„Zabierzcie ten złom z mojego okrętu!”. Oto najgorszy samolot, jaki stworzyli Amerykanie

news.5v.pl 1 tydzień temu

Na pokładzie lotniskowca słowo kapitana jest prawem. Właśnie dlatego nikt nie kwestionował decyzji kapitana Eddiego R. Sandersa — mimo iż 46-letni oficer właśnie wycofał z eksploatacji nadzieję Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych. Brzmienie jego rozkazu z 4 listopada 1955 r. nie zachowało się, ale jego sedno brzmiało prawdopodobnie: „Zabierzcie ten złom z mojego okrętu!”.

Sanders dowodził okrętem USS „Hancock”, lotniskowcem klasy Essex, który został zmodernizowany między końcem 1951 r. a początkiem 1954 r., ale w planach miał już kolejny remont. Po 25-miesięcznym pobycie w stoczni lotniskowiec posiadał dwie nowe katapulty parowe, dzięki czemu jego zadaniem było testowanie nowych samolotów Marynarki Wojennej. Nie posiadał jednak jeszcze skośnego pokładu do lądowania, który został zaprojektowany dopiero w 1952 r.

Feralny model amerykańskiego odrzutowca. Piloci gwałtownie go znienawidzili

Eskadra myśliwców lotniskowcowych VF-124, wyposażona w odrzutowiec Vought F7U „Cutlass”, stacjonowała na USS „Hancock” od sierpnia 1955 r.

Typ ten był tak zwanym samolotem bezogonowym, z bardzo krótkim ogonem i dwoma sterami umieszczonymi na skrzydłach, ale nie z prostą krawędzią spływu skrzydeł, jak w samolotach typu delta-wing. Swój dziewiczy lot odbył już we wrześniu 1948 r., ale dopiero prawie sześć lat później rozpoczął testy na lotniskowcach.

Piloci gwałtownie znienawidzili ten model, ponieważ coraz częściej dochodziło do wypadków. Cywilny pilot testowy Paul Thayer musiał katapultować się z płonącego prototypu podczas pokazu lotniczego 7 lipca 1950 r. Porucznik Floyd Nugent katapultował się 26 lipca 1954 r., podczas gdy jego „Cutlass” krążył nad San Diego przez prawie 30 minut, zanim się rozbił. 11 grudnia 1954 r. porucznik J. W. Hood zginął, gdy zawiodła blokada skrzydła jego F7U i odrzutowiec rozbił się w morzu.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Seria wypadków trwała. 30 maja 1955 r. lewy silnik „Cutlass” komandora porucznika Paula Harwella zapalił się niedługo po starcie. Harwell skorzystał z fotela katapultowego, przeżył i nigdy więcej nie poleciał F7U. Harwell leciał ze spadochronem z F7U dłużej niż leciał w samym samolocie.

To, co wydarzyło się na USS „Hancock” 14 lipca 1955 r., było jeszcze bardziej niebezpieczne. Podczas testów przygotowawczych do pierwszego regularnego wdrożenia modelu podczas sześciomiesięcznego „rejsu” grupy bojowej lotniskowców, komandor porucznik Jay Alkire próbował wylądować.

Zszedł jednak zbyt nisko i nie był w stanie poderwać się do góry z powodu niewystarczającego ciągu (a dokładniej: z powodu niewystarczających rezerw mocy dwóch silników Westinghouse). Tuż przed tym, jak samolot uderzył w rufę „Hancocka”, zapalił się i wystrzelił wzdłuż lewej burty pokładu, jeden z oficerów zdołał uskoczyć w bezpieczne miejsce. Ale pilot oraz dwóch bosmanów i fotograf mieli mniej szczęścia: zginęli od wybuchu paliwa.

Kapitan Sanders ma dość

Kapitan Sanders zarządził śledztwo, które jednak wykazało, iż błąd popełnił pilot. Na razie wszystko pozostało bez zmian: piloci eskadry myśliwców VF-124 przez cały czas startowali na „Hancocku”, wykonywali swoje rundy i lądowali. Ale tylko do 4 listopada 1955 r.

Wówczas 25-letni porucznik George Milliard próbował wylądować na „Hancocku”. Hak zaczepowy jego „Cutlassa” nie złapał jednak żadnej z dwunastu linek hamulcowych. Milliard uderzył w napiętą siatkę hamulcową — ale podwozie przednie, które było zbyt słabe, zawiodło: jego rozpórka wcisnęła się w kokpit i uruchomiła mechanizm zapłonowy fotela. Pilot został wyrzucony 60 metrów do przodu i uderzył w ogon samolotu Douglas A-1 „Skyraider”. Zmarł z powodu odniesionych obrażeń tego samego dnia.

Kapitan Sanders miał już dość: rozkazał wszystkim samolotom F7U z eskadry VF-124 natychmiast wystartować i spędzić resztę „rejsu” lotniskowca w stacji lotniczej marynarki wojennej w Atsugi w Japonii.

Kapitan Andrew McBurney Jackson Jr, kapitan lotniskowca USS „Ticonderoga”, podjął podobną decyzję dobre dwa miesiące później: po awaryjnym lądowaniu F7U na jego lotniskowcu, który był już wyposażony w nowy skośny pokład, w którym podwozie nosowe ponownie zawiodło i spowodowało poważne obrażenia pleców pilota, wysłał swoją eskadrę myśliwców VA-66 na stację lotniczą Marynarki Wojennej Port Lyautey w Maroku.

Najgorszy samolot, jaki stworzyli Amerykanie

Oficjalnie model odrzutowca pozostawał w służbie do lutego 1957 r., a choćby powrócił w ulepszonej wersji od kwietnia do września 1957 r. na „Hancocku”, który był teraz również wyposażony w skośny pokład i dowodzony przez kapitana Charlesa J. Odendhala Jr. W międzyczasie jednak inżynierowie Vought musieli przyznać, iż z 320 zbudowanych F7U 78 uległo poważnym wypadkom.

F7U został natychmiast wycofany ze służby i zastąpiony konwencjonalnym modelem Gruman F09F „Cougar”, który nie był klasycznym myśliwcem, ale myśliwcem bombardującym.

Z około 240 samolotów „Cutlass”, które nie rozbiły się ani nie eksplodowały, zdecydowana większość została zezłomowana. O ile wiadomo, w amerykańskich kolekcjach przez cały czas znajduje się tylko sześć egzemplarzy, które wcześniej były zdolne do lotu.

Idź do oryginalnego materiału