Samozaparcie ludzi wracających do ruin po tym, jak wojna w Palestynie się skończyła, przypominało mi filmowe obrazy sprzed 80 lat – wracających do zniszczonego miasta mieszkańców Warszawy. Co je łączy? Są dowodem, iż łatwiej zburzyć budynki niż ludzkiego ducha i wolę życia u siebie.
Rozejm po dwóch latach wojny jest zasługą Donalda Trumpa. „Ten wieczny zapowiadacz tym razem faktycznie zrobił coś dla teraźniejszości” – napisał „Süddeutsche Zeitung”.
Niemiecka gazeta nie ma co do prezydenta USA złudzeń: „Donald Trump pozostaje prezydentem, który przynajmniej w swojej ojczyźnie, Ameryce, dzień w dzień atakuje demokrację. Pozostaje prezydentem, który nie tylko nie robi nic w sprawie globalnego ocieplenia, ale wręcz przyczynia się do jego przyspieszenia. Pozostaje prezydentem, na którym Europa nie może polegać w sporze z Władimirem Putinem i dla którego wartości są tylko pojęciem z zakresu finansów. Ale w poniedziałek, 13 października, jest prezydentem USA, który uwolnił ostatnich 20 żyjących izraelskich zakładników i sprowadził ich do domu” – pisze.
Wojna w Palestynie zakończona. Ale nie ma co być naiwnym
Radość z tego, iż w Strefie Gazy nie ma wojny, nie powinna się przekształcać w naiwny optymizm. Nie tylko z powodu przeszłości, czyli żałoby po śmierci blisko 70 tysięcy Palestyńczyków. Ciała wielu z nich są wciąż pod gruzami. Już po ogłoszeniu rozejmu wydobyto ich 250.
Powodem do niepokoju pozostaje przyszłość. Na wiele pytań wciąż nie ma odpowiedzi. Nie wiemy, kto będzie Strefę Gazy odbudowywał. Chętnych nie brakuje. Akces zgłosiły już Turcja, Egipt, Niemcy i inne kraje. Ale nie ma pewności, kto będzie ten proces organizował i nadzorował. Być może uda się to ustalić dopiero w ramach międzynarodowej konferencji. Ale tę trudno sobie wyobrazić bez udziału Izraela, co może nie być łatwe dla Palestyńczyków.
W bardziej odległej perspektywie pojawiają się problemy jeszcze trudniejsze do rozwiązania. Na ich szczycie znajduje się przyszłość palestyńskiego państwa. W bliższej perspektywie odpowiedź na pytanie: Kto będzie rządził Strefą Gazy?
Pojawił się pomysł powołania palestyńskiej administracji technicznej nadzorowanej przez – jak to określono – osobistości: Donalda Trumpa i Tony’ego Blaira. Tylko żeby go zrealizować, trzeba usunąć Hamas.
Na razie jego bojownicy nie tylko wrócili na tereny opuszczone przez izraelskich żołnierzy. Rozstrzeliwują ludzi, których uznają za kolaborantów i wyrzutków, i chwalą się tym w sieci. Opóźniają oddawanie zwłok izraelskich zakładników, jakby chcieli sprowokować atak. Bo też wojna z Izraelem jest tak naprawdę najważniejszą racją ich istnienia.
Donald Trump zapowiada, iż Hamas się rozbroi lub zostanie rozbrojony gwałtownie i być może brutalnie. Brzmi dobrze. Ale nikt dziś nie wie, czy on to mówi jako prezydent USA, czy jako zapowiadacz.
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania