Chyba nie wszyscy zdają sobie sprawę z tego, co dzieje się w Stanach Zjednoczonych. Pozwólcie zatem, iż posłużę się zrozumiałą dla Polaków analogią. Otóż jest trump takim amerykańskim macierewiczem – kłamcą, mitomanem, atencjuszem, człowiekiem o dziwnych powiązaniach, działającym – świadomie czy nie – w taki sposób, iż traci na tym ojczyzna, a zyskują jej przeciwnicy i wrogowie.
Problem w tym, iż Stany Zjednoczone nie są średniej wielkości krajem w Europie, a jedynym supermocarstwem. Gdy Polska kichnie, świat tego nie zauważy, co najwyżej najbliższych sąsiadów dotknie jakiś ograniczony dyskomfort. Kichnięcie USA może wywołać efekt motyla – jakby nie było delikatne, na końcu zmienić się w tornado, niszczące dotychczasowy światowy porządek.
Gdy macierewicz rozpieprzał nam armię i cały sektor obronności, gdy bredząc o smoleńskim zamachu infekował nas wirusem polaryzacji, było to śmiertelnie niebezpieczne – dla Polski i Polaków. Gdy trump demontuje instytucje państwowe, gdy opowieścią o spisku liberalnych elit pcha Amerykanów w odmęty wojny amerykańsko-amerykańskiej, ryzyka mają charakter globalny. Zajęta sobą i osłabiona Ameryka przestanie być gwarantem bezpieczeństwa Zachodu. Ba, sama może stwarzać zagrożenie; strach pomyśleć, czym byłaby dla reszty świata wojna domowa w kraju posiadającym największy arsenał w historii ludzkości, w tym półtora tysiąca aktywnych głowic nuklearnych.
Nie, nie chcę Was straszyć i przekonywać, iż tak się to właśnie skończy. Analogia z macierewiczem ma też i drugie dno. Armia przetrwała tego szaleńca, choć ten zafundował jej czystki, wypromował masę miernot, narzucił idiotyczne rozwiązania organizacyjne i pozbawił wielu użytecznych narzędzi. choćby w czasie największej smuty trwała praca u podstaw, większość żołnierzy po prostu robiła dobrą robotę. Mimo wstrząsów zachowano instytucjonalną ciągłość, mimo hańbiących postaw części oficerów zręby etosu nie zostały naruszone.
A macierewicza kopnęli w dupę swoi, przerażeni tym, jak bardzo „rozwibrował system”.
I tak będzie ze Stanami Zjednoczonymi, głęboko w to wierzę. One do nas – do naszego świata, do normalności – prędzej czy później wrócą. Byleby po drodze nie wydarzyło się zbyt wiele złych rzeczy…
—–
Moje publicystyczne i reporterskie zaangażowanie w konflikt na Wschodzie w istotnej mierze możliwe jest dzięki Wam i Waszemu wsparciu. Pomożecie w dalszym tworzeniu kolejnych treści?
Tych, którzy wybierają opcję „sporadycznie/jednorazowo”, zachęcam do wykorzystywania mechanizmu buycoffee.to.
Osoby, które chciałyby czynić to regularnie, zapraszam na moje konto na Patronite:
To dzięki Wam powstają także moje książki!
A skoro o nich mowa – w sklepie na Patronite pojawiły się kolejne książki – powieści, które napisałem i wydałem „w czasach afgańskich”, reportaż z tamtego okresu oraz książka political/war fiction, dziejąca się w realiach pandemii i rosyjskiej agresji militarnej na Polskę. Polecam lektury – by je nabyć, przejdźcie na stronę pod tym linkiem.
Graf. domena publiczna