„Wszyscy mówią o zdradzie”. Myślał, iż dzwoni do rosyjskich władz. Ujawnił, jak naprawdę wygląda sytuacja w Kursku

news.5v.pl 1 miesiąc temu

Aleksandr Garkawenko to 40-letni przewodniczący rady gminy Gonczarowka na przedmiściach miasta Sudża w rosyjskim obwodzie kurskim, regionie znajdującym się w tej chwili pod coraz większą kontrolą Ukrainy po oszałamiającej inwazji transgranicznej rozpoczętej 6 sierpnia br. Garkawenko sądził, iż rozmawia przez telefon z wyższymi urzędnikami rosyjskiego rządu. W rzeczywistości był to ktoś inny, ale ta niewiedza sprawiła, iż z konwersacji dowiadujemy się wiele o chaosie w Kursku w pierwszych dniach inwazji Ukrainy na Rosję.

The Insider uzyskał nagranie rozmowy Garkawenki z 13 sierpnia br., które publikujemy w całości poniżej. Dowiadujemy się z niego:

  • jak młodzi rosyjscy poborowi pojawili się z zaledwie dwoma magazynkami do obrony obwodu przed atakiem wroga i jak miejscowi musieli ratować tych niedoświadczonych żołnierzy w ramach pospiesznej i źle skoordynowanej ewakuacji;
  • o tym, jak dwa miesiące temu Ukraina najwyraźniej użyła dronów do przeprowadzenia rekonesansu terytorium, a niewielu w Rosji, Ukrainie czy choćby na Zachodzie wiedziało, iż Kijów zamierza dokonać inwazji;
  • jak obszary oznaczone jako zaminowane w Gonczarowce w rzeczywistości nie są zaminowane, a znaki mają jedynie działać odstraszająco na Ukraińców;
  • jak szef administracji obwodu biełowskiego poinstruował swoich kolegów, aby publikowali w mediach społecznościowych pochwały dla lokalnych władz, które były jednoznacznie i jednogłośnie potępiane przez Rosjan;

„To wszystko, co dostaliśmy”

— W czym problem? Problem polega na tym, iż przez dwa dni przekazywali do Moskwy bardzo pozytywne wiadomości. W tym czasie traciliśmy dużo terytorium i ginęli cywile.

Co więcej, podczas ewakuacji z obszarów mieszkalnych było kilku żołnierzy, poborowych. Byłem zdumiony, kiedy oni, razem z cywilami, przechodzili przez rzekę. W pobliżu Plechowa spotkaliśmy ich, mieli dwa magazynki do karabinów maszynowych. Mówię: „Facet, przepraszam, czy to wszystko, co zostało?” Odpowiedział: „Nie, to wszystko, co dostaliśmy — dwa magazynki”.

I powiedział: „Dowództwo kazało nam” — tak mówił poborowy — „wytrzymać jeden dzień”. Ale myśmy ich stamtąd ewakuowali już trzeciego dnia. To znaczy oni błąkali się po osiedlach, błąkali się po lesie, natknęli się na nas, a my im powiedzieliśmy: „Za nami są Ukraińcy, uciekajcie z nami”. I w ten sposób miejscowi uratowali dwóch żołnierzy. I opowiedzieli tę historię. Nikt się z nimi nie kontaktował. Jak tylko wszystko zaczęło się w nocy, powiedziano im: „Nie martwcie się, wytrzymajcie jeden dzień, a wszystko będzie dobrze”.

Tak twierdzą ci żołnierze. Jako naczelnik gminy mogę powiedzieć, iż byłem oszołomiony, zaskoczony i zszokowany, iż nikt… cóż, muszę przyznać, iż jako władza cywilna nie mieliśmy żadnych informacji i nie otrzymaliśmy żadnych wskazówek, co robić i czy ewakuować się, czy nie? — relacjonuje Garkawenko.

GEORGE IVANCHENKO / PAP

Ukraiński czołg mija autobus z ewakuowanymi cywilami w obwodzie kurskim, 18 sierpnia 2024 r.

— Gorbunow szóstego o 12 w południe odbywał spotkanie operacyjne w administracji rejonowej (Garkawenko prawdopodobnie ma na myśli Michaiła Gorbunowa, zastępcę przewodniczącego rządu obwodu kurskiego i przewodniczącego regionalnego komitetu bezpieczeństwa – red.). Ani słowem nie wspomniał o ewakuacji. Oznacza to, iż demonstrował swojemu rządowi obwodu (regionalnemu), iż sytuacja jest pod kontrolą. Że teraz, jak zwykle, będzie nieco poważniejszy ostrzał artyleryjski niż wczoraj czy przedwczoraj. Cóż, z grubsza rzecz biorąc, uderzali w obszary przygraniczne, a teraz uderzyli w centrum miasta. Wszystko będzie dobrze, odbudujemy budynki zgodnie z procedurą. To wszystko — mówi dalej urzędnik.

„Ukraińcy już tam są”

— Ale kiedy zobaczyłem ewakuację dokumentów z FSB i policji, zrozumiałem, jak poważne jest to wszystko (Garkawenko odnosi się tutaj do wewnętrznych dokumentów wywożonych z obszaru przez rosyjskie agencje bezpieczeństwa, aby uniknąć ich przechwycenia przez nacierającą armię ukraińską – red.). Zrozumiałem, iż sytuacja nie jest pod kontrolą. Cóż, następnego dnia w administracji obwodu bolszesołdatskiego (z Bolszoje Sołdatskoje to centrum obwodu – red.) utworzona została kwatera główna. Ewakuowano już wszystkich ludzi z administracji rejonowej, czyli członków władz administracyjnych.

W Sudży nie było żadnych aktywnych władz. Wszyscy, łącznie z szefem okręgu, znajdowali się w Bolszoje Sołdatskoje (miejscowość oddalona o 50 km od Sudży – red.). Być może stamtąd koordynowali ewakuację ludzi z osad, które nie zostały jeszcze zajęte przez Ukraińców. Ale co uderzyło mnie później? Wieczorem włączyłem telewizor, żeby zobaczyć, co się dzieje, bo sami nie mieliśmy żadnych informacji. Pełniący obowiązki gubernatora obwodu kurskiego Aleksiej Smirnow informował, iż wszystko jest w porządku, sytuacja jest najwyraźniej pod kontrolą. I właśnie zdałem sobie sprawę, iż jeżeli byliśmy już w Bolszoje Sołdatskoje… Dokładnie dwa dni później kwatera główna została przeniesiona do obwodu biełowskiego (gmina granicząca z rejonem sudżańskim na południowym zachodzie Rosji – red.), przyjeżdżam do obwodu biełowskiego, stamtąd rozpoczynamy ewakuację ludzi z obrzeży obwodu biełowskiego; przywozimy tam pomoc humanitarną i zabieramy stamtąd każdego, kto chce wyjechać. Ale chcę powiedzieć coś jeszcze.

Stringer / PAP

Cywile ewakuowani po ataku Ukrainy na Rosję czekają na pomoc humanitarną w Kursku, 16 sierpnia 2024 r.

Dziś przyjeżdżamy do Plechowa, a jutro Ukraińcy już tam są. Dojeżdżamy do Ułanok. Następnego dnia Ukraińcy już tam są. Dojeżdżamy do Worobży, następnego dnia już tam są. Taka jest skala ich natarcia.

Byłem zaskoczony. I… Cóż, jak mam to powiedzieć? To znaczy, jestem miejscowy, ale nie znam okolicy tak dobrze, jak oni (nacierająca armia ukraińska). Byłem po prostu zdumiony. Jeden facet wyjaśnił mi, iż przez ostatnie dwa miesiące badali cały obszar dzięki dronów. Powiedziałem: „Cholera, ale gwałtownie poruszają się przez lasy i wzdłuż wiejskich dróg”. Widzisz, nie zawsze szli wzdłuż głównej drogi, mam na myśli tę federalną, utwardzoną. To mnie naprawdę zaskoczyło — mówi Garkawenko.

„Wszyscy mówią o zdradzie”

— Wszyscy mówią o zdradzie. Mam na myśli tych wszystkich cywilów, którzy przeżyli to wszystko i przez cały czas to przeżywają. Ale powiem szczerze, iż moim zdaniem to czysta korupcyjna niechlujność.

I dosłownie dwa tygodnie wcześniej, w biurze szefa administracji (obwodu sudżańskiego) Aleksandra Bogaczowa, miałem konflikt z pułkownikiem, jak mi go przedstawiono, dowódcą żołnierzy w przygranicznych rejonach obwodu sudżańskiego czy jakimś innym. Odmówił podania swojego nazwiska. Kiedy powiedziałem: „Przedstaw się”, odmówił, a Bogaczow tam był.

Ale chcę powiedzieć coś jeszcze. Mówimy o Kuryłówce, do której weszli jako jedni z pierwszych, łączy się ona z główną gminną drogą federalną, ale była ostrzeliwana przez miesiąc (Garkawenko prawdopodobnie ma na myśli gminną, a nie federalną drogę 38Н-609, która łączy Sudżę, Guewo, Gornal i Kuryłówkę, prowadzącą aż do granicy z Ukrainą – red.).

Dostarczałem tam chleb, wodę i jedzenie. Jest tam polna droga. Ludzie prosili mnie o pomoc w przywróceniu tej drogi do użytku. I wszystko już było postanowione. Tylko wojsko nie pozwoliło nam zasypać rowu przeciwczołgowego (przez co droga stała się bezużyteczna – red.). I mówię szefowi rejonu (Aleksandrowi Bogaczowowi), iż jeżeli nie rozwiążemy tego problemu, to skontaktuję się z gubernatorem, nasza karetka nie może tam dojechać, wozy strażackie nie mogą tam dojechać — wspomina urzędnik.

„Jesteś świnią”

— I wtedy dzwoni do mnie szef okręgu: „Przyjdź do mojego biura, jest tu jakiś pułkownik, spróbujemy rozwiązać ten problem”. Przyjeżdżam, a on, delikatnie mówiąc, no, przyjął to z wrogością. Powiem więcej, omal się nie pobiliśmy — wiesz po jakich słowach?

Mówię: „Zostawiacie tam, w Kuryłówce, ludzi, którzy żywią poborowych. My karmimy waszych poborowych”. A on na to: „To jest myślenie życzeniowe. Ministerstwo Obrony ich karmi”. Ja mówię: „Jesteś świnią, cywile karmią wszystkich chłopaków w okopach od dwóch lat. Wszystkich. A ty mówisz takie rzeczy”. I wiesz, co mnie jeszcze zdziwiło? Powiedział mi: „Po co zasypywać rów przeciwczołgowy, jeżeli jutro przyjadą czołgi z Ukrainy, jak je powstrzymam?”.

A ja na to: „A co, nie możemy postawić jakichś tymczasowych konstrukcji?”. I nigdy nie zapomnę tych słów, które powiedział o tych czołgach. W ciągu dwóch tygodni (ukraińskie) czołgi przetoczyły się wzdłuż tej piep****ej drogi — przepraszam za przekleństwo — mówi Garkawenko.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

„Zdałem sobie sprawę, iż to fikcja”

— Najciekawsze jest to, iż tam są znaki z napisem „miny”, ale w rzeczywistości żadnych min tam nie ma. Dlaczego jestem tego pewien? Ponieważ mieliśmy tam pożar. Dwa miesiące wcześniej, w nocy, strażacy gasili pożar w tym ogromnym wąwozie, przy obwodnicy, i tej nocy natknęliśmy się na znak z napisem „miny”. Zadzwoniłem do administracji dystryktu i powiedziałem: „Jest znak z napisem »miny« — czy możemy kontynuować gaszenie pożaru?”. Powiedzieli mi, iż tak. Zdałem sobie sprawę, iż to fikcja. Nie ma tam żadnych min.

Powiedziałem im też, czekajcie, to znaczy, iż droga nie może być otwarta dla ludzi specjalnie w celu ewakuacji. Do tego ktoś z Ministerstwa Obrony wpuścił tam owce.

Tutaj kończy się wieś Gonczarowka. Zaczyna się wieś Kiriłłowka. Jest tam obwodnica. Mieliśmy spór o tę obwodnicę, ponieważ mówiłem, iż trzeba ją otworzyć, aby karetka pogotowia czy wóz strażacki mogły tam dojechać. jeżeli chodzi o mobilny sklep, to jakoś udaje mi się tam jeździć mniej więcej normalnie. Są tam tylko dwie starsze panie, które prosiły o pomoc. Wszyscy inni dotarli tam własnymi pojazdami. Cóż, ta obojętność… Byłem po prostu zdumiony — mówi Aleksandr Garkawenko.

„Nie wsadzajcie ich do więzienia, są chorzy psychicznie”

— Mam wrażenie, iż ci ludzie, którzy nie mają żadnych granic, jeżeli chodzi o korupcję, są chorzy psychicznie. jeżeli macie taką możliwość, nie wsadzajcie ich do więzienia. Rozumiem, iż nasz system nigdy nie postawi tych ludzi przed wymiarem sprawiedliwości. Wyślijcie ich na leczenie.

Przecież cierpią cywile, ale oni się niczym nie przejmują, siedzą w swoich gabinetach, niczego się nie boją. A najgorsze jest to, iż ignorują wszystko, co dzieje się w terenie. Powiem szczerze, w każdej gminie to przewodniczący rad wiejskich ubierają, karmią i obuwają wszystkich żołnierzy od pierwszych dni — zdradza urzędnik.

— Weźmy szefa administracji obwodu białowieskiego Nikołaja Wiktorowicza Wołobujewa. Szef rejonowego MFC (Wielofunkcyjnego Centrum Świadczenia Usług Państwowych i Komunalnych — red.) dzwoni do niego i mówi: „Nikołaju Wiktorowiczu, jak możemy pomóc? Może powinniśmy zacząć dzwonić do ludzi? Mamy ich numery telefonów, aby informować o ewakuacji, o tym, gdzie się udać”.

Ten odpowiada: „Spójrz, w mediach społecznościowych, w takiej a takiej miejscowości, mówią negatywnie, iż władze okręgu nie radzą sobie z sytuacją lub radzą sobie słabo. Zacznij wrzucać tam inne informacje, żeby nas pochwalić”.

Jestem zdumiony takim podejściem. Mówię: Jak to? Tak?

A ten mówi: „Wrzuć coś o tym, iż w tych miejscowościach nie wszyscy ludzie zgodnie krytykują władze okręgowe, iż są też tacy, którzy są zadowoleni. Trzeba rozcieńczyć negatywne nastawienie” — relacjonuje urzędnik.

„Wszystko jest pod kontrolą Ukrainy”

— Rozumiesz? Nie wiem, co tym myśleć i zastanawiam się, co powinno się wydarzyć w kraju, aby wszystkie te cw*le, które siedzą od 30 lat, zrozumiały, iż muszą odejść, ponieważ nadeszła wojna. Nie, oni znaleźli luki w wojnie, w których czują się komfortowo.

— Pokłóciłem się też z burmistrzem Sudży (Witalijem Słaszczewem). Dlaczego się pokłóciłem? Pytam go: „skoro jest pan gdzie indziej, dlaczego udziela pan wywiadu, w którym mówi pan, iż w Sudży wszystko jest w porządku?”. Jego wiadomości zostały podane przez Kanał Pierwszy (główny telewizyjny kanał propagandowy w Rosji — red.). Dlaczego? Nie dlatego, iż burmistrz jest takim dobrym facetem, tylko dlatego, iż oni po prostu mydlą oczy prezydentowi.

ID1974 / Shutterstock

Prezydent Federacji Rosyjskiej Władimir Putin

— Musimy mówić prawdę. Jesteśmy teraz w rejonie biełowskim. Mamy tam stację benzynową w Konopielce, gdzie leży 14 ciał żołnierzy. Od stacji benzynowej w Konopielce do Sudży jest 2 km. I nie możemy zabrać tych ciał, bo wszystko tam jest pod kontrolą Ukrainy. Mówią, iż na tym terytorium jest spokojnie, ale nie możemy podjechać choćby tych 2 km — mówi.

9 sierpnia, trzy dni po niespodziewanym wtargnięciu Ukrainy do obwodu kurskiego, burmistrz Sudży Witalij Słaszczew udzielił wywiadu państwowej agencji informacyjnej TASS, w którym stwierdził, iż miasto przez cały czas znajduje się pod rosyjską kontrolą.

Kilka dni później, 14 sierpnia, ekipa filmowa ukraińskiego kanału telewizyjnego TSN opublikowała raport wideo z Sudży, który wskazywał, iż siły ukraińskie zdecydowanie kontrolowały przynajmniej zachodnią i centralną część miasta.

„Musimy odpokutować winy”

— Od 11 sierpnia widziałem tylko jeden punkt kontrolny. Jeden punkt kontrolny w pobliżu rejonu bolszesołdatskiego. Po stronie obwodu biełgorodzkiego są dwa posterunki i po stronie Koreniewa (ok. 50 km od Sudży) są nasze posterunki, ale tylko przy wjazdach. I to wszystko. Zatrzymują cywilów, aby tam nie wchodzili. Szczerze mówiąc, wydaje mi się, iż oni bardziej rozglądają się, żeby przeżyć. Sytuacja tam jest bardzo chaotyczna — relacjonuje dalej Aleksandr Garkawenko.

— Ustawiają punkty kontrolne, które nie są przez nikogo chronione. choćby w kwaterze głównej w rejonie bolszesołdatskim było prawdopodobnie czterech uzbrojonych ludzi z przenośnymi radiami. A w okręgu biełowskim nie widziałem żadnych wojskowych ani uzbrojonych ludzi — dodaje.

— My, władze cywilne, musimy odpokutować nasze winy, a nie robić filmy o nas, o tym, jakimi to jesteśmy bohaterami. To haniebne. Jest mi wstyd. Chociaż rozumiem, iż kilka ode mnie zależało. Ale wstydzę się, iż nie mogłem ewakuować większości ludzi w sposób uporządkowany i na czas.

— Teraz dostarczamy pomoc humanitarną, gdzie tylko się da. To jak pokuta. Żadna cywilna władza nie może przedstawić tego jako sukcesu, nikt nie może przedstawić tego jako sukcesu. W żadnym wypadku. To nasz obowiązek. Ale to już się dzieje, nie mogę tego pojąć. Istnieją pewne grupy, które nominują i promują pewnych przywódców politycznych, a patrzenie na to jest obrzydliwe. Ludzie stracili życie, stracili swoje dzieci, a ci w tym samym czasie dostarczają chleb, wodę, konserwy mięsne. Zobacz, jakimi bohaterami są nasi urzędnicy! Wstyd! Oni nie są bohaterami — puentuje Garkawenko.

paparazzza / Shutterstock

BM-21 Grad

Ukraina idzie naprzód

— jeżeli chodzi o Gonczarowkę, nikt ze mną nie konsultował, gdzie cokolwiek umieścić. Ale powiem wam, iż Grad (wyrzutnia rakiet BM-21 Grad — red.) bywał używany z obszarów mieszkalnych na przedmieściach. Zdarzało się to od czasu do czasu. Grad stawał i wystrzeliwał rakiety na środku ulicy. Widziałem to osobiście. To było dwa lub trzy tygodnie przed tym, jak wszystko (atak Ukrainy — red.) się wydarzyło — przyznaje na koniec.

Zgodnie z raportem głównodowodzącego Ołeksandra Syrskiego Siły Zbrojne Ukrainy kontrolują 1150 km kw. terytorium Rosji i 82 osady. Setki rosyjskich żołnierzy zostało wziętych do niewoli w wyniku ofensywy na terytorium Rosji, która rozpoczęła się 6 sierpnia 2024 r.

Aktualnie wygląda na to, iż rosyjskie dowództwo nie wycofało jeszcze znaczących sił z Ukrainy w kierunku Kurska.

Idź do oryginalnego materiału