Z Azowstalu do Taganrogu. Poruszająca relacja jeńca, który przeżył rosyjskie tortury [ZDJĘCIA]

radio.lublin.pl 1 godzina temu
Zdjęcie: Z Azowstalu do Taganrogu. Poruszająca relacja jeńca, który przeżył rosyjskie tortury [ZDJĘCIA]


Tortury, codzienne bicie oraz głód – tak wygląda rzeczywistość ukraińskich żołnierzy w rosyjskiej niewoli. Naszym gościem dziś jest żołnierz Zbrojnych Sił Ukrainy, obrońca Mariupola, osoba, która w maju 2022 roku na rozkaz dowództwa wojskowego po ciężkich, zaklętych walkach opuściła zakłady Azowstal i trafiła do niewoli. 

Ukrainiec kubańskiego pochodzenia, żołnierz ZSU, Juan Alberto Leiva Garcia spędził w rosyjskiej niewoli ponad trzy lata i dopiero w sierpniu tego roku powrócił do Ukrainy.

Opowiadając o swoim doświadczeniu Juan mówi, iż miał dużo szczęścia, bo pierwsze półtora roku były dla niego stosunkowo łagodne. Po wyjściu z zakładów Azowstal trafił do tymczasowej kolonii w Oleniwci, a następnie do więzienia na Ługańczyźnie. Najgorszy moment się rozpoczął kiedy trafił do więzienia w Taganrogu.

– O tym miejscu już słyszałem nie raz. Wiedziałem, iż jest to bardzo, bardzo złe miejsce, gdzie przetrzymuje się jeńców wojennych. No i w zasadzie wszystkie te pogłoski się potwierdziły. Od momentu naszego trafienia tam byliśmy poddawani okrutnemu traktowaniu, fizycznym znęcaniom, ciągłemu biciu. Czyli adekwatnie cały zestaw tortur, o których już wszyscy słyszeliśmy, i o których w Ukrainie wszyscy wiedzą – był tam obecny od pierwszego dnia.

Mowa o pobiciach, torturach, głodzie?

– Tak naprawdę tam było absolutnie wszystko. Codzienne bicie to podstawa, na której opiera się rzeczywistość jeńca wojennego w Taganrogu. Teraz, z tego co wiem, ten areszt śledczy stracił kontrakt na stałe przetrzymywanie jeńców wojennych. w tej chwili to miejsce pełni funkcję punktu przeładunkowego dla jeńców wojennych. Czyli są tam tymczasowo przetrzymywani, a później zostają przekierowani i trafiają do innych miejsc, ale przez cały ten czas, od początku pełnoskalowej inwazji, nasi wojskowi i cywile byli tam przetrzymywani w takich potwornych warunkach. Bardzo wielu naszych obywateli zginęło tam w wyniku znęcania się, tortur i codziennego bicia. Do tego wszystkiego dochodziły jeszcze tortury psychiczne, rozmowy pełne poniżania, zastraszania. A dodatkowo było znęcanie się poprzez głodzenie. Głód odegrał tam naprawdę dużą rolę w całym tym zestawie tortur, które stosowali.

To znaczy, iż dostawaliście ograniczoną ilość jedzenia? Tego jedzenia było za mało?

– Podkreślali na przykład, iż jako jeńcy wojenni mamy prawo do jedzenia i iż oni, z wielkiej łaski, nam tę możliwość dają. Mówili, iż rozumieją, iż są zobowiązani do karmienia jeńców, ale nie są zobowiązani do zapewnienia posiłków w normalnej jakości. choćby nie mówię o ilości — o jakości. To znaczy regularnie była to zepsuta, zła i przeterminowana żywność. Czyli zwyczajne oni stosowali głodzenie i wyniszczanie głodem. Całkowity brak higieny w zakresie żywienia, no i ilość. Dla wielu osób ilość jedzenia stała się tak bolesnym problemem, iż ludzie zaczęli tracić zmysły z powodu jego braku. Oni wykorzystywali to do manipulacji. Próbowali w ten sposób zamienić nas w zwierzęta, uczynić nas zależnymi od takich podstawowych, naturalnych potrzeb.

Czytałam takie wspomnienia ukraińskich żołnierzy, iż marzyli o chlebie i często zastanawiali się, czy będzie to jasne czy ciemne pieczywo. I była to jedna z tych myśli, która stale się powtarzały.

– Tak, Rosjanom udało się osiągnąć taką manipulację, iż człowiek przechodzi w bardzo prymitywny sposób życia, formę istnienia, gdzie myśli ograniczają się do czegoś tak podstawowego, nieludzkiego wręcz. I człowiek zaczyna myśleć o takich banalnych rzeczach, jak to, jak duży będzie kawałek chleba. Ja teraz rozumiem, iż to absurd. A wtedy w pewnym momencie i u mnie zaczęły pojawiać się takie myśli, bo ciało domaga się więcej, ciało wymaga więcej, a ty nie możesz mu tego dać. Ludzie tracili przytomność po prostu z wycieńczenia. To była tam normalna statystyka. Dlatego takie myśli to tylko wierzchołek góry lodowej tych wszystkich myśli i tego rodzaju szaleństwa, które rodzi się w głowie jeńca wojennego przetrzymywanego w takich miejscach w Rosji.

Wiktor Frankl w książce „Człowiek w poszukiwaniu sensu” twierdził, iż więźniom przebywającym w niemieckich obozach koncentracyjnych pomagała nadzieja i zrozumienie sensu życia. Czy po przejściu tej drogi w rosyjskiej niewoli jako jeniec wojenny zgodziłby się Pan z tym stwierdzeniem?

– Tak, całkowicie. Miałem skojarzenie z interpretacją nadziei z Pisma, i tłumaczyłem to sobie właśnie w ten sposób. Był tam cytat, którego się trzymałem, i na jego podstawie zbudowałem dla siebie cały system wartości. W pewnym stopniu nie tyle ściśle religijnych, co ogólnie chrześcijańskich. Starałem się trzymać zrozumienia prawdy, sensu. Miałem nadzieję, ufałem i wierzyłem. W zasadzie nie było to trudne, bo rozumiałem, iż prawda jest po naszej stronie, iż wszystko jest w porządku, tym bardziej iż nasza sytuacja nie była aż tak trudna. Moi bliscy wiedzą, iż jestem w niewoli, wszyscy wiedzą, iż żyjemy, wszystko jest w porządku. Wierzyłem do końca. Wierzyłem, iż jeżeli ma się coś wydarzyć, to się wydarzy. Mogę nie wytrzymać, mogę nie dać rady, ale trzeba starać się, bo nic nie dzieje się bez powodu. Skoro musiałem przez to przejść, to znaczy, iż trzeba to przeżyć i pokonać. Dlatego trzymałem się zrozumienia nadziei i wiary, i w zasadzie całkowicie zgadzam się z tą interpretacją, bo ona w 100% odpowiada rzeczywistości.

I na koniec chciałabym usłyszeć Pana historię. Jest wyjątkowa — jest Pan Ukraińcem kubańskiego pochodzenia. Dołączył Pan do wojska jeszcze przed pełnoskalową inwazją. Skąd ta decyzja i skąd ta miłość do Ukrainy?

– W zasadzie nic szczególnego. Urodziłem się w Ukrainie, dorastałem w Ukrainie. Jestem Ukraińcem i zawsze nim byłem. Tak samo odpowiadałem Rosjanom w więzieniu, kiedy pytali, dlaczego jako Kubańczyk walczę za Ukrainę — mówiłem im, iż nie jestem Kubańczykiem, jestem Ukraińcem i walczę za swój kraj. I to jest normalne — walczyć za swój kraj i służyć swojemu państwu, kiedy toczy się wojna.

Juan Alberto Leiva Garcia po powrocie z rosyjskiej niewoli ważył około 59 kilogramów. Aktualnie przechodzi rehabilitację. Jak zdradził Radiu Lublin, chociaż jest teraz zwolniony ze służby, planuje wrócić do wojska.

InYa / opr. AKos

Fot. Natalia Mychalenko / nadesłane

Idź do oryginalnego materiału