztuczki, ale — oglądając po raz kolejny ten sam spektakl (konferencje Putina, poza kilkoma pytaniami zachodnich dziennikarzy są właśnie spektaklem) — trudno było opanować ziewanie.
Można oczywiście, pisząc komentarz, po raz kolejny uspokajać, iż gdy Putin grozi użyciem rakiety Oresznik, to nic z tego nie wynika, bo rakiet tych Rosja ma ledwie kilka i losów wojny nie są one nie tylko w stanie zmienić, ale choćby na nie wpłynąć.
Można napisać o tym, iż gdy Putin łaskawie zapowiada, iż może rozmawiać z Ukrainą, ale ta musiałaby mieć legalne władze, stosuje tą samą od lat i tą samą co zawsze sztuczkę polegającą na tym, żeby eskalować żądania i warunki wstępne.
Można napisać, jak należy na to odpowiedzieć i iż idealnie byłoby zastosować taką samą, lustrzaną wręcz metodę — tyle iż przywódcy Zachodu to już wiedzą i pytanie nie brzmi, czy rozumieją spektakl, ale czy zechcą mieć tyle cojones, co Putin. Tyle iż owo pytanie nie będzie zaskoczeniem z kolei dla Czytelników. Wszyscy wszystko już wiedzą, bo wszyscy wszystko już widzieli i słyszeli.
„Oczyma duszy widziałem Fidela Castro”
Być może więc ważniejsze od pisania komentarza do tych lub innych stwierdzeń Putina, jest stwierdzenie na pozór niepoważne. Oglądając Putina, widziałem otóż oczyma duszy Fidela Castro. Być może skojarzenie to jest wynikiem długości konferencji. Castro znany był otóż z tego, iż wygłosił najdłuższe w historii, bo trwające 4,5 godz. przemówienie w ONZ.
Co ciekawe, nie był to szczyt jego możliwości, bo wraz z wiekiem długość jego przemówień się jedynie wydłużała. W 1998 r. przemawiał przez 7,5 godz. O ile jednak — niezależnie od tego, jak go oceniać — kiedyś jego słowa były obiektywnie ciekawe, a dla zwolenników — porywające, wraz z wiekiem im dłużej mówił, tym mniej miał do powiedzenia. Putin dokładnie w tym sensie coraz bardziej Castro przypomina.
Castro i — jak wszystko na to wskazuje — również Putin, będąc szczodrze obdarzonymi licznymi talentami, jednego nigdy nie posiedli. Ani Castro w przeszłości, ani Putin w tej chwili nie byli otóż w stanie wymyślić niczego nowego, powiedzieć niczego innego i opanować już żadnej nowej sztuczki. Pytaniem, na które nie znamy odpowiedzi, jest to, czy Rosjanie zauważą, iż lider się zestarzał, a spektakl, który oferuje ludowi, stał się ramotą.
CZYTAJ WIĘCEJ: Witold Jurasz: Polska powinna wziąć udział w rozmowach pokojowych. Dla Warszawy trzy kwestie są kluczowe