Z Mikołajem Ratajczakiem, autorem wprowadzenia do polskiego wydania „Stasis. Wojna domowa jako paradygmat polityczny” książki Agambena rozmawiamy o stanie wyjątkowym jako narzędziu władzy, o przyszłych kryzysach i o tym, jakie wnioski dla obywateli płyną z lektury książek jednego z najważniejszych współczesnych filozofów.
Mikołaj Ratajczak
Dr filozofii, redaktor i tłumacz. Pracownik Instytut Filozofii i Socjologii Polskiej Akademii Nauk. W latach 2012–2015 wydawca filozofii i nauk społecznych w Wydawnictwie Naukowym PWN. Jest autorem pierwszego w języku polskim i jednego z pierwszych na świecie monograficznych opracowań historii rozwoju współczesnej radykalnej filozofii politycznej we Włoszech („Forma życia i dobro wspólne”). Naukowo interesuje się historią filozofii oraz historią idei politycznych i naukowych, w szczególności XX wieku. Publikował w licznych polskich i zagranicznych czasopismach naukowych. Autor wprowadzenia do polskiego wydania „Stasis. Wojna domowa jako paradygmat polityczny” Giorgio Agambena.
(Wywiad jest zredagowaną i uzupełnioną wersją podcastu Czy masz świadomość? pt. Stan wyjątkowy. Biopolityka i wojna domowa).
Rafał Górski: Czy podczas tak zwanej pandemii koronawirusa mieliśmy do czynienia w Polsce z wojną domową i stanem wyjątkowym?
Mikołaj Ratajczak: Nie, ale pandemia odsłoniła naszą słabość instytucji w Polsce.
Wbrew Agambenowi, to nie przymus szczepień w czasie pandemii budził mój niepokój, ale łatwość z jaką państwa i globalny kapitał decydowały, które aspekty życia miały być regulowane, które działania społeczeństw mogły dalej funkcjonować, a które nie.
Jedynym sposobem, w jaki byliśmy w stanie sobie wyobrazić jakąś formę kolektywnego wpływania na to, co się działo, były fantazmatyczne wizje skrzykiwania się i przeciwstawiania się złemu państwu, które chciało nie wiadomo co nam wszczepiać. Z jednej strony mieliśmy do czynienia z zawieszaniem funkcjonowania bardzo wielu obszarów życia, z drugiej zaś z absurdalną dyskusją o szczepionkach jako zagrożeniu. Pokazało to, jak bardzo zdegenerowała się sfera publiczna w naszym kraju i na świecie.
Giorgio Agamben w pracy „Stan wyjątkowy” pisze: „W tym sensie nowoczesny totalitaryzm można określić jako wprowadzenie – dzięki stanu wyjątkowego – legalnej wojny domowej, pozwalającej na fizyczną eliminację nie tylko przeciwników politycznych, ale również całych kategorii obywateli, których z jakichś przyczyn nie da się dopasować do określonego systemu politycznego”. Co musiałoby się zadziać, żeby uznać kryzys koronawirusa za wojnę domową?
Kluczowe jest zrezygnowanie z pytania: „Kiedy można uznać, iż wojna domowa stała się wojną domową”? W swoich analizach Agamben podkreśla, iż w skali światowej coraz rzadziej operujemy prawnie i politycznie zarysowanymi granicami.
Wojna na Ukrainie nie jest przez jedną ze stron nazywana wojną, tylko specjalną operacją wojskową. Państwo Izrael odmawia nazwania otwartą wojną sytuacji w Gazie, którą adekwatnie należałoby nazwać ludobójstwem. Agamben uczy, iż różnice między stanem normalnym a stanem wyjątkowym, między normalnym a wyjątkowym funkcjonowaniem jakiejś instytucji, coraz bardziej się zacierają.
Wojna w Iraku, która wybuchła w 2004 roku, też nie jest uznawana przez Stany Zjednoczone i Wielką Brytanię za wojnę, tylko za specjalną operację wojskową. Wygląda na to, iż rozmywanie granic trwa już od dłuższego czasu.
Już wtedy Agamben zwracał uwagę na to, iż tak zwana globalna wojna z terroryzmem wprowadza nieprecyzyjne kategorie prawne do słownika międzynarodowego. To wojna, która nie została formalnie wypowiedziana żadnemu podmiotowi prawa międzynarodowego.
Nie wiadomo, kto jest celem tej wojny, poza bliżej nieokreśloną grupą nazwaną osią zła. W efekcie wojny na Bliskim Wschodzie doprowadzono do tak wielkiej destabilizacji regionów, iż to co dzisiaj tam obserwujemy, można traktować jako bezpośrednią kontynuację poprzednich działań wojennych. Nie wiadomo nawet, czy należałoby je tak nazywać czy nie.
Kim jest profesor Agamben? Skąd pomysł na wydanie polskiego tłumaczenia jego cyklu filozoficznego zatytułowanego „Homo sacer”?
Giorgio Agamben to wybitny erudyta, jeden z najważniejszych współczesnych filozofów, a jednocześnie najbardziej kontrowersyjny, nasiąknięty całą tradycją humanistyki XX wieku. Był w nieustannym kontakcie z najciekawszymi autorami i autorkami, zarówno jeżeli chodzi o literaturę piękną, jak i o filozofię i nauki humanistyczne. Wśród jego wielu prac najbardziej znany jest dziewięcioczęściowy cykl „Homo sacer”. Tytuł pracy pochodzi od archaicznej figury z prawa rzymskiego – „świętego człowieka”, który, gdy został takim ogłoszony, stawał się wyjęty spod porządku prawa ludzkiego i prawa boskiego. Można go było bezkarnie zabić, nie mogąc go jednak złożyć w ofierze. Ten „święty” formalnie pozostawał człowiekiem, ale był wykluczony z ludzkiej wspólnoty i mógł być poddany przemocy bez konsekwencji prawnych. Agamben jest zafascynowany tą kategorią świętości i tym, jak późniejsze nauki humanistyczne i antropologia nie były w stanie odpowiednio wyjaśnić tego fenomenu.
Określiłbym cykl „Homo sacer” jako jeden z najbardziej wpływowych, najciekawszych i jednocześnie najmniej zrozumiałych dzieł współczesnej humanistyki. Każda z części tego cyklu jest poświęcona innej archaicznej instytucji. Część pierwsza podejmuje kwestię ogłaszania kogoś świętym i co to znaczyło w starożytnym prawie rzymskim. Pozostałe części poświęcone są sakramentowi, idei boskiej ekonomii, monastycyzmowi, stanowi wyjątkowemu, a choćby znaczeniu nazistowskich obozów zagłady. Celem tej pracy wziętej jako całość było pokazanie jak nauki historyczne, nauki humanistyczne, prawne, a także teologia próbowały się zmierzyć z archaicznymi instytucjami i jak ponosiły porażkę w próbie wyjaśnienia logiki tych archaicznych instytucji. Jednocześnie próbuje pokazać, iż te archaiczne instytucje, mechanizmy prawne i polityczne wciąż są w naszym świecie obecne wbrew przekonaniu, iż żyjemy w nowoczesnym porządku polityczno-prawnym.
Co Agamben zrobił w 2004 roku, co zadziwiło opinię publiczną? Czy jego reakcja na obostrzenia związane z Covid-19 była dla Pana zaskoczeniem?
Agamben to człowiek, który bardzo poważnie traktuje rzeczy, o których pisze i wielokrotnie był jedną z pierwszych osób, która wskazywała na działanie niebezpiecznych mechanizmów prawno-politycznych. W latach 90. był jedną z pierwszych osób na świecie, która otwartym tekstem porównywała obozy dla uchodźców na wyspach Morza Śródziemnego, zwłaszcza słynny obóz na wyspie Lampedusa, do nazistowskich obozów koncentracyjnych, co było bardzo mocną tezą. Nie wiem, czy to porównanie jest na miejscu, ale na pewno zwraca uwagę na lukę prawną, w jakiej funkcjonują uchodźcy. W kategoriach analiz Agambena mieszczą się osoby próbujące przedostać się do Polski na granicy z Białorusią. One funkcjonują w pewnej luce prawnej i są narażone na przemoc służb, bo prawo ich nie chroni.
W 2004, w efekcie bardzo konsekwentnej postawy wobec nowych mechanizmów biometrycznych, wprowadzanych w międzynarodowym transporcie, Agamben zrezygnował z jeżdżenia do Stanów Zjednoczonych na gościnne wykłady na amerykańskich uczelniach, publicznie deklarując, iż nie będzie wyrabiał sobie biometrycznego paszportu, który wiąże tożsamość z biologicznymi cechami ciała. Od tego czasu nie podróżował nigdzie, gdzie jest wymóg paszportów biometrycznych.
Jego reakcja na pandemię COVID-19 mnie nie zdziwiła. To dość konsekwentna postawa filozofa, który w swoich pismach kwestionuje to, jak naturalnie przyjmujemy pewne mechanizmy instytucjonalne wokół nas.
Uważam, iż poszedł trochę za daleko w sprzeciwie wobec próby ratowania globalnej populacji mechanizmami szczepionek. Za to był tym intelektualistą i tym filozofem, który zadał pytanie o charakter i status życia politycznego w sytuacji globalnej pandemii, które w skali światowej praktycznie zamarło.
Co by się działo, gdyby ten stan się przedłużał? Co w takiej sytuacji należy robić? Jak należy myśleć o instytucjach, które tworzymy i które kształtują nasze życie społeczne i indywidualne?
Tygodnik Spraw Obywatelskich
Od 2020 roku odkrywamy niewygodne prawdy i nagłaśniamy historie, które mają moc zmieniać Polskę.
Przekaż darowiznę i stań się naszym współwydawcą
W wywiadzie dla Tygodnika Spraw Obywatelskich Tomasz Gabiś powiedział, iż „w Polsce lewica stara się przemilczeć (…) publicystyczną działalność [Agambena] po 2020 roku”. Ostatnie publikacje środowisk lewicowych wspominające Agambena to „Stan wyjątkowy. Przewodnik Krytyki Politycznej” wydany w 2008 roku przez Korporację Ha!art oraz „Agamben. Przewodnik Krytyki Politycznej” wydany w 2010 roku przez Krytykę Polityczną.
Od pewnego czasu w ogóle mało kto z lewicowych środowisk wydaje Agambena. Zasadnym jest pytanie, czy to w ogóle jest lewicowy intelektualista. Agamben, jeżeli miałby się utożsamić z jakimkolwiek ruchem politycznym, najbliżej byłoby mu do anarchizmu, choć niekoniecznie w jego jednoznacznie lewicowej wersji, mimo iż antykapitalistyczne elementy w jego myśli są obecne.
Agamben to bardzo radykalnie myślący filozof, do którego często odwołują się środowiska konserwatywne.
Jego prace wydało np. wydawnictwo Kronos. To nie jest filozof, dla którego obóz polityczny jest ważniejszy od tego, co próbuje przekazać i sformułować. Jedną rzeczą jest nasza identyfikacja polityczna, a inną rodzaj krytycznej refleksji nad światem. Nie zawsze lewicowi intelektualiści mają najciekawsze rzeczy do powiedzenia. Z drugiej strony, nie zawsze jest tak, iż osoby, które mówią rzeczy bardzo kontrowersyjne dla lewicowych środowisk, nie mogą się dla tych środowisk mimo wszystko okazać interesujące i inspirujące.
„Biobezpieczeństwo całkowicie odmieniło ideę obywatela, który stał się pasywnym obiektem medycznego leczenia, kontroli i każdego rodzaju podejrzeń. Obywatel został zredukowany do swojej biologicznej egzystencji. (…) z kolei podporządkowanie życia statystykom nieuchronnie prowadzi do logicznego wniosku, iż takie życie nie jest warte przeżycia. (…) Zachowanie nagiego życia (abstrakcyjnie oddzielonego od życia społecznego) za wszelką cenę jest najbardziej szokującym elementem nowego kultu medycyny-religii”, czytamy w książce „Where are we now? The epidemic as politics” Agambena. Czym jest biopolityka?
To pojęcie zrobiło zawrotną karierę w humanistyce XX wieku. Zawdzięczamy je pracom francuskiego filozofa i historyka Michela Foucaulta, który był inspiracją dla Agambena. Foucault, w latach 70. w College de France wprowadził pojęcie biopolityki, które oznaczało, iż najistotniejszymi zmiennymi, które tworzą mechanizmy władzy, są zmienne biologiczne: liczba urodzeń, liczba zgonów, choroby itd. Głęboko zastanawiam się, czy to pojęcie już nie wyczerpało swojego krytycznego potencjału, bo gdy nadeszła globalna pandemia, środowiska, które mówiły dużo o biopolityce, nie stworzyły naprawdę ciekawej i oryginalnej analizy tego, co dzieje się ze światem.
Być może polityka od zawsze miała biopolityczny charakter i od zawsze dotyczyła nas jako żywych ciał. Pojęcie biopolityki zostało sformułowane mniej więcej w tym samym czasie co pojęcie geopolityki, w pierwszych dekadach XX wieku. Geopolityka miała dotyczyć relacji państw między sobą, a biopolityka tego, jak wygląda zdrowie państw wewnątrz. Za jego pomocą próbuje się uchwycić pewne dogłębne zmiany w rzeczywistości politycznej, ale ja zaczynam powątpiewać, czy to jest pojęcie, które rzeczywiście na coś interesującego zwraca uwagę. Moja robocza hipoteza w tej chwili jest taka, iż dyskurs o biopolityce jest być może źle sformułowany i ci, którzy próbowali podejmować i analizować kwestie biopolityczne, często kończyli w ślepym zaułku i interesuje mnie, dlaczego tak się działo.
Mówi Pan, iż ta biopolityka niespecjalnie w sposób oryginalny zaistniała w czasach koronawirusa.
Mam wrażenie, iż globalna pandemia była bardzo ważnym wydarzeniem, a wszyscy byliśmy nie do końca intelektualnie na nią przygotowani. Nie widziałem wielu ciekawych analiz i pogłębionych studiów na temat tego, co się stało ze światem podczas tej pandemii.
Agambenowi należy oddać to, iż próbował postawić mocne tezy i wywołać ostre reakcje. W przeciągu ostatnich paru lat tak wiele na świecie się zmieniło, czy to w efekcie pandemii czy przez upowszechnienie się technologii zwanych zbiorczo sztuczną inteligencją, czy przez głębokie przekształcenia relacji pracy, a my jesteśmy wobec nich intelektualnie bezradni. Zastanawiam się, z czego to wynika i czy bogaty zestaw pojęć, którym dysponujemy w obliczu fundamentalnych transformacji społeczno-politycznych, okazuje się nie do końca skuteczny.
Jeden z najważniejszych procesów we współczesnym świecie to narastająca liczba konfliktów zbrojnych, które pojawiają się w coraz większej skali i w kolejnych regionach. W tym momencie mamy coś w rodzaju ciągłej linii frontu od Ukrainy, przez południe Turcji, Syrię Izrael i Sudan. Duża część świata jest już wciągnięta w konflikt zbrojny, a nie wszyscy nazywają każdy z tych konfliktów wojną. Carl Schmidt, niemiecki filozof i teoretyk prawa, postawił tezę, która jest przerażająco aktualna, iż stan wojny będzie zanikał na rzecz różnego rodzaju interwencji zbrojnych. Możliwe, iż kiedyś będziemy mówić o Iraku jako punkcie zwrotnym, kiedy „wojna” została zastąpiona „interwencją zbrojną” prowadzoną w imię postawionych sobie celów operacyjnych, które nigdy nie zostaną do końca zrealizowane. Kiedy przynajmniej jedno państwo używa broni przeciwko innemu państwu, powinno być to określone jako stan wojny, a to, iż odchodzimy od tej terminologii jest dość symptomatyczne.
Dyskutowałem jakiś czas temu o tekstach Agambena na temat pandemii i zwróciłem uwagę na to, iż można postawić tezę, iż stan wyjątkowy na świecie był wprowadzony tylko na pół gwizdka. Zawieszane były różnego rodzaju swobody obywatelskie, ale praktycznie w żadnym miejscu na świecie nie zawieszono prawa własności prywatnej. Globalne korporacje, koncerny tam, gdzie kapitał został masowo zakumulowany, struktury własności i możliwości zysku w zasadzie nie zostały naruszone.
Jak powinna wyglądać polityka w stanie wyjątkowym? Twierdzę, iż stanów wyjątkowych będzie coraz więcej i należy pogodzić się z myślą, iż polityka to jest stan wyjątkowy. Polityka nie dzieje się zgodnie z jakimiś ustalonymi regułami. Zawsze tam, gdzie dojdzie do jakichś konfliktów politycznych, będziemy mieli do czynienia z pewnym stanem wyjątkowym.
Agamben przewiduje i krytykuje rozszerzanie stanu wyjątkowego, czyli zawieszanie różnego rodzaju społecznych swobód obywatelskich ze względu na zagrożenie epidemiczne. Jednocześnie jednak w swoich pismach niekiedy domaga się wprowadzanie innego, rzeczywistego, oddolnego stanu wyjątkowego. Jak można by to rozumieć? jeżeli deklarujemy, iż społeczeństwo jest w głębokim zagrożeniu, to możemy żądać, aby z tego zostały wyciągnięte daleko idące konsekwencje. Tam, gdzie jest zakumulowana duża ilość kapitału, tam, gdzie są podmioty społeczne, które najwięcej zysków ciągną z naszej wspólnej pracy, tam też powinien zostać wprowadzony właśnie ów rzeczywisty stan wyjątkowy. Agamben w swoich analizach pandemii pominął fakt, iż wprowadzenie stanu wyjątkowego było niezwykle niesymetryczne. Ci, którzy mieli mało przed wprowadzaniem stanu wyjątkowego, często wyszli z niego mając jeszcze mniej, a ci, którzy mieli dużo, po jego wprowadzeniu zyskali jeszcze więcej.
3 grudnia 2024 roku brałem udział w konferencji w Sejmie pod tytułem „WHO wstęp do brakującej debaty”. Zadziwia mnie, iż dziś nie prowadzimy pogłębionej dyskusji na temat tamtego stanu wyjątkowego. Zygmunt Bauman w książce „Nowoczesność i zagłada” próbował wyjaśniać, dlaczego Niemcy po 1945 roku przez dekady nie dyskutowali o swojej roli w czasie drugiej wojny światowej. My też nie rozmawiamy o koronawirusie ani o tym, co się podczas pandemii działo, żeby w przypadku kolejnego kryzysu wiedzieć, co robić.
Przykładowo, co będziemy w przyszłości robić, jeśli, z powodu podniesienia się temperatury na Ziemi, obywatele Afryki będą milionami kierować się w stronę Europy? Marcin Popkiewicz, dziennikarz naukowy, specjalizujący się w tematach związanych z klimatem, energetyką, gospodarką i środowiskiem w jednym z wywiadów zadawał pytanie: „Czy będziemy do nich strzelać?”.
Obawiam się, iż będziemy zupełnie nieprzygotowani na kryzysy, które nas czekają i iż jedyną reakcją na nie będzie ślepe i paniczne podejmowanie decyzji, których efektem będą masowe zbrodnie na ludzkości. Zgodzę się, iż nie toczy się dziś prawdziwa dyskusja o tym, w jaką stronę zmierza świat.
A jeżeli już się pojawia, to prowadzona jest z perspektywy: zmieni się obecny status quo i co my wtedy zrobimy? Tymczasem status quo jest absolutnie niemożliwy do utrzymania ekonomicznie ani ekologicznie. Nie potrafimy prowadzić dyskusji o zmianach na lepsze. W efekcie rozmowę o przyszłości polityki prowadzimy w duchu: co będzie, jeżeli nie zdołamy obronić naszego obecnego świata? Dlatego zwyciężają wszelkiego rodzaju odruchy, fantazje i fantazmaty o tym, iż należy bronić Europy, białej rasy itd.
W swoim wprowadzeniu do polskiego wydania „Stasis. Wojna domowa jako paradygmat polityczny” Agambena pisze Pan: „Wraz z kolejnymi kryzysami, które będą wybuchać na świecie (chociażby ze względu na pogłębiający się kryzys klimatyczny), stan wyjątkowy będzie w coraz większym stopniu stawał się regułą. A każda kolejna epidemia, kryzys uchodźczy czy konflikt zbrojny będą się stawały przyczynkiem do tego, by politykę przekształcać w metodę technokratycznego zarządzania oderwanego od kolektywnych procedur wpływu na instytucje”. Jaką lekcję powinni wyciągnąć zwykli obywatele z lektury tej książki?
Agamben to filozof, który podkreśla, iż wojna domowa, czyli stasis, była od zawsze niezbędną częścią polityki, ale była traktowana jako pewien rytuał, przez który musiano przejść, aby rozładować napięcia i doprowadzić do zakończenia konfliktu. w tej chwili wojna domowa czy konflikt polityczny zamienia się w konflikt bez końca, w którym szuka się wroga, który zagraża temu, co nam jest znane: naszej tożsamości, naszym domom, naszemu krajowi, naszym granicom itd. Agamben jest jednym z tych filozofów, którzy mówią: „Nie należy bronić tożsamości. Nie należy robić wszystkiego, aby bronić tego, co już się ma, a raczej myśleć o konflikcie jako o czymś, co przekształca nas, nasz dom, nasze państwo, nasze społeczeństwo”. Bez konfliktu będziemy szukać wroga wszędzie, aż ostatecznie zaczniemy walczyć sami ze sobą.
Jakiego ważnego pytania nikt nie zadał jeszcze Panu w tematach, o których rozmawiamy, jaka jest na nie odpowiedź?
Jaka jest rola wojny domowej? Jaka jest rola konfliktu? Jaka jest rola stanu wyjątkowego w filozofii Agambena? Agamben pokazuje, iż polityka to jest wprowadzanie stanu wyjątkowego i nie należy tego unikać, tylko próbować przechwycić i wykorzystać. Nie jest adekwatnym sposobem myślenie o polityce: my kontra państwo, bo państwo jest jednym z elementów żywiołu stanu wyjątkowego, w którym społeczeństwo i świat nieustannie się zmienia wokół nas.
Pytanie, które chciałbym, aby mi zadano w kontekście Agambena, brzmi: jak wykorzystać stan wyjątkowy? Jak w ogóle myśleć o stanie wyjątkowym jako o warunku istnienia polityki? Odpowiedź zaś jest następująca: nie należy myśleć o polityce jako o czymś, co zagraża normalności i wymaga jej obrony. Wręcz przeciwnie – to umiłowanie normalności stanowi dla nas największe zagrożenie.
Dziękuję za rozmowę.







