Sytuacja na wschodnich granicach NATO po raz kolejny staje się przedmiotem międzynarodowego niepokoju. W piątek rano, 19 września 2025 roku, estońskie służby poinformowały o incydencie z udziałem trzech rosyjskich myśliwców MiG-31, które miały naruszyć przestrzeń powietrzną Estonii. Władze w Tallinie zareagowały natychmiast — rosyjskie maszyny zostały przechwycone, a Estonia formalnie zwróciła się o uruchomienie art. 4 Traktatu Północnoatlantyckiego.

Fot. Warszawa w Pigułce
⚡️ @mod_russia:
On 19 September, three Russian #MiG31 fighter jets made a scheduled flight from Karelia to an airfield in the Kaliningrad region.
The aircraft did not deviate from the agreed route and did not violate Estonian airspace.
Read in full 👉 https://t.co/poBlrurBnf pic.twitter.com/PBpAoDkhuc
— MFA Russia 🇷🇺 (@mfa_russia) September 20, 2025
Rosyjskie dementi i kontrowersje
Rosyjski resort obrony twierdzi, iż samoloty leciały zgodnie z ustaloną trasą z Karelii do lotniska w obwodzie kaliningradzkim, nie naruszając żadnej przestrzeni powietrznej należącej do innego państwa. Ministerstwo Spraw Zagranicznych Rosji opublikowało komunikat, w którym stwierdziło jednoznacznie: „Samoloty nie zboczyły z zaplanowanej trasy i nie naruszyły estońskiej przestrzeni powietrznej.”
Zupełnie inaczej sytuację przedstawia NATO. Rzeczniczka Sojuszu Allison Hart stwierdziła, iż „to kolejny przykład lekkomyślnego zachowania Rosji” i potwierdziła, iż sojusznicze myśliwce zostały poderwane w celu przechwycenia intruzów.
Estonia żąda działań. Artykuł 4 NATO na stole
Estoński premier Kristen Michal odbył w tej sprawie rozmowę z nowym sekretarzem generalnym NATO, Markiem Ruttem. Wieczorem Tallinn formalnie złożył wniosek o uruchomienie art. 4 Traktatu NATO, który zakłada konsultacje między państwami członkowskimi w przypadku zagrożenia bezpieczeństwa któregokolwiek z nich.
To nie pierwszy tego typu incydent, ale jego konsekwencje mogą być poważniejsze niż wcześniej. Estońskie media alarmują, iż tego typu działania destabilizują region i niosą potencjalne ryzyko eskalacji.
Szwecja i Francja także reagują
Nie tylko Estonia wyraziła zaniepokojenie. Szwedzkie myśliwce JAS 39 Gripen monitorowały trasę rosyjskich MiG-ów nad Bałtykiem i przekazały, iż rosyjskie maszyny kierowały się w stronę Królewca. Francuskie MSZ również ostro skomentowało incydent, podkreślając, iż „działania Kremla naruszają prawo międzynarodowe i są całkowicie nieodpowiedzialne”.
Co oznacza to dla Polski i regionu?
Eksperci ds. bezpieczeństwa podkreślają, iż choćby pojedyncze incydenty tego typu mogą prowadzić do wzrostu napięć w regionie. W przypadku uruchomienia art. 4, Polska jako członek NATO będzie musiała wziąć udział w konsultacjach i przygotować się na potencjalne decyzje sojuszu — także te wojskowe.
Jednocześnie rząd RP zapewnia, iż sytuacja na polskich granicach i w polskiej przestrzeni powietrznej jest stale monitorowana i nie odnotowano żadnych naruszeń ani incydentów z udziałem sił zbrojnych Federacji Rosyjskiej.
Co to oznacza dla czytelnika?
Choć sytuacja ma miejsce poza granicami Polski, dotyczy całego regionu. W razie dalszej eskalacji Polska jako członek NATO może zostać bezpośrednio zaangażowana. To dobry moment, by śledzić informacje z wiarygodnych źródeł, rozważyć zapisy do systemów ostrzegawczych (np. RCB) i mieć świadomość, iż bezpieczeństwo Europy Wschodniej zależy nie tylko od wojska, ale też od informacji i przygotowania społeczeństwa na każdą ewentualność.