Z okupowanej przez nazistów Polski do Stanów Zjednoczonych: Nadrenianin świętuje stulecie przygód

oen.pl 1 tydzień temu


Autor: Matt Persike

RHINELANDER – Długoletni mieszkaniec Nadrenii niedługo zwiąże się z rzadkim towarzystwem.

Paul Haftarski, urodzony w Polsce w 1924 r., w sobotę 27 kwietnia będzie obchodził swoje 100. urodziny – czyli w wieku zaledwie około jednej czterdziestej procenta populacji Stanów Zjednoczonych. Jednak Paul przeciwstawił się wszelkim przeciwnościom losu i dożył choćby 21 lat.

Haftarski urodził się w Warszawie, po I wojnie światowej. Przez ponad sto lat przed wojną Polska była podzielona, ​​a jej części były dzielone, zdobywane i przegrywane przez różne państwa pod wieloma nazwami. Do roku 1924 terytorium Polski zostało zdobyte w szeregu wojen granicznych, a jej niepodległość została potwierdzona Traktatem Wersalskim. Przez pierwsze 15 lat swojego życia Paweł wiódł życie typowe dla wszystkich zachodniego narodu jego epoki.

Haftarski wyróżniał się w szkole, ale jak powiedział, po ukończeniu szkoły średniej ojciec wysłał go do technikum.

„Byłem tam trzy dni. Ponieważ zaczęła się wojna” – wyjaśnił; wykryto wyraźny polski akcent.

Po rozpoczęciu okupacji Polski na początku II wojny światowej, osobom zatrudnionym pozwolono wrócić do pracy. Jako 17-letni student Paul nie miał takiej pracy. Został wysłany wraz z legionami bezrobotnych w Polsce do Niemiec, aby pracować tam, gdzie potrzebne były ręce.

Jak można się było spodziewać, robotnicy ci zostali poddani najniebezpieczniejszym zadaniom, jakie stawiano robotnikom wojennym w Niemczech. Trafił do stoczni, gdzie pracował z załogą nurków, którzy pracowali pod wodą przy naprawie brzegów i wykonywaniu konserwacji podwodnej.

„Spawaliśmy pod wodą, w płomieniach takich jak ten” – powiedział, rozkładając ramiona. „Co najmniej.”

Kiedy nadeszła zima i zamarzła woda, Haftarskiemu i grupie około 15 mężczyzn powiedziano, iż wracają do domu.

„Zabierają nas pociągiem, dają nam choćby kanapki, wiesz” – powiedział Paul. Choć nie wiedział, co go czeka w domu, zasypianie w pociągu musiało być dla niego ulgą.

„Potem budzę się w Berlinie”. powiedział, zanim wyjaśnił: „Nie w domu”.

Z powodu wojennych awarii prądu Paul i jego firma ledwo widzieli, gdy prowadzono ich wczesnym rankiem przez fabrykę. Pamięta hałas ludzi pracujących z młotami i ogień, który był ich jedynym źródłem światła. „Rozejrzeliśmy się i zapytaliśmy: «Gdzie jesteśmy, w piekle?»”

W rzeczywistości wysłano ich do fabryki żelaza, gdzie Paulowi zlecono wyrabianie podków – około tysiąca dziennie – powiedział. Tak spędził kolejne trzy lata, aż do końca wojny.

Choć walki ustały, Polska po II wojnie światowej znacznie różniła się od kraju, w którym Paul dorastał. Jego rodzina zniknęła – nie wiedział gdzie – a poza tym nie mieliby domu, do którego mogliby wrócić. Po Powstaniu Warszawskim w 1944 r. stolica Polski została ewakuowana i doszczętnie spalona.

Paweł zostanie wysłany statkiem z powrotem do tej dziwnej, nowej Polski, niż ta, którą pamiętał z dzieciństwa. Życie znajdujące się teraz pod kontrolą sowiecką było przesiąknięte wszechobecną atmosferą paranoi. Mówił o przyjacielu, który zniknął w tym czasie i pojawił się siedem lat później.

„W tawernie zażartował ze Stalina. choćby nie dotarł do domu” – powiedział Paul. „KGB było wszędzie. Ludzie bali się ze sobą rozmawiać. To samo w Niemczech. Niemcy rozmawiali z nami (Polakami), ale nie między sobą. Nie mogli sobie ufać.”

Uderzające było, jak wiele szczegółów Paweł pamięta z lat wojny i codziennych zadań, jakie mu przydzielono – nie dla samego wspomnienia, ale dlatego, iż po powrocie do Polski historia zdaje się przeskakiwać kilka rozdziałów. Powiedział po prostu: „Byłem w Polsce około 20 lat pod okupacją rosyjską”.

W ciągu tych dwudziestu lat jego siostra wyszła za mąż za amerykańskiego żołnierza i przywiozła matkę do Stanów Zjednoczonych.

W połowie lat 60. Paul w końcu odnalazł ich w Milwaukee, złożył wniosek o wizę zezwalającą na pobyt w USA i dwa lata później dotarł do Milwaukee. Trzeba było wysłać po żonę i dzieci kolejne sześć miesięcy.

Paul spędziłby swoją karierę w dziedzinie technologii i inżynierii. Pamięta schematy i zawiłości radioodbiorników, które zbudował podczas pracy w Polsce i będzie obszernie opowiadał o obwodach. Tak dobrze radził sobie z elektryką, iż jego amerykański pracodawca pomógł mu wcześniej niż zwykle otrzymać zieloną kartę, aby mógł pracować przy projektach rządowych. Do dziś nieustannie majsterkuje, naprawiając krzesła dla przyjaciół, budując urządzenia z drewna, rzeźbiąc i wykańczając dekoracyjne koniki morskie i ptaki oraz bączki, a choćby rozbiera i przebudowuje komputery stacjonarne.

Jest także aktywny w swoim kościele w Rhinelander, gdzie poznał Lottie, która była jego towarzyszką aż do jej śmierci w 2021 roku.

Zapytany o sekret długowieczności, syn Paula, John, wtrącił się: „trzy kobiety” – żart na temat trzech partnerów życiowych Paula, których wszystkich przeżył. Paweł jednak był powściągliwy w odpowiedzi na to pytanie.

– Och, nie wiem. Nie sądziłem, iż tu będę.” Zaczął opowiadać historię trzech różnych sytuacji, w których uznano go za zmarłego lub uznano go za zmarłego, ale jego synowa przerwała tę opowieść. Po dłuższym namyśle powiedział: „cel”.

Paul Haftarski (w środku) siedzi ze swoim synem Johnem i synową Donną w domu Paula. W sobotę 27 kwietnia Haftarski będzie obchodził swoje 100. urodziny. Fot. Matt Persike.

Matt Persike jest asystentem ds. usług bibliotecznych w Bibliotece Okręgowej Rhinelander. We współpracy z radiem publicznym RDL i WXPR produkuje podcast „If These Woods Could Talk: An Oral History of the Northwoods” dostępny pod adresem www.tinyurl.com/mry5bdyy. Obejrzyj pełny wywiad z Paulem, który niedługo pojawi się w podcaście.


Źródło

Idź do oryginalnego materiału