Rzecz w podatku od luksusu, który władze Wierzbnika jeszcze przed wojną wprowadziły. Luksusem wówczas były firanki w oknach. Gospodyni, która upiększała dom, musiała liczyć się z dodatkowym kosztem, czy tego chciała, czy też nie - pozostawało mieć nadzieję, iż gospodarz zarabiał wystarczająco, by te opłaty uiszczać.
Luksusem było także ozdobne wiązanie ogonów koniom dorożkarskim. Na taki dodatkowy koszt pozwalał sobie na przykład Mordka (dorożkarz wierzbnickich ulic). Oddać rajcom podatki, ale za to więcej eleganckiej klienteli w dorożce czy koń jak z pola? Liczył zatem i liczył i doliczyć się nie mógł. Ale konia ubrał.
Bydlątka na ulicach
Miejscy urzędnicy wzięli się również za porządki na ulicach i zaczęli nakładać kary na właścicieli zwierząt, które bez nadzoru wałęsały się po wierzbnickich ulicach.
Wymyślono zatem czyściciela ulic. Czło