Wojska Radiotechniczne a "rakieta z Zamościa"

zlaambasada.pl 1 rok temu

Dużo tekstów pojawiło się w ostatnim czasie dotyczących „rakiety z Bydgoszczy” czy „balonu”, które lepiej lub gorzej naświetlały niektóre aspekty wykrywania, identyfikacji czy śledzenia obiektów, które naruszyły przestrzeń powietrzną RP. Ja pozwolę sobie natomiast na pewien skok w przeszłość, który, mam nadzieję, pozwoli państwu spojrzeć na problem z innej strony.

Mamy schyłek lat 80. ubiegłego wieku, Polska znajduje się „za żelazną kurtyną”, będąc członkiem UW (Układu Warszawskiego). W ramach jej sił zbrojnych funkcjonuje rodzaj wojsk o nazwie WOPK (Wojska Obrony Powietrznej Kraju). Miały one rozbudowaną strukturę obejmującą zarówno komponent dowodzenia, radiotechniczny, radioelektroniczny i wreszcie „efektorów” w postaci lotnictwa myśliwskiego i zestawów rakietowych opl.
W tej części tekstu ograniczymy się do skrótowego omówienia „tego, co widzi” czyli srl ( stacje radiolokacyjne – inaczej radary) w ramach wojsk radiotechnicznych.
Część radiotechniczna WOPK reprezentowana była przez trzy brygady radiotechniczne (1 BRt Warszawa, 2 BRt Bydgoszcz, 3 BRt Wrocław. Czyli, na każdy z trzech istniejących korpusów obrony powietrznej kraju przypadało po jednej. Wszystkie brygady składały się z batalionów radiotechnicznych (brt), a te z kolei z kompanii radiotechnicznych (krt). Cały ten system liczył 14 brt i łącznie 57 krt. Wzorcowo jeden batalion składał się z 4 kompanii, z których jedna była miejscową, a trzy pozostałe terenowymi. Dla kompanii terenowej wzorcowym etatem były po dwa komplety srl: odległościomierz i wysokościomierz (czyli razem cztery srl) oraz jeden radar do wykrywania celów na niskim pułapie. Kompanie miejscowe wyposażone były zaś ponadto w radar dalekiego zasięgu wraz odległościomierzami.

– Tu chyba należy się mały wtręt techniczny i wyjaśnienie. Odległościomierz to był radar, który poza wykryciem obiektu określał jego dwie współrzędne – odległość i azymut (Zenek – jak daleko jest ten samolot i czy leci z prawa czy z lewa?). Wysokościomierz, jak sama nazwa wskazuje, służył zaś do pomiaru wysokości obiektu, którego dwie podstawowe współrzędne są znane. Radar dalekiego zasięgu – no to wiadomo, duża kobyła pracująca w zestawie z wysokościomierzami, ale która mogła wykrywać cele daleko i wysoko lecące.
(Branżowy żart:
– Panie poruczniku, dzwoni żona chorążego i pyta się o męża.
– Powiedzcie jej, iż jest na Karolinie, ale gwałtownie nie wróci, bo tam są jeszcze dwie Magdaleny #kmtw
)
Dla odmiany radar do wykrywania celów niskolecących umieszczony był, np. na wysokim maszcie (vide srl RT-17 Narew) i wykrywanie nim celów na niskim pułapie odbywało się kosztem innych parametrów.

Nowość, jaką ówcześnie była stacja trójwspółrzędna (czyli określająca wszystkie trzy współrzędne odległość, azymut i wysokość) czyli „Anita” ST-68 wprowadzono do służby w liczbie… 1 sztuki.
Łącznie ilość srl będących na stanie tych trzech brygad radiotechnicznych wynosiła 300 sztuk
(łącznie z radarami będącymi na stanie pułków lotnictwa myśliwskiego i dywizjonów ogniowych mówimy o liczbie 580).
Tak rozbudowana struktura organizacyjna i naprawdę pokaźna liczba posiadanych radarów oraz przygotowanymi inżynieryjnie wysuniętymi posterunkami radiolokacyjnymi (WRLP) pozwoliło na…
osiągnięcie następujących zdolności wykrywania i śledzenia:

– nad wodami Bałtyku – od 200 m w górę; – wzdłuż zachodniej granicy, na podejściach do Warszawy – od 300 m w górę;
– w głębi lądu w zależności od miejsca od 500-1000 m w górę;
Proszę zapamiętać te wartości w połączeniu z liczbą radarów…
Ktoś powie, ale to stare złomy były. No właśnie niezupełnie, część owszem nie była najświeższa, ale, np. taka „Bożena” (NUR-41 wysokościomierz) czy „Justyna” (NUR-31 odległościomierz) to były najświeższym dziełem własnego przemysłu i dopiero wchodziły na stan sił zbrojnych…

Przyszły lata dziewięćdziesiąte i dwutysięczne. Do części sprzętu (zwłaszcza produkcji ZSRR) trudno było zdobyć części zamienne, postępowało naturalne zużycie techniczne, redukcje jednostek…
Obecnie komponent radiotechniczny Sił Powietrznych to tylko jedna brygada radiotechniczna (3 Wrocławska BRt) składająca się z czterech batalionów, w skład których wchodzi 17 krt oraz 6 posterunków dalekiego zasięgu. Deklaruje się, iż poza 17 posterunkami radiolokacyjnymi w miejscu stałej dyslokacji RLP, kompanie mogą rozwinąć dodatkowo 17 WRLP.
A jak to wygląda sprzętowo?
– posterunki dalekiego zasięgu – 6 sztuk wyposażone po połowie w radary RAT-31DL lub NUR-12M
– radary NUR-12, NUR-12ME – ostatnie publiczne podawane liczby to było 7 sztuk,
– nowoczesne radary NUR-15 i NUR-15M – maksymalnie 23 na 25 zamówionych,
– około + 30 kompletów odległościomierzy NUR-31/31M/31MK z wysokościomierzami NUR-41 (najwyższy znany oficjalnie stan NUR-41 z przed dwóch dekad, to trzydzieści parę sztuk, a NUR-31 około pięćdziesięciu, ostatnia informacja publiczna o ich remontach jest z bodajże 2021 roku).
I to wszystko (tzn. oczywiście są radary kontroli obszaru lotniskowego Avia W, są srl w gestii jednostek rakietowych, wojsk lądowych, ale to coś troszkę innego).
Oczywiście jest to sprzęt w dużej części znacznie nowocześniejszy, ale….
Jest pewien problem. Ziemia jakoś nie chce być plackiem unoszonym na grzbiecie wielorybów, tylko ma kształt kulisty, co skutkuje powstaniem czegoś, co nazywamy horyzontem radiolokacyjnym. Co gorsza w swej kulistości nie chce być równa, tylko to ma dołki, to górki (jak ktoś myśli, iż np. nad morzem jest płasko, to polecam choćby wzgórza morenowe), co wpływa niekorzystnie na zasięg wykrywania i śledzenia środków napadu powietrznego (śnp) na małej wysokości. Jak dodany do tego zakłócenia naturalne i sztuczne to…
Niestety bez radiolokatorów umieszczonych w powietrzu (maszyny AEW&C, aerostaty) nie ma najmniejszych szans na zapewnienie możliwości ciągłego śledzenia śnp na obszarze całego na wysokości xxx m.
Na szczęście po wielu latach dopominania się o takie maszyny przez wojsko, jak i przez licznych publicystów, MON podjął decyzję o pozyskaniu jako swoisty „Gap Filler” dwóch maszyn Saab 340B AEW-300, przyspiesza także program „Barbara”, więc w zakresie skutecznego wykrywania naruszeń naszej przestrzeni powietrznej, a przede wszystkim śledzenia obiektów poruszających się bardzo nisko, nie będziemy musieli polegać niemal wyłącznie na wsparciu sojuszniczym.

Jeśli się Wam podoba moja praca i chcecie więcej tego typu tekstów, zapraszam do wspierania, ponieważ każdy tekst to godziny szukania i zdobywania informacji. Dziękuję za każde wsparcie.

https://patronite.pl/Lesnik

lub

https://buycoffee.to/lesnik

Tomasz Leśnik

Od bardzo dawna (co potwierdzają siwe włosy i zakola) interesujący się problematyką bezpieczeństwa narodowego, sił zbrojnych, militariów. Maruda zadający niewygodne pytania. Aktywny uczestnik polskiego „mil-netu”. Od niedawna obecny także na Twitterze – profil @PEmeryt – Hobby: historia, II RP, gitara i muzyka także w „ciężkiej” odmianie.

Wybierz najwygodniejszą
opcję wsparcia Złej Ambasady

Idź do oryginalnego materiału