Władze Ukrainy tłumią wolność prasy? Groźby wysłania dziennikarzy na front

dorzeczy.pl 2 dni temu
Zdjęcie: Wołodymyr Zełenski, prezydent Ukrainy Źródło:Wikimedia Commons


Władze Ukrainy mają zastraszać dziennikarzy, którzy ujawniają procedury korupcyjne. Pojawiają się groźby wysłania na front.


"Ukraińscy dziennikarze oskarżają rządzących i śledczych o tłumienie ich działalności dziennikarskiej. Osoby ujawniające rządową korupcję twierdzą, iż są zastraszane m.in. obowiązkową służbą wojskową" – opisuje serwis POLITICO.


Przytoczono historię ukraińskiego dziennikarza śledczego. "Jewhenij Szulhat kończył prace nad swoim artykułem na temat korupcji w Służbie Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU), gdy umundurowani żołnierze podeszli do niego w centrum handlowym i próbowali wręczyć mu zawiadomienie o poborze. Według niego to próba stłumienia jego reportażu" – czytamy. – Uważam to za zastraszanie i utrudnianie mojej działalności dziennikarskiej – wskazał. Szulhat twierdzi, iż próba została podjęta natychmiast po tym, jak skontaktował się z SBU w sprawie artykułu. Odmówił przyjęcia zawiadomienia i natychmiast złożył skargę.


Pobór do wojska groźbą wobec mediów
"Inni dziennikarze, organy i osoby z organizacji pozarządowych, które są krytyczne wobec rządu, również ostrzegają, iż ukraińska administracja wykorzystuje pobór do wojska, aby uciszyć krytykę" – informuje POLITICO.


Władze w Kijowie zaprzeczają. "Uważam, iż wykorzystywanie narzędzi wymiaru sprawiedliwości w sprawach karnych do wywierania presji na jakiekolwiek osoby, w tym działaczy publicznych, jest niedopuszczalne, a takie fakty muszą być natychmiast zgłaszane adekwatnym organom" – przekazał zastępca szefa kancelarii prezydenta Oleg Tatarow, który nadzoruje ukraińskie organy ścigania. Tymczasem szef Centrum Działań Antykorupcyjnych, najbardziej wpływowej organizacji pozarządowej w Ukrainie — twierdzi, iż Tatarow stoi za oskarżeniami o zwolnienie go z jednostki frontowej w niewłaściwy sposób, aby objąć bezpieczniejsze stanowisko w stolicy.


Witalij Szabunin jest ścigany przez ukraińskie Państwowe Biuro Śledcze (SBI) za uchylanie się od służby wojskowej, nielegalne przeniesienie z jednostki bojowej oraz za nieprzekazanie samochodu, który został zakupiony przez wolontariuszy dla jego jednostki wojskowej. Jednak zarówno on, jak i ci, którzy przekazali pieniądze na pojazd, zaprzeczają tym oskarżeniom. Szabunin podkreślił, iż transfer był zgodny z prawem i oskarżył Tatarowa o to, iż stoi za śledztwem.


"Antydemokratyczne inicjatywy władz"
"Dlaczego kancelaria prezydenta mnie ściga? Może dlatego, iż mówię o tym, jak Tatarow zarządza systemem egzekwowania prawa w Ukrainie? Albo dlatego, iż Centrum Działań Antykorupcyjnych systematycznie niszczy antydemokratyczne inicjatywy władz. Trudno mi sobie wyobrazić, jak można mnie oskarżyć o uchylanie się od służby wojskowej, jeżeli dobrowolnie zmobilizowałem się w pierwszych dniach inwazji" – napisał Witalij Szabunin w mediach społecznościowych.


POLITICO opisuje, iż w marcu Oleksandr Saliczenko, szef organizacji Czesno, która zajmuje się ujawnianiem korupcji politycznej, został zmuszony do stawienia się przed komisją wojskową, aby wyjaśnić, dlaczego nie służy w armii. – Do marca nie miałem żadnych problemów z urzędem poborowym. Próbowałem podpisać kontrakt z armią, ale odmówiono mi ze względu na mój stan zdrowia. Popieram wojsko i mobilizację, dlatego bolesne było dla mnie czytanie, jak w internecie nazywano mnie osobą uchylającą się od poboru – relacjonuje Saliczenko.


"Dziennikarze śledczy, którzy zajmują się badaniem korupcji w kraju, są również nękani w internecie i oskarżani o to, iż uchylają się od poboru. Obwiniają za to kancelarię prezydenta" – czytamy.


Czytaj też:ISW: Rosja przegra, jeżeli Zachód nie zostawi UkrainyCzytaj też:W co Kijów wrabia sojuszników
Idź do oryginalnego materiału