Zabytkowy kościół w Zakrzowie Turawskim przechodzi gruntowną renowację. w tej chwili trwa wymiana pokrycia dachowego, a niebawem budynek zostanie poddany fumigacji. W tym artykule opisujemy proces odnawiania kościoła oraz dzielimy się informacjami o kilku niezwykłych odkryciach.
Zarys historyczny
Kościół pod wezwaniem św. Piotra i Pawła wybudowany został w 1759 roku z inicjatywy fundatorki, 34-letniej wówczas Anny Barbary von Löwencron. Hrabina ufundowała wiele takich kościołów. Po zawarciu drugiego małżeństwa przybrała nazwisko von Gaszyn. Ród von Gaszyn (także von Gaschin) znany jest m.in. z ufundowania budowli sakralnych na Górze św. Anny.

Zabytkowy kościół w Zakrzowie Turawskim ufundowała hrabina z Turawy Anna Barbara von Löwencron.
Według historycznych zapisków wcześniej, w miejscu dzisiejszego drewnianego kościoła, również znajdowała się świątynia, przejęta następnie przez ewangelików.
– Na północy województwa opolskiego zachowało się dużo drewnianych kościołów. W wiosce parafialnej, w Ligocie Turawskiej, do 1945 roku też stał kościół drewniany, ale został spalony przez Rosjan – opowiada Andrzej Latusek z Fundacji „Silesia”.

Drewniany kościół w Bierdzanach jest tylko 11 lat starszy od zabytkowego kościoła w Zakrzowie Turawskim.
Nietypowe położenie
Kościół usytuowano na linii północ–południe. Potwierdza to igła kompasu, która układa się równolegle do budynku. Dokonano tego kosztem położenia względem drogi – budowla nie stoi prostopadle do ulicy, ale delikatnie pod skosem.
– Jest to wyjątkowe, ponieważ z reguły kościoły stawiano na linii wschód–zachód – zaznacza Andrzej Latusek.
Miejsce, w którym stoi kościół, to też najwyższy punkt gminy Turawa. Jego wysokość to 250 m n.p.m. Przy bardzo dobrej pogodzie widać góry granicy polsko-czeskiej.
Zakrystia – dla księdza czy dla hrabiego?
W XIX wieku dobudowano murowaną zakrystię, z której korzystano aż do końca funkcjonowania kościoła. Dotychczas ksiądz przebierał się za ołtarzem, stąd luka między ołtarzem a ścianą oraz znajdujące się pod sufitem okienko.

W XIX w. dobudowano zakrystię.
Hrabiowie zyskali zarazem osobne wejście do kościoła oraz, przeznaczone wyłącznie dla nich, znajdujące się nad zakrystią pięterko. Później umieszczono tam okno wychodzące na ołtarz. Dzięki temu nie musieli przebywać w głównej części kościoła razem z innymi wiernymi.

Pięterko dla hrabiów – okno wychodziło na ołtarz.
Ciekawostka. W zakrystii znajduje się kamienny próg „synoptyk”, który pokrywał się wilgocią, gdy miał padać deszcz.
Pierwsze renowacje
Największe roboty wokół kościoła miały miejsce w latach 60. Usunięto dolne belki, ponieważ pochłaniały wilgoć z ziemi. Wykonano podmurówkę, a ze względu na rosnącą liczbę wiernych z kościołem połączono wieżę, która dotychczas była osobną budowlą.

Do lat 60. XX wieku wieża stanowiła osobną budowlę.
Ciekawostka. Na ścianie zewnętrznej kościoła znajduje się replika fragmentu chorągiewki Barbary von Löwencron, która pierwotnie znajdowała się na wieży.

Replika fragmentu chorągiewki Barbary von Löwencron
Z kostnicy do kościoła
Zabytkowy kościół w Zakrzowie Turawskim sąsiaduje z kościołem, również pod wezwaniem św. Piotra i Pawła, wybudowanym w latach 90. na polecenie ówczesnego proboszcza. Pierwotnie miała to być tylko kostnica, ale na skutek ciągłej rozbudowy powstał kościół.

Kościół pod wezwaniem św. Piotra i Pawła wybudowano w latach 90. XX wieku.
Renowacja nabiera tempa
Dotychczas zabytkowy kościół w Zakrzowie Turawskim znajdował się na końcu listy priorytetowych działań. Parafia jest dosyć mała, więc uwagę pochłaniały sprawy bieżące, związane z pozostałymi kościołami. Takim sposobem od niemal 20 lat nie podejmowano żadnych działań. Sytuacja zmieniła się dzięki Fundacji „Silesia”, która zajmuje się w głównej mierze ekshumacją żołnierzy oraz właśnie opieką nad zabytkami.
– Mieszkam w tej wiosce, więc odnowienie tego kościoła jest dla mnie szczególnie istotne. W ramach programu Polski Ład uzyskaliśmy prawie pół miliona na wymianę pokrycia dachowego – mówi Andrzej Latusek.

Fundacja „Silesia”, przy współpracy z gminą, uzyskała środki na renowację kościoła. Od lewej: wójt gminy Turawa Dominik Pikos oraz prezes Fundacji „Silesia” Andrzej Latusek.
Aktualnie trwa wymiana pokrycia dachowego. Używane w tym celu gonty nie mogą być cięte, ale łupane, dzięki czemu są wodoodporne. Drewno na gonty pozyskane może być wyłącznie zimą. Układane są one również tak, żeby na siebie nachodziły, co jeszcze bardziej zwiększa ich szczelność. W ramach renowacji wymieniane są również łaty.
– Na niektórych łatach widać gwoździe kute przez kowala, pochodzące jeszcze z lat budowy kościoła. Cała konstrukcja budynku jest zrobiona na kołkach drewnianych, ale łaty i gonty były przybijane gwoździami – tłumaczy Andrzej Latusek.

Na niektórych łatach widać jeszcze gwoździe kute przez kowala, pochodzące z czasów budowy kościoła.
Przetarg na renowację wygrała firma spod Nowego Targu. Są to doświadczeni fachowcy, którzy zajmują się głównie renowacją zabytków i posiadają wiedzę na temat tej skomplikowanej procedury.
Niebawem budynek zostanie poddany fumigacji wewnętrznej.
– Zakończenie prac planujemy na koniec miesiąca, ale może się to wydłużyć ze względu na wymagania związane z fumigacją. Między innymi musi być temperatura ponad 25° C. Fumigację całkowitą wykonamy, gdy kościół zostanie w pełni wykończony – mówi Andrzej Latusek.
To jednak dopiero początek prac. Dach był priorytetem, ponieważ przeciekał. Na horyzoncie pojawiają się kolejne działania.
– Ze Starostwa Opolskiego pozyskaliśmy fundusze w wysokości 50 tysięcy. Zostaną one przeznaczone na wymianę sobót – dodaje Andrzej Latusek.
Przedsięwzięcie jest zarówno czasochłonne, jak i bardzo kosztowne. Według konserwatora zabytków koszt całkowitej renowacji będzie wynosił około 3 milionów.

Renowacja to przedsięwzięcie nie tylko czasochłonne, ale również bardzo kosztowne.
Wnętrze kościoła
Pod sufitem kościoła znajduje się belka, na której widnieje napis St. Petre et St. Paule orate pro nobis!. Między Paule a orate zapisano rok budowy, czyli 1759 r. Ambona i ołtarz również pochodzą z XVIII wieku.

Belka, na której znajdują się data budowy kościoła oraz wezwanie do patronów.

Data budowy kościoła.
Dawniej nie było w środku ławek, a ludzie podczas mszy stali. Te, które stoją tam obecnie, są przedwojenne. Z boku znajdowało się główne wejście do kościoła.

Dawniej do kościoła wchodzono bocznymi drzwiami.
W 1940 r. wybudowano chór.
Ciekawostka. Wszystko, co było wprowadzane później (np. ławki i chór), jest atakowane przez korniki. Elementy, które znajdują się w kościele od początku, pozostały nietknięte, co potwierdzili profesorowie dendrologii z Warszawy.
W latach 60. wymieniono oraz podniesiono podłogę, na skutek czego ołtarz prawie nie zmieścił się pod sufitem.

W kościele znajduje się obraz sakralny z 1853 r. z napisem po śląsku.
We wnętrzu obu ołtarzy (głównego i bocznego) znajdują się relikwie.
– Zaintrygowało mnie, co to za płytka, która znajduje się we wnętrzu ołtarza. Okazało się, iż są tam relikwie. Kiedyś musiał je mieć każdy kościół. Na odwrocie widnieje pieczęć biskupa wrocławskiego z XIX wieku. Jedną z relikwii są relikwie żołnierza rzymskiego św. Jukundusa. W XVIII wieku na te tereny przybyło wiele relikwii tego świętego. W relikwiarzu znajduje się mały kawałek kości – opowiada Andrzej Latusek.

Relikwiarz z ołtarza głównego.
Krwawa historia
Fundacja „Silesia” dokonała ekshumacji dwóch masowych mogił żołnierzy Luftwaffe zabitych nieopodal kościoła.
– Zostali zamordowani przez Rosjan podczas wycofywania się z terenu Generalnej Guberni. Mówiono, iż zamordowano ich bez strzału, i sprawdziło się to przy ekshumacji. Na ich menażkach można było zobaczyć ślady bagnetów. Zamordowano w taki sposób 18 żołnierzy. Znaleźliśmy dużo nieśmiertelników z batalionów budowlanych Luftwaffe – dodaje Andrzej Latusek.
W mogiłach znajdowali się również żołnierze złapani oraz zabici w domu sąsiadującym z kościołem. Szczątki przeniesiono na cmentarz żołnierzy niemieckich w Nadolicach Wielkich.

Fundacja „Silesia” dokonała ekshumacji dwóch masowych mogił żołnierzy niemieckich.
Otoczenie kościoła
Obok kościoła ciągnie się pas podobnych do siebie domów, do których przesiedlono mieszkańców miejscowości, na terenie których miało powstać Duże Jezioro Turawskie. Niektórzy z przesiedleńców dostawali pieniądze, niektórzy właśnie taki dom, kawałek pola oraz lasu, adekwatnie do posiadanej wcześniej ziemi.
– Były to domy prefabrykowane, tworzone w Berlinie. Składano je tu, na miejscu – opowiada Andrzej Latusek.

W jednym z tych domów zamordowano żołnierzy niemieckich.
Teren wokół kościoła porastają liczne dęby oraz lipy. Pierwsze z nich pełniły funkcję naturalnych piorunochronów. Lipy z kolei przez lata chroniły budynek – ich pył osiadał na drewnie i, w połączeniu z innymi osadami, tworzył klejącą się substancję konserwującą.
– Wioska powstała w XVI w. jako wioska rycerska. Prawdopodobnie otrzymał ją rycerz za zasługi. Być może przy okazji dalszych prac renowacyjnych uda się dokonać tu badań archeologicznych? Może uda nam się zobaczyć podstawy dawnego kościoła? – zastanawia się Andrzej Latusek.
Na terenie kościoła znajdują się również groby hrabiów, właścicieli huty żelaza w Poliwodzie. Huta ta dostarczała żelazo do Ozimka.

Groby hrabiów, do których należała huta żelaza w Poliwodzie.
Plany na przyszłość
Co prawda kościół nie pełni już swojej funkcji, ale można zagospodarować tę przestrzeń w sposób pożyteczny oraz, co najważniejsze, w sposób szanujący historię i dawną funkcję tego miejsca.
– Robiliśmy w kościele wystawę o jedzeniu podczas wojny, wystawę o strażakach dawniej i kiedyś, dni dziedzictwa historycznego – opowiada Andrzej Latusek.
Wnętrze kościoła może być miejscem licznych wydarzeń kulturalnych.

Kościół nie pełni już swojej funkcji, ale są plany na zagospodarowanie tej przestrzeni.
Zabytkowy kościół w Zakrzowie Turawskim to jedno z niewielu miejsc, w którym można jeszcze usłyszeć głosy poprzednich pokoleń. Jego historia powinna wybrzmieć.
























































Fot. Klaudia Gacka