Wołodymyr Zełenski: Gdybyśmy byli nieostrożni, moglibyśmy doprowadzić do zrujnowania sojuszu z Polską

radio.lublin.pl 15 godzin temu
Zdjęcie: Wołodymyr Zełenski: Gdybyśmy byli nieostrożni, moglibyśmy doprowadzić do zrujnowania sojuszu z Polską


– Gdybyśmy byli nieostrożni, moglibyśmy doprowadzić do zrujnowania sojuszu z Polską, a Rosja pragnie, aby ten sojusz został zrujnowany – powiedział w piątek (19.12) prezydent Wołodymyr Zełenski w wywiadzie dla Polskiej Agencji Prasowej, Telewizji Polskiej i Polskiego Radia.

Pytany o postulat przeprowadzenia wyborów prezydenckich na Ukrainie zapewnił, iż nie zamierza „trzymać się stołka”, ale wybory musiałyby być bezpieczne, zaś dziś nie ma takiej gwarancji.

Zełenski był m.in. pytany o stosunki polsko-ukraińskie i relacje z prezydentem Karolem Nawrockim. Powiedział, iż jest polskiemu prezydentowi wdzięczny za możliwość spotkania i dziękuje mu za zaproszenie. – Jest to pierwsze nasze spotkanie i sądzę, iż po pokonaniu pewnego dystansu osiągniemy jedynie wzmocnienie naszych relacji jako polityków i liderów naszych krajów, dużo o tym dzisiaj rozmawialiśmy. Bardzo bym chciał, by w żadnym razie nie doszło do zrujnowania tego, co zbudowaliśmy do tej pory – mówił prezydent Ukrainy.

CZYTAJ: Rzecznik prokuratury: postanowienie sądu ws. Marcina Romanowskiego jest bezzasadne

„Nie może być żadnej wrogości”

Podkreślił, iż między Polską a Ukrainą „nie może być żadnej wrogości”. – Gdybyśmy byli nieostrożni, to rzeczywiście moglibyśmy doprowadzić do zrujnowania sojuszu, który jest bardzo istotny dla przetrwania Europy i bezpieczeństwa Polski – zaznaczył Zełenski. Ostrzegł, iż „Rosja bardzo pragnie, żeby sojusz Polski i Ukrainy został zrujnowany”.

Odnosząc się do swojej relacji z byłym prezydentem Polski Andrzejem Dudą, Zełenski powiedział: „Nigdy nie zapomnę tego, co uczynił, i nie zdradzę naszej przyjaźni”. Przyznał, iż dawno go nie widział.

Zełenski komentował decyzję przywódców UE, którzy po wielogodzinnych negocjacjach zgodzili się w piątek nad ranem udzielić Ukrainie wsparcia na kolejne dwa lata w wysokości 90 mld euro. Pokryje to około dwóch trzecich potrzeb pogrążonego w wojnie państwa, które będzie potrzebować wsparcia od drugiego kwartału przyszłego roku. – Tą decyzją Europa zademonstrowała jedność, pomimo sceptycyzmu niektórych liderów. Większość i to wystarczająca większość zamanifestowała, iż niezależnie od presji wywieranej przez Rosję i różnych innych graczy ma swoje oblicze, ma własnych liderów – powiedział prezydent Ukrainy.

„Rosja powinna zostać ukarana”

Prezydent Ukrainy przypomniał, iż spłata tych 90 mld euro i tak ma nastąpić w przyszłości – wtedy, gdy Rosja wypłaci Ukrainie reparacje za napastniczą wojnę wytoczoną Ukrainie. – To bardzo istotne, nie tylko z finansowego punktu widzenia, ale też z punktu widzenia moralnego i prawnego, by Rosja poniosła konsekwencje wywołania tej wojny. Wszystkie te pieniądze są tak czy inaczej powiązane ze sprawą reparacji – podkreślił.

– To jest kluczowe, jesteśmy przekonani, iż Rosja powinna zostać ukarana za całe zło, które sprowadziła na naszą ziemię – zaznaczył Zełenski, dziękując polskiemu premierowi Donaldowi Tuskowi za wspieranie tego stanowiska.

Na pytanie, czy dzięki unijnej decyzji zyskał dodatkowy atut, odparł, iż nie ma wątpliwości, iż ta decyzja Ukrainę wzmacnia. – Oczywiście, dzięki temu mamy jakieś dodatkowe karty. Rosja liczyła na to, iż będziemy przynajmniej w sensie finansowym słabi – zauważył.

Zełenski został zapytany o tematy jego wcześniejszego spotkania z premierem Donaldem Tuskiem. Jak wyjaśnił, wśród nich była właśnie decyzja podjęta na unijnym szczycie w Brukseli o udzieleniu Ukrainie wsparcia finansowego w formie pożyczki w wysokości 90 mld euro na kolejne dwa lata. – Jestem bardzo wdzięczny wszystkim naszym bliskim przyjaciołom, w tym również Polsce, którzy walczyli o podjęcie tej decyzji – podkreślił prezydent.

Zełenski zaznaczył, iż ze stroną polską rozmawiał także o kwestiach negocjacji pokojowych. – Nasz zespół w tej chwili już jest w Stanach Zjednoczonych i niedługo będzie miał spotkanie z negocjatorami amerykańskimi, o wszystkich tych sprawach rozmawialiśmy z panem Donaldem (Tuskiem – Polska Agencja Prasowa) – dodał. Był pytany, czego Ukraina oczekuje od Polski w sprawie uzbrojenia. Odpowiedział, iż Ukraina jest zainteresowana wspólną produkcją dronów i rakiet.

Pytany, czy dopuszcza możliwość ograniczenia liczebności armii ukraińskiej, Zełenski odpowiedział, iż 800 tysięcy żołnierzy „to jest potrzeba naszej armii”.

Szczerze z Trumpem

Prezydent Ukrainy był pytany o relacje z prezydentem USA Donaldem Trumpem. – Zawsze otwarcie rozmawiam z prezydentem Trumpem i sądzę, iż wzbudza to jego szacunek do mnie. Niewielu jest prawdopodobnie w świecie ludzi, którzy mówią prezydentowi szczerze to, co myślą. Prezydent też do mnie odnosi się ze szczerością – podkreślił Zełenski.

Zapytany przez PAP o to, czy ma doradcę – na wzór specjalnego wysłannika USA Steve’a Witkoffa – Zełenski odpowiedział, iż nie ma takiego doradcy. Zaznaczył, iż o ile „jest wielu Putinów”, bo prezydent Rosji mówi różne rzeczy w różnych gremiach, sądzi, iż „nie ma wielu Witkoffów”. – Wierzę, iż Amerykanie przekazują to, o czym rzeczywiście rozmawiają z Putinem – mówił.

„Putin nie chce wcale zakończyć wojny”

Zełenski zapytany, co Władimir Putin ma na myśli, kiedy mówi o pierwotnych przyczynach wojny, powiedział, iż prezydent Rosji „nie szuka pierwotnej przyczyny wojny, szuka usprawiedliwienia”. – Jutro może powiedzieć, iż to przez NATO, pomimo tego, iż Ukraina w NATO nigdy nie była. Potem może powiedzieć, iż samo zaproszenie do NATO to już są ryzyka dla Rosji. W tej chwili mówi o jakichś strefach buforowych. Mówi, iż jest to duża odległość. Dla tego człowieka wszystko jest podstawą do okazywania i przejawiania swojej agresji. Szuka usprawiedliwienia przed swoim społeczeństwem – powiedział prezydent Ukrainy. – Myślę, iż chciałby, żeby sprawiało to mniejsze wrażenie na Stanach Zjednoczonych – dodał.

Tłumaczył, iż „Putin nie chce wcale zakończyć tej wojny, a co więcej, nie chce choćby zakończenia wojny na Ukrainie i nie zamierza kończyć wojny samą tylko Ukrainą”. – Chce iść dalej – stwierdził.

Natomiast, jak zaznaczył – pytanie brzmi, kto realnie jest w stanie go powstrzymać przed dalszym pochodem – sankcjami ekonomicznymi, siłą militarną i innymi instrumentami. Stany Zjednoczone są jednym z takich graczy – ocenił prezydent. – Gdy rozmawiamy z naszymi partnerami ze Stanów Zjednoczonych, jestem im ogromnie wdzięczny, jestem wdzięczny prezydentowi Stanów Zjednoczonych za pragnienie zakończenia wojny – podkreślił Załenski.

Przyznał, iż w relacjach z USA „mamy pewne sprawy dotyczące odbudowy, które nas różnią”. – o ile pytacie, czy Trump wierzy bardziej mnie czy Putinowi, to nie wiem – dodał.

Pytany, co jest w planie pokojowym, powiedział, iż nie może ujawnić wszystkich szczegółów, bo są jeszcze niedopracowane. Jednak w sprawie gwarancji bezpieczeństwa jest tam, jak powiedział, zrobiony „krok do przodu”. – Bardzo ważne jest, jak nasi partnerzy zareagują na ewentualne powtórzenie agresji rosyjskiej – podkreślił.

Zełenski przypomniał, iż Polska zawsze wspierała Ukrainę w drodze do jej członkostwa w UE i NATO. – Dzisiaj jednak członkostwo w NATO jest bardziej skomplikowane, bo dziś nie widzimy wsparcia ze strony USA i jest to niewątpliwie wyzwanie – przyznał Zełenski. – jeżeli chodzi o naszą drogę ku integracji europejskiej, to Polska była zawsze wśród naszych najbliższych przyjaciół, adwokatów naszego członkostwa – zaznaczył. – choćby Stany Zjednoczone uważają, iż członkostwo Ukrainy w Unii byłoby częścią gwarancji bezpieczeństwa, przede wszystkim ekonomicznego – podkreślił.

– Trochę rozmawialiśmy o tej problematyce (z prezydentem RP Karolem Nawrockim) i powiedziałem panu prezydentowi, iż bardzo liczymy na to, iż on i Polska będą wspierać Ukrainę jako przyszłego członka UE – podsumował Zełenski.

„Nie zamierzam trzymać się stołka”

Pytany o postulat przeprowadzenia wyborów prezydenckich, zaznaczył, iż nie zamierza trzymać się „stołka prezydenta”. Dodał, iż o ile wybory uda się przeprowadzić bezpiecznie, Ukraina może je zorganizować. – jeżeli zapytacie Ukraińców, czy życzą sobie wyborów, niewątpliwie wszyscy się boją przeprowadzenia wyborów w czasie wojny – mówił. Dodał, iż na pewno nie zgodzi się na postulat Putina, żeby wybory przeprowadzić też na okupowanych terenach. – Nie zgodzimy się, aby ktoś nas kontrolował – zaznaczył.

Prezydent Ukrainy był również pytany, jak wygląda naprawdę sytuacja na froncie, powiedział, iż „na polu boju sytuacja jest skomplikowana”. – Ruskich jest coraz więcej, coraz trudniej – dodał. – Przyjechałem do Kupiańska i rzeczywiście sytuacja była niełatwa. Linia frontu była bardzo blisko. Natomiast nasze siły zbrojne kontrolują Kupiańsk – oświadczył prezydent Ukrainy.

Ukraina nie jest gotowa do poddania się

Przyznał, iż wojska rosyjskie „wywierają presję”. – Niewątpliwie mogą zrujnować wieś – jedną, drugą; mogą tam wejść. Będziemy robić wszystko, by ocalić życie naszych żołnierzy, bo musimy przede wszystkim mieć siłę zbrojną. To wcale nie oznacza, iż jesteśmy gotowi do poddania się – oświadczył Załenski.

Przyznał, iż „były problemy z dostępnością pewnego rodzaju pocisków, rakiet dla obrony przeciwlotniczej z różnych powodów; opóźnione były także dostawy”. Wspomniał także o problemach z energetyką i przekazywaniem systemów obrony przeciwlotniczej. Zastrzegł, jednak, iż „nie są to zarzuty w kierunku naszych partnerów”.

Pytany o skandal korupcyjny, odpowiedział, iż Ukraina tym różni się od Rosji, iż przestępstwa władzy sądzi i piszą o tym media. – To dowód otwartości Ukrainy i walki z przejawami korupcji – przekonywał.

Zełenski kilkakrotnie podkreślał, iż Ukraina nie jest gotowa do poddania się. – o ile nie uda się powstrzymać Putina, będzie to, czego chce Putin, czyli kontynuacja wojny – powiedział. Wyraził zarazem nadzieję, iż po zakończeniu wojny obywatele tego kraju wrócą do Ukrainy i wezmą się do odbudowy – powiedział. Ukraina powinna zrobić wszystko, mówił, żeby umożliwić powrót jak największej liczbie swoich obywateli.

Rozmowę z prezydentem Ukrainy podczas jego wizyty w Polsce przeprowadzili Zuzanna Dąbrowska (PAP), Mateusz Lachowski (TVP) i Karol Surówka (Program Pierwszy Polskiego Radia).

RL / Polska Agencja Prasowa / opr. ToMa

Fot. PAP/Leszek Szymański

Idź do oryginalnego materiału