Wstrząs w Kijowie. Służby złapały lidera partii na gorącym uczynku. "160 tys. dolarów"

wiadomosci.gazeta.pl 23 godzin temu
Kolejna afera korupcyjna wybuchła w Ukrainie. W Kijowie służby zatrzymały Walerija Tokara, założyciela zdelegalizowanej partii Garant.
Walerij Tokar zatrzymany
Walerij Tokar, lider zdelegalizowanej partii Garant, wpadł w jednej z kijowskich restauracji. Funkcjonariusze SBU i policji zatrzymali go w momencie, gdy - jak twierdzą śledczy - przyjmował 160 tys. dolarów w zamian za miejsce na liście oraz pomoc w zdobyciu mandatu w Radzie Najwyższej. Pieniądze miały być podzielone na wpisowe i rzekomy rozwój partii. Według ukraińskiej prokuratury Tokar rozdawał wizytówki, na których przedstawiał się jako "kandydat na prezydenta". Miał proponować zainteresowanym dołączenie do jego projektu politycznego i gwarantować "udaną karierę", jeżeli wesprą go finansowo.


REKLAMA


Propaganda i fałszywe informacje
Śledczy wskazują, iż zatrzymany wykorzystywał swoje kanały w mediach społecznościowych do szerzenia fałszywych informacji o ukraińskiej armii i sytuacji na froncie. Treści miały nawiązywać do narracji Kremla, wzywać do przerwania mobilizacji i podważać zaufanie do instytucji państwowych. Łącznie jego profile obserwowało blisko pół miliona osób. Podczas przeszukania zabezpieczono sprzęt i dokumenty, które według SBU potwierdzają prowadzenie całego procederu.


Zobacz wideo Dlaczego tylko kobiety pyta się o niską dzietność?


Kim jest Walerij Tokar?
Tokar to 41-letni działacz polityczny z Kijowa. W przeszłości bez powodzenia kandydował do parlamentu, prowadził działalność medialną oraz stał na czele firmy Ukratomenergo, o której powiązaniach z byłym ministrem energetyki Eduardem Stawyckim wielokrotnie pisały ukraińskie media. W 2021 roku stworzył partię Garant, której działalność została później zawieszona. Miało to być spowodowane nieprawidłowościami w dokumentach założycielskich. Jednocześnie założył organizację społeczną o tej samej nazwie. Stwierdził, iż nazwa nawiązuje do jego przydomka z pracy.


Jakie są zarzuty?
Tokar usłyszał zarzut usiłowania przywłaszczenia mienia na szczególnie dużą skalę w warunkach stanu wojennego. Ukraiński Kodeks karny przewiduje za to do 12 lat więzienia wraz z konfiskatą majątku. Sąd zdecydował o areszcie z możliwością wpłacenia kaucji w wysokości 6,725 mln hrywien.
Czytaj także: "Tusk zamilkł po pytaniu o Nawrockiego. Po chwili padła deklaracja. 'Nie cofnę się'".


Źródła:Ukraińska Prawda, RBC Ukraina
Idź do oryginalnego materiału