Dowódco, kolizja z księżycem za 3, 2, 1…
Kosmos jako pole bitwy
W większości gier strategicznych wojna toczy się o ziemię, miasto, państwo. W Planetary Annihilation skala zostaje wywrócona – tutaj walczysz o całe planety, a choćby o całe układy gwiezdne. To kosmos, w którym twoje decyzje nie kończą się na granicy mapy. Granicą jest orbita.
To opowieść o konflikcie, w którym świat naprawdę można zetrzeć w pył. Dosłownie.
Mechanika totalnej zagłady
Rozgrywka bazuje na klasycznej formule RTS – budujesz bazy, gromadzisz surowce, produkujesz jednostki. Ale Planetary Annihilation przenosi to w kosmos. Każda planeta jest mapą, a ty musisz zarządzać walką na wielu frontach jednocześnie – ląd, woda, powietrze i przestrzeń kosmiczna.
Najbardziej ikonicznym elementem jest jednak broń absolutna – możliwość wykorzystania całej planety jako pocisku i zniszczenia wrogiego świata jednym ruchem. To nie metafora. To faktyczny mechanizm gry, który zamienia rozgrywkę w widowisko totalnej destrukcji.
Estetyka bez końca
Gra nie próbuje być fotorealistyczna. Jej siła tkwi w minimalistycznej, czystej stylistyce, która podkreśla skalę starć. Kolorowe planety, setki jednostek i wybuchy na orbicie przypominają żywą makietę wojny.
Muzyka to mieszanka orkiestrowego monumentalizmu i elektronicznego pulsu. Buduje poczucie, iż patrzysz na konflikt, który jest większy niż sam człowiek – konflikt maszyn, które walczą o dominację w pustce kosmosu.
Dlaczego warto?
Bo Planetary Annihilation nie boi się przesady. Skala tej gry jest jednocześnie jej sednem i obietnicą – możesz budować armie liczące tysiące jednostek, możesz prowadzić wojny na kilku planetach naraz, a na końcu możesz jednym gestem unicestwić cały świat.
To RTS, który wymaga cierpliwości i planowania, ale nagradza spektaklem, jakiego nie daje żadna inna strategia. To wojna, która naprawdę zasługuje na swoje imię.
Werdykt: 8/10
Gigantyczna, widowiskowa i bezlitosna. Planetary Annihilation przypomina, iż w strategii liczy się nie tylko taktyka, ale i skala – a tutaj skala oznacza cały wszechświat.