Wszyscy?

bezkamuflazu.pl 3 tygodni temu

Wczoraj udzieliłem wywiadu portalowi TVP.Info. Z red. Krzysztofem Majdanem rozmawialiśmy rzecz jasna o Ukrainie. Materiał ukaże się między świętami, oczywiście podrzucę Wam link. A już dziś, tytułem zachęty do przyszłej lektury, publikuję niewielki fragment tej rozmowy. Z nadzieją na Wasze udostępnienia, no i wsparcie dla mojej publicystyki, bez którego nie byłbym w stanie raportować z i na temat Ukrainy.

KM: Mam wrażenie, iż im dłużej trwa wojna, tym bardziej rośnie niechęć do Ukraińców pracujących m.in. w Polsce. Dotyczy to przede wszystkim młodych mężczyzn…

MO: Faktem jest, iż kilkaset tysięcy potencjalnych poborowych wyjechało z Ukrainy, pracują teraz u nas, w Niemczech, innych krajach. Jako socjolog i obserwator konfliktów zbrojnych nie widzę w tym niczego nadzwyczajnego. Nie dostrzegam też powodów, dla których miałbym takich ludzi piętnować.

– Nie?

Nie. Widzę za to problem tkwiący w nas i w naszym systemie edukacji, który od dekad przesiąknięty jest martyrologią. Czego skutkiem jest powszechne pośród kolejnych pokoleń przekonanie, iż gdy trwa wojna, to walczą wszyscy. A to bzdura i kłamstwo.

– Jak to bzdura?

– Twierdzenie o powszechnym oporze nie znajduje odzwierciedlenia w rzeczywistości współczesnych konfliktów zbrojnych. Tak naprawdę walczy niewielki odsetek społeczeństwa. Duża część, owszem, wspiera, ale większość po prostu stara się przeżyć. W tej ostatniej grupie wachlarz postaw jest szeroki – zawiera i obojętność, i kolaborację. jeżeli idzie o mężczyzn – tych, którzy dobrowolnie idą do wojska z przyczyn ideologicznych, patriotycznych, jest kilka, bywa iż kilkanaście procent. Resztę armii stanowią chłopcy z poboru. Ale u licha, ci, którzy go uniknęli, wcale nie muszą być tymi złymi.

– Bo?

– Bo państwo na wojnie to ogromny i skomplikowany organizm, który nie może składać się wyłącznie z pięści. Jest reszta ciała, absolutnie niezbędna do funkcjonowania. Za żołnierzami na froncie musi stać odpowiednio wydolna gospodarka, ktoś musi w niej pracować. A na zapleczu – bo czemu by nie? – życie toczy się wedle utartych, pokojowych rytmów.

– No ale mówimy o Ukraińcach w Polsce…

– …gdzie łatwiej o większe pieniądze. Ci „nasi” Ukraińcy wysyłają na Wschód – do pozostałych na miejscu rodzin – choćby 5 mld dol. rocznie. Dla zarżniętej wojną ukraińskiej gospodarki to solidne wsparcie, nie do wypracowania w kraju.

Ale ok, piętnujmy ich, mamy do tego prawo. Łatwo jest to robić zza komputera czy na wygodnej kanapie. Tylko zastanówmy się, co sami byśmy zrobili w takiej sytuacji. Czy poszlibyśmy na front czy wybrali mniej ryzykowne opcje. A proszę mi uwierzyć, wojna – zwłaszcza z perspektywy okopu – to potworne doznanie…

—–

No więc jako się rzekło, z nadzieją na dalsze wsparcie, udostępniam poniższe przyciski.

Tych, którzy wybierają opcję „sporadycznie/jednorazowo”, zachęcam do wykorzystywania mechanizmu buycoffee.to.

Osoby, które chciałyby czynić to regularnie, zapraszam na moje konto na Patronite:

Osoby, które chciałby nabyć moją najnowszą książkę pt.: „Zabić Ukrainę. Alfabet rosyjskiej agresji”, w wersji z autografem, oraz kilka innych wcześniejszych pozycji (również z bonusem), zapraszam tu. Polecam się w perspektywie świąt i podchoinkowych prezentów!

Nz. Gdzieś na linii frontu, zdjęcie ilustracyjne/fot. SzG ZSU

Idź do oryginalnego materiału