Kiedy stawką są interesy NATO lub Unii Europejskiej, na drugi plan schodzi deptanie praw człowieka i brak demokracji w Turcji
Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdoğan podpisał w końcu ustawę zezwalającą na wejście Szwecji do NATO. Członkostwo tego kraju Turcja blokowała przez 20 miesięcy. Członkostwo Finlandii – przez 10 miesięcy. Swoje stanowisko uzasadniała tym, iż państwa te dają schronienie terrorystom z Partii Pracujących Kurdystanu i z organizacji Fethullaha Gülena, stanowiących zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego Turcji. PPK została uznana m.in. przez Unię Europejską za organizację terrorystyczną, a organizacja Gülena jest oskarżana przez Ankarę o przeprowadzenie nieudanego puczu z 15 lipca 2016 r. Turcja domagała się od Szwecji i Finlandii intensywniejszych działań w celu rozprawienia się z nimi. Po wielu spotkaniach na różnych szczeblach osiągnięto porozumienie. Szwecja i Finlandia zmieniły m.in. ustawy dotyczące zwalczania terroryzmu i zniosły embargo na sprzedaż broni do Turcji. Finlandia przystąpiła do Paktu Północnoatlantyckiego w marcu 2023 r., jednak Szwecja musiała jeszcze poczekać. Dopiero podczas lipcowego szczytu NATO w Wilnie Erdoğan dał zielone światło dla jej członkostwa.
Szantaż USA
Na zmianę postawy wobec Szwecji wpłynęły jednak nie tylko uzgodnienia dotyczące zwalczania terroryzmu czy przekazania Ankarze kilku poszukiwanych. Turcja pilnie potrzebuje nowych samolotów wojskowych. o ile ich nie pozyska, to z grupy głównych sił powietrznych NATO spadnie do grupy wsparcia na południowo-wschodniej flance Sojuszu. Ta sytuacja mogłaby stworzyć zagrożenie nie tylko dla sąsiadującej z Syrią, Irakiem i Iranem Turcji, ale także dla całego NATO.
Przypomnijmy, iż w lipcu 2019 r. z powodu zakupu rosyjskiego systemu obrony powietrznej S-400 Turcja została wykluczona przez administrację amerykańską z programu produkcji F-35, zerwano też umowę na dostarczenie 100 tych wielozadaniowych myśliwców, które miały kosztować 11 mld dol. Ankara zdecydowała się na zakup systemu S-400, gdy Niemcy i Amerykanie wycofali z jej terytorium baterie przeciwlotnicze i przeciwrakietowe Patriot, umieszczone tam w 2013 r. w ramach wzmocnienia obrony powietrznej w obliczu ewentualnych zagrożeń ze strony Syrii. Kiedy Turcja straciła szansę na F-35, zaczęła się ubiegać o zakup nowych F-16. Tymczasem Grecja zgłosiła Stanom Zjednoczonym chęć zakupu 40 samolotów F-35. Oferta sąsiada, a zarazem natowskiego sojusznika, z którym Ankara ma niezbyt dobre relacje, jeszcze wzmocniła turecką potrzebę posiadania samolotów bojowych.
Prezydent Joe Biden nie zmarnował okazji i powiązał sprzedaż F-16 z członkostwem Szwecji w NATO. Kamieniem milowym była wizyta w Turcji sekretarza stanu USA Antony’ego Blinkena. 6 stycznia Blinken spotkał się z Erdoğanem i przekazał mu ultimatum Bidena, z którego wynikało, iż jeżeli Turcja jak najszybciej nie zatwierdzi członkostwa Szwecji, sprzedaż samolotów F-16 stanie pod znakiem zapytania. Biden miał bowiem wysłać do Kongresu list z prośbą o zgodę na sprzedaż Turcji F-16, a Grecji F-35 w celu wzmocnienia sojuszników na południowo-wschodniej flance NATO. Chciał w ten sposób przekonać tych członków Kongresu, którym nie podobają się rządy Erdoğana. Gdyby Turcja nie zatwierdziła członkostwa Szwecji w Sojuszu, Biden musiałby uwzględnić w liście tylko Grecję.
Po tym ultimatum proces ratyfikacji członkostwa Szwecji nabrał tempa. W ciągu niecałych trzech tygodni parlament turecki przegłosował ustawę o członkostwie Szwecji w NATO, a prezydent Erdoğan ją podpisał. Tuż po tym Joe Biden wysłał do kongresmenów list z apelem o zgodę m.in. na sprzedaż do Turcji 40 nowych samolotów F-16 oraz 79 zestawów modernizacyjnych do starszych maszyn tego typu. Koszt tego zakupu to 23 mld dol. Kongres USA na podjęcie decyzji ma czas do 6 lutego. Wszystko wskazuje, iż transakcję zatwierdzi.
Cały tekst można przeczytać w „Przeglądzie” nr 6/2024, którego elektroniczna wersja jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty
Fot. East News